środa, 6 listopada 2013

Rozdział 6

*Agnieszka *


Siedziałam w kącie otulona jakąś szmatą, ale ostatnie noce były coraz chłodniejsze. Coraz bardziej doskwierała mi samotność. Więcej myślałam o swoim byłym. Ramos dawno miał mnie w dupie. Jemu zależało tylko na Anie. Od początku mówił, że między nami nic nie będzie, a ja dla niego popsułam swoje relacje z Crisem. Znowu chciałam podciąć sobie żyły, ale Ania pozabierała wszystkie narzędzia, którymi mogłabym zrobić sobie krzywdę. Z rozpaczy ugryzłam się z całej siły w dłoń. Wyłam i krzyczałam wniebogłosy. Uderzyłam nią nawet o ścianę, ale to nic nie dało. Jedynie na chwilę ukoiło mój ból. 
- Oh ty moja maleńka ! - do pomieszczenia wszedł pijany Carlos, a tuż za nim Jarek. Zadrżałam. Obydwoje ledwo stali na nogach. Ciekawe co się stało, że byli aż tak szczęśliwi.
- Twój kochany wujaszek przekazał nam ładną sumkę. Widzisz, zależy mu na Tobie - szczerzył się Carlos. 
- Tylko przyprowadził tego gówniarza za którym się tak uganiałaś. Co ty w nim suko widziałaś ? - dokończył Jarek i chwycił mnie za włosy, odciągając moją głowę do tyłu. 
- Nie wiem o kim mówisz.
- Nie kłam ! - pociągnął mnie za włosy jeszcze mocniej. Krzyknęłam z bólu - Ten twój piłkarzyna. Chudzielec. Cristian Tello czy jak mu tam. To on mnie tak sprał.
Faktycznie. Całą twarz miał po obijaną. Dlaczego dopiero teraz to zauważyłam. Miał śliwę pod okiem i rozwalony łuk brwiowy. Jak widać, Cris nie tylko w piłce nożnej jest dobry. Może powinien się na jakiś boks zapisać czy coś ?
- Z czego się śmiejesz ?! - zauważył jak delikatnie uniosły mi się kąciki ust. No i przeholowałam. Zaczęłam próbować uciec, ale on kurczowo trzymał moje włosy. Carlos zaczął mu pomagać. Złapał moje ręce w nadgarstkach i kurczowo trzymał mi je za głową. W tym samym czasie Jarek zaczął mnie rozbierać. Próbowałam go kopnąć, ale to nic nie dawało. Tym razem mnie nie bił. 
Rozpiął rozporek i wyciągnął swój sprzęt na wierzch. Mimo spożytego alkoholu nadal był w stanie. Zaczęłam się obawiać. Jarek o ile dobrze pamiętałam, czytał 50 Twarzy Grey'a, więc nie dziwiłam się, że miał takie zapędy. Ale dlaczego musiał się wyżywać na mnie ? 
- Tello, pomóż mi. Proszę ! - pomyślałam, uroniłam łzę i zemdlałam. 

* Tello *

Wróciłem do domu wściekły na siebie. Jak mogliśmy dać im tak po prostu odjechać ?! Nie mogliśmy nic zrobić, a ja i tak się tym dręczyłem. Sprałem go na kwaśne jabłko, bo wyglądał gorzej niż ja, ale to nie dało mi żadnej satysfakcji. Cieszyłem się, że Merche jeszcze nie ma w domu. Od razu by dociekała co mi się stało. A co miałbym jej powiedzieć ? "Wybacz kochanie, ale jakiś fanatyk mnie napadł" ? Nigdy by w to nie uwierzyła.
Zanurzyłem się w wannie i próbowałem domyć zaschniętą krew na mojej twarzy. Nos strasznie mnie bolał. Oby tylko nie był złamany, bo będę musiał grać w tej strasznie niewygodnej masce. O ile w ogóle będę mógł grać. Leżąc i relaksując się usłyszałem jak drzwi do mieszkania się otwierają.
- Yhym.. Merche wróciła. - powiedziałem sam do siebie, tak żeby nie usłyszała Przepasając ręcznik w biodrach wyszedłem jej na spotkanie. Odziwo stała uśmiechnięta i pełna życia. Taka odmieniona. Rano jeszcze kipiała ze złości. Chyba na poważnie wzięła sobie moje słowa i nie będziemy musieli się kłócić.
- O, jesteś już. Co zrobić Ci na obiad ? Pewnie jesteś głodny ? - zachowywała się jakby nic się nie stało. Przytuliłem ją i ucałowałem w policzek - A to za co ?
- Za to, że jesteś. O ile dobrze pamiętam to czegoś nie dokończyliśmy rano - uśmiechnąłem się zadziornie złapałem ją za pośladki. Podskoczyła i odwróciła się w moją stronę.
- Zależy o której sprawie mówisz - chwyciła moją twarz w dłonie i zaczęła namiętnie całować moje usta. Nie byłem jej dłużny. Zatraciłem się w pragnieniu. Chciałem przekonać się czy nadal ją kocham.
Rozebrałem ją i położyłem na łóżku, ale to ona zaczęła dominować. Ściągnęła mój ręcznik i zaczęła go delikatnie masować. W między czasie nadal całowała mnie namiętnie w usta. Długo bawiliśmy się pieszcząc nasze ciała, aż w końcu przeszliśmy do rzeczy.
Po wszystkim, położyliśmy się wykończeni. Merche wtuliła się we mnie i położyła mi głowę piersi. Nie potrafiłem okłamywać. Wiedziałem, że muszę jej powiedzieć. Prędzej czy później i tak się dowie, a lepiej będzie jak ja to powiem, nie ktoś inny.
- Muszę Ci coś powiedzieć, ale nie możesz nikomu powiedzieć. Mogę Ci zaufać ? - spojrzałem w jej brązowe oczy. Widziałem zaniepokojenie. Bała się ? Czego ?
- Myślałam, że to już wiesz...
- Kochanie. To co innego. To poniekąd nas dotyczy, ale nie do końca. Obiecasz, że nikomu nic nie powiesz i pozwolisz nam działać ?
- Obiecuję.
- Agnieszka została porwana. Od kilku tygodni jest przetrzymywana przez jej wuja, brata Tomka. Byliśmy dzisiaj przekazać okup. Mieliśmy nadzieję, że ją odzyskamy, ale jedyne co zyskaliśmy to kilka siniaków. Nie mogłem Ci o tym powiedzieć. Tomek sobie tego nie życzył. Bał się. Nie chciał nikogo w to wplątywać, ale był bezradny. Teraz oboje jesteśmy. Jak nie uzbieramy miliona euro to oni ją zabiją.
Dziewczyna patrzyła na mnie zszokowana. Nie wiedziała co powiedzieć.
- Przepraszam, ale jestem śpiąca. Porozmawiamy o tym jutro, dobrze ? - uśmiechnęła się, obróciła na drugi bok i zasnęła.

* Tomek *

Gdy tylko dowiedzieliśmy się, że Ana wyszła ze szpitala wraz z Cristianem postanowiliśmy ją odwiedzić. Byłem jej to dłużny. Ogarnąłem się jakoś, założyłem na siebie pierwsze lepsze ubrania i ruszyłem po Tello. On również nie był w dobrym stanie. To wszystko co się wydarzyło bardzo go przybiło. Biedak opowiadał mi, że również jemu się Agnieszka śni. Podczas gwałtu krzyczy jego imię i błaga o pomoc. Żadne z nas nie mogło nic zrobić. Mnie męczyły podobne sny. Wstając rano z łóżka wyrywałem sobie włosy z bezradności. 
Drzwi otworzył nam Victor. Uśmiechnął się delikatnie i bez zbędnych słów wpuścił nas do środka. Powoli i leniwie podążyliśmy w stronę salonu, gdzie na kanapie leżała Ana. Po tygodniu wyglądała już o wiele lepiej. Szkoda, że nie można było powiedzieć tego samego o nas. 
Dziewczyna widząc gości chciała wstać, ale Victor powstrzymał ją.
- Nie powinnaś. - ta tylko machnęła na niego ręką i przytuliła mocno Tomka
- Tak mi przykro. Myślałam, że ten świr odpuści. - ucałowała Tomka w policzki, a potem przytuliła i ucałowała Cristiana.
- Też tak myśleliśmy, a on zażądał więcej pieniędzy i celował do nas z broni - zająłem wolny fotel i patrzyłem na buty. Nie miałem siły patrzeć jej w oczy, by widziała mój ból.
- Słyszałaś ? Jarek, ten który pracował dla Tomka, nie ? On mu pomagał - dodał Tello, siadając na podłodze obok przyjaciółki. 
- Boże, jakbym go spotkała to chyba zatłukła gołymi pięściami. A z twojego barta jest parszywy dupek. - westchnęła. - Napijecie się czegoś?
Siedziała przez dłuższą chwilę milcząc i gładząc brzuch. Jej mina mówiła, że coś rozważa.
- Cristian próbował - wymusiłem na sobie leniwy uśmiech, który szybko znikł z mojej twarzy - Może herbaty, dziękuję. 
- Brawo braciszku. - pogładziła go po ramieniu. - Victor, zrobiłbyś? - blondyn tylko kiwnął głową i zniknął w kuchni.
Piłkarz się nie odzywał. Przyłożył dłoń do jej brzucha i próbował wyczuć jak dziecko kopie.
- Tomek, ja.. - po chwili milczenia odezwała się - Ja zakładałam taki scenariusz, że twój brat tak łatwo się nie podda i zażąda więcej.
- I co ja mam teraz zrobić ? Skąd ja mam wziąć ten milion euro ?
- Właśnie o tym chciałam z tobą porozmawiać - Uśmiechnęła się.
- Nie, Ana nawet nie próbuj. Nie pożyczę od was więcej pieniędzy. Nie ma mowy.
- Daj mi skończyć. - westchnęła i wzięła herbatę, którą przyniósł Valdes. Drugi kubek wylądował w ręce Tomka.
- Rozmawiałam z chłopakami. Z wielką chęcią złożą się na okup. Do tego jest jeszcze koncert. Ja i David zaśpiewamy, a zebrane pieniądze pójdą do ciebie
- Ana, ja na prawdę nie mogę wziąć od was pieniędzy. Nie tyle ... - spojrzałem w jej oczy. Miałem nadzieję, że zobaczy w nich jaki jestem jej wdzięczny, ale to moja rodzina. To przez mojego zasranego brata ona cierpi.
- Nikt nie pozwoli na to, żeby Agnieszka nadal była więziona przez tego psychopatę. Czuję się winna i cokolwiek nie zrobię to i tak..
- Nie możesz teraz kierować się dumną czy innymi zahamowaniami. - odezwał się do tej pory milczący Victor.
- Jesteś dla mnie jak członek rodziny. Nie mogę patrzeć jak cierpisz.
- Ja też się dołożę. Nawet mogę sprzedać mieszkanie, jeśli będzie trzeba - zawtórował mu Tello. Czy oni wszyscy powariowali ?
 - Jeśli sprzedasz mieszkanie, to gdzie będziesz mieszkać ? - spojrzałem na niego zaskoczony.
- U nas. - dodała dziewczyna i poczochrała Tello włosy
- A Merche ? - gdy tylko wypowiedziałem jej imię, chłopak odrobinę się speszył. Nie wiedział co powiedzieć. Chyba zapomniał, że mieszkają ze sobą.
- O nią się nie martw. - dodała Ana - Jakby nie było, mój dom stoi pusty. - uśmiechnęła się.
- Jesteście niemożliwi. Poddaje się - westchnąłem i podniosłem ręce w geście kapitulacji. Nie miałem siły już się z nimi kłócić - Kocham was
Pierwszy raz odkąd dowiedziałem się o porwaniu Agi, uśmiechnąłem się aż tak promiennie. Wiedziałem, że mogę na nich liczyć i z nimi mogę zdziałać wszystko. 
- A my Ciebie. - dziewczyna podniosła się i mocno przytuliła się do Tomka. - Pamiętaj o tym.



------------------------------------------------------------
od razu chciałabym przeprosić Merche za jej scenę łóżkową z Tello. Niestety nie miałam na nią weny, więc jest skrócona do minimum. Musisz mi wybaczyć skarbie ;**

3 komentarze:

  1. Ej już mi coraz bardziej szkoda tej Agi. Mogłabyś ją uwolnić już. Yh.
    Czekam na kolejny ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Biedna Aga ;( Ty wiesz co ja myślałam na temat tej sceny z gwałtem -.-
    No i Ana kochana ;)
    Merche zachowała się okropnie.. Zero współczucia czy czegokolwiek. Rozumiem, boi się, że go straci ale mimo wszystko.. I najbiedniejszy Tomek ;(
    Czekam do zakończenia akcji z porwaniem, bo wtedy mogę zacząć druga część Any ;)
    Weny kochanie ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurczę niech już to się skończy i niech Aga wraca do domu, bo ja jak to czytam to nie wiem co myśleć, to coś strasznego. A teraz widać jak sa bliscy to oni pomoga w każdej sytuacji i mam nadzieję, że w następnym rozdziale wróci do domu :) weny kochana :*

    OdpowiedzUsuń