Uwaga, uwaga ! Zaczynam drugą część. Jednak przekonaliście mnie bym dalej pisała to opowiadanie, zresztą mam do niego sentyment. W końcu to jest moje pierwsze opowiadanie. Mam nadzieję, że wam się spodoba :)
--------------------------------------------------------------
- Hej Aga. – uniosłam głowę – Mogę do ciebie dołączyć? – To była Ana. Kiwnęła tylko głową, a ona usiadła – Domyślam się, że twój stan spowodowany jest kłótnią z Cristianem.
- Tak. Przed chwilą rozmawialiśmy o ile można nazwać to rozmową. Pokłóciliśmy się, a potem odszedł ze swoją nową dziewczyną. A Ramos wyjechał, bo ja nie potrafiłam przetrawić informacji, które mi podał. A wiesz, przez co to wszystko? Przez ciebie. – wstałam i spojrzałam na nią oskarżycielsko. Byłam zła, potwornie zła. Ona i Tello byli najlepszymi przyjaciółmi. Gdyby nie Merche i Ana nadal bym z nim była.
- Przeze mnie? Dlaczego? – starała się mówić spokojnym tonem.
- Wtrącasz się we wszystko! Przez twój wypadek zjawiła się Merche i odebrała mi Tello. Do tego byłaś z Ramosem i go w sobie rozkochałaś! Kto wie, może to dziecko, które nosisz wcale nie jest Victora tylko na przykład Cesca! Pilnuj swoich spraw i daj mi święty spokój! Domyślam się, że to ty kazałaś mu ze mną zerwać, prawda? Dziękuje ci bardzo! – z moich oczu ciekły łzy i cała trzęsłam się ze złości.
- Dlaczego nie spojrzysz na to, co sama zrobiłaś tylko obwiniasz mnie? To ty chciałaś, żebym przedstawiła cie Sergio. Poza tym, gdyby nie ja to nie wróciłabyś do Cristiana, bo wyjeżdżając do Polski zachowałaś się okropnie. Nie możesz obwiniać mnie o całe zło tego świata.
- No pewnie, przecież ty jesteś święta i nic nie zrobiłaś! Wiesz co?! Pieprz się Ana! – wrzasnęłam i uciekłam. Wbiegłam do domu przepychając się między ludźmi. Chciałam jak najszybciej stamtąd wyjść. Nie mogłam patrzeć na gruchającego Cristiana z Merche. To wszystko mnie bolało. A Anie się należało. Musiałam to z siebie wyrzucić. Chciała być moją przyjaciółką ? To dlaczego pchnęła Crisa w ręce innej ?
--------------------------------------------------------------
- Hej Aga. – uniosłam głowę – Mogę do ciebie dołączyć? – To była Ana. Kiwnęła tylko głową, a ona usiadła – Domyślam się, że twój stan spowodowany jest kłótnią z Cristianem.
- Tak. Przed chwilą rozmawialiśmy o ile można nazwać to rozmową. Pokłóciliśmy się, a potem odszedł ze swoją nową dziewczyną. A Ramos wyjechał, bo ja nie potrafiłam przetrawić informacji, które mi podał. A wiesz, przez co to wszystko? Przez ciebie. – wstałam i spojrzałam na nią oskarżycielsko. Byłam zła, potwornie zła. Ona i Tello byli najlepszymi przyjaciółmi. Gdyby nie Merche i Ana nadal bym z nim była.
- Przeze mnie? Dlaczego? – starała się mówić spokojnym tonem.
- Wtrącasz się we wszystko! Przez twój wypadek zjawiła się Merche i odebrała mi Tello. Do tego byłaś z Ramosem i go w sobie rozkochałaś! Kto wie, może to dziecko, które nosisz wcale nie jest Victora tylko na przykład Cesca! Pilnuj swoich spraw i daj mi święty spokój! Domyślam się, że to ty kazałaś mu ze mną zerwać, prawda? Dziękuje ci bardzo! – z moich oczu ciekły łzy i cała trzęsłam się ze złości.
- Dlaczego nie spojrzysz na to, co sama zrobiłaś tylko obwiniasz mnie? To ty chciałaś, żebym przedstawiła cie Sergio. Poza tym, gdyby nie ja to nie wróciłabyś do Cristiana, bo wyjeżdżając do Polski zachowałaś się okropnie. Nie możesz obwiniać mnie o całe zło tego świata.
- No pewnie, przecież ty jesteś święta i nic nie zrobiłaś! Wiesz co?! Pieprz się Ana! – wrzasnęłam i uciekłam. Wbiegłam do domu przepychając się między ludźmi. Chciałam jak najszybciej stamtąd wyjść. Nie mogłam patrzeć na gruchającego Cristiana z Merche. To wszystko mnie bolało. A Anie się należało. Musiałam to z siebie wyrzucić. Chciała być moją przyjaciółką ? To dlaczego pchnęła Crisa w ręce innej ?
Wróciłam do domu taksówką i zaczęłam
się pakować. Oprócz ciuchów chciałam zabrać swoje prezenty urodzinowe. Nie
mogłam i nie chciałam ich tutaj zostawić. Wiedziałam, że będę musiała zacząć
nowe życie. Wszystko zapakowałam do mojego białego Jeep'a. Na szczęście nikogo
nie było w domu, więc nikomu nie musiałam się tłumaczyć. Było mi żal rozstać
się z małą Isabel, pokochałam ją, ale musiałam.
Dodałam gazu i zwolniłam
sprzęgło. Auto ruszyło z piskiem opon. Rzuciłam krótkie "żegnaj
domku" i chwilę później, byłam daleko od niego. Jechałam przed siebie. Nie
wyznaczyłam sobie żadnego celu. Do Polski nie chciałam wracać. Do Sary nie
mogłam, bo od razu by się dowiedzieli. Nie miałam nikogo bliskiego. Na początku
myślałam, że może by spróbować z Ramosem, ale szybko zrezygnowałam z tego
pomysłu. On przecież mnie nie chce.
Wjechałam na autostradę i
cały czas gnałam przed siebie. Po prawie 3 godzinach jazdy, zaczynałam robić
się strasznie zmęczona, przecież był środek nocy. Dojechałam akurat do
Zaragozy, gdzie postanowiłam przenocować, a rano ruszyć dalej przed siebie. Zajechałam
pod jakiś pierwszy lepszy hotel i poprosiłam o pokój. Na szczęście mieli
jeszcze wolne pokoje. Znalazłam swój i od razu zaczęłam szukać łazienki.
Chciałam zmyć z siebie całą złość i rozgoryczenie.
Po długiej i odprężającej
kąpieli postanowiłam sprawdzić swój telefon. Przez całą drogę miałam wyłączone
dźwięki, by nikt mnie nie poszukiwał. Na skrzynce głosowej ktoś się nagrał
kilku krotnie, również miałam kilka nieodczytanych wiadomości tekstowych i
kilkanaście nieodebranych połączeń. Odrobinę bałam się to wszystko sprawdzić,
ale z drugiej strony byłam ciekawa.
Połączenia:
Tello
x2, Victor x4, Shaki x4, Tomek x5
Wiadomości
tekstowe i głowowe:
"Ana przez Ciebie jest w szpitalu !
Mało co nie zaczęła rodzić !
Tello"
Pierwsza wiadomość mnie
przeraziła. Jak to Ana jest w szpitalu ? Przecież nic jej nie zrobiłam. To, że
na nią nakrzyczałam, nie znaczy, że wywołałam u niej poród. Późniejsze
wiadomości były tak samo dobijające.
"Agnieszko, proszę Cię wróć. Ana jest w
opłakanym stanie. Rozumiem twoją wściekłość, ale nie powinnaś wyładowywać tego
na niej.
Shaki"
"Agnieszka, gdzie jesteś ? Dlaczego
zabrałaś swoje rzeczy ? Co się stało ?
Tomek"
"Już wszystko wiem. Proszę wróć do
domu. Jakoś to załagodzimy.
Tomek"
Reszta była podobnej treści.
Tello wydzierał się na mnie przez telefon nie zdając sobie sprawy, że to on
doprowadził mnie do takiej złości. Było mi żal Any i nawet planowałam powrót,
ale cholernie się bałam. Stwierdziłam, że muszę się przespać, by zadecydować co
będę robić dalej.
Ułożyłam się wygodnie w
łóżku, przykryłam kołdrą i oddałam się w objęcia Morfeusza. Miałam nadzieję, że
jeśli się wyśpię to zapomnę o wydarzeniach dzisiejszego dnia.
***
-Zostawcie mnie ! Proszę
zostawcie ! - rzucałam się i próbowałam wyrwać dwóm oprawcom. Nie wiedziałam
która była godzina, ale na pewno jeszcze była noc. Nie mogłam nic zobaczyć,
ponieważ miałam zawiązane oczy. Usłyszałam jak ktoś odrywa taśmę i zakleja mi
ją usta. Próbowałam kopnąć któregoś z nich, ale gdy mi się udało to od razu
dostałam po twarzy.
Poczułam jak mnie podnoszą i
gdzieś ze mną idą. Po chwili to tylko jeden mnie niósł. Zza nas doszedł mnie
dźwięk zatrzaskiwanych drzwi oraz ciągnięcia mojej walizki. Przynajmniej
zabrali moje rzeczy. Co ja mówię. Oni mnie porywają, a ja się cieszę, że biorą
też moje rzeczy. Kto to mógł być i czego ode mnie chciał ?!
Była możliwość, że to brat
Tomka - Carlos, ale dlaczego on chciałby mnie porwać. Przecież nic nie
znaczyłam dla wujka. Zresztą po ostatnich wydarzeniach to nie możliwe, żeby
ktoś w ogóle zaczął mnie szukać. Phhhii nikt nie chciałby mnie szukać. No
dobra, może by chcieli, ale żeby się ze mną rozliczyć. Jeśli tym jednym miałby być
Carlos, to kto był drugim porywaczem ?
Nie wiem jak przeszliśmy
przez recepcję, ale byłam już w aucie. Poznałam to po ryku odpalanego silnika.
Co z moim autkiem ?! Moim kochanym Jeep'em ? Czy to właśnie nim jedziemy ?
Pewnie już coś z nim zrobili. Ktoś zorientowałby się, że zniknęłam jeśli nadal
by stał na hotelowym parkingu. A tak mogą stwierdzić, że opuściłam hotel. Jeśli
tak zrobili, to mają dobrze obmyślony plan.
Ile godzin tak jechaliśmy ?
Nie miałam bladego pojęcia. Zasnęłam. Obudziły mnie, dochodzące przez małe okienko,
promienie słońca. Wokół siebie nie słyszałam nic. A co widziałam ? Byłam w
jakiejś piwnicy chyba. Ściany były puste i obskurne. Wyglądało to okropnie i
tak samo pachniało. Leżałam na jakimś starym materacu, chyba koloru białego.
Był strasznie brudny, więc koloru nie dało się określić.
Chwilę później usłyszałam
ciche pukanie do metalowych drzwi zza którymi byłam zamknięta. Ktoś je otworzył
i w środku pojawiła się niewysoka, lecz bardzo ładna dziewczyna. Przyglądała mi
się przez moment z przepraszającą miną, a w rękach trzymała tacę z zastawą.
- Cześć - szepnęła prawie
niedosłyszalnie - Mam dla Ciebie jedzenie.
Podeszła do mnie i położyła
tace obok materaca. Pachniało wybornie, ale nie miałam ochoty by cokolwiek
zjeść. Byłam poobijana i nie miałam na nic siły.
- Jestem Ana. Czuję się okropnie,
przez to co ci zrobili.
- Ana ! Nie rozmawiaj z nią !
Miałaś tylko zostawić jej jedzenie i wyjść ! - poznałam ten głos. Niestety.
Przez chwilę nie potrafiłam dopasować go do twarzy, ale gdy przekroczył próg
wszystko się wyjaśniło.
- Ty ! - warknęłam i
pożałowałam tego, bo syknęłam z bólu. Miałam krwiaka od uderzenia w szczękę.
- Cześć kochanie . Ana wyjdź
! - skierował się do dziewczyny, która bez wahania do posłuchała - Tęskniłem za
Tobą.
- Dlaczego ? - spytałam.
- Nie wiesz dlaczego ? W
końcu jesteś moja. Moja i tylko moja ! Nie muszę Cię oglądać z tym całym Srejo.
- Tello ! - warknęłam. Nie
przejmowałam się już bólem. Bardziej bolało mnie to jak nazywał mojego byłego
narzeczonego. Nadal coś do niego czułam i nie mogłam pozwolić mu na taką
zniewagę.
- On już nie jest ważny.
Liczy się, że w końcu jesteśmy razem. Nie cieszysz sie złociutka ? - podszedł
do mnie, kucnął i złapał mnie za twarz, bym spojrzała mu prosto w oczy. Nie
potrafiłam znieść jego widoku. Jak on w ogóle mógł ?! Ufałam mu ! Wszyscy mu
ufaliśmy.
- Mój wujek się dowie o tym,
że mnie porwałeś. Z kim współpracujesz ?!
- Dowiesz się w swoim czasie
- pchnął mnie w tył. Na szczęście upadłam na materac. Wstał i wyszedł. Zostawił
mnie samą. Wolałam być sama w tym obskurnym miejscu, niż razem z nim. Nie wiadomo
jeszcze co by wymyślił. Poprawiłam się, skuliłam i cicho płakałam. Zostałam
uwięziona, przez kogoś komu ufałam. Mimo tego jak bardzo działał mi na nerwy,
to jednak darzyłam go zaufaniem.
Początek już znam i w sumie to, zgadzam sie z tym co napisała jej Shak. Nie musiała wyzywać się na Anie. Co do drugiej części to masakra!
OdpowiedzUsuńI ja wiem kto jej to zrobił i obiłabym mu tą gębę! Patałach jeden..
No i ciesze się, że jest druga część :)
Pisz szybko kolejny ;*
Zapowiada się bardzo ciekawie, ogólnie to dawno nie czytałam Twoich opowiadań i żałuję. Piszesz jeszcze lepiej niż wcześniej *.* czekam na kolejny i weny życzę :*
OdpowiedzUsuńWiesz,tak sobie teraz myślę,że nie dziwię się wcale Agnieszce... Ana nie powinna się wtrącać w sprawy uczuciowe innych,chciała pomóc,rozumiem,ale nie wyszło najlepiej,a teraz każdy nienawidzi jej,ech... Co do reszty.. to masakra! kto ją porwał?!
OdpowiedzUsuńw ogóle muszę teraz wymyślić inny pomysł na mojego bloga :x
Według mnie Agnieszka trochę przegięła tak wyżywając się na Anie. W sumie to dobrze że wyjechała, mogła sobie wszystko przemyśleć ;) A co do tego porwania to nieoczekiwany zwrot akcji :D Teraz czekam na następny ;) Weny :*
OdpowiedzUsuń24 year old Research Assistant II Hedwig Candish, hailing from Vancouver enjoys watching movies like My Gun is Quick and Creative writing. Took a trip to Heritage of Mercury. Almadén and Idrija and drives a Ferrari 250 SWB Berlinetta. dodatkowe zasoby
OdpowiedzUsuń