czwartek, 11 lipca 2013

Rozdział 31

*** Sara ***

- Czy jest Victor? Muszę z nim porozmawiać. Chodzi o Agnieszkę. - kontynuowałam naszą rozmowę. Nie wiedziałam kim jest ta Ana, ale widocznie kimś dla niego ważnym.
- Niestety w tej chwili nie może podejść. Ale jeśli chodzi o Agę to ja również mogę pomóc. Z kim mam przyjemność?
- Przepraszam za brak manier. Jestem Sara, przyjaciółka Agnieszki. Chciałabym pomóc jej i Tello. – zawahałam się. No tak, zapomniałam się przedstawić. Mądra ja.
- A jak chcesz to zrobić?
- Mam pomysł jak pomóc waszemu przyjacielowi i Adze. Niech Cristian przyjedzie tutaj.
- Tutaj to znaczy gdzie?
- Do Polski. Zaskoczy Agę i wtedy nie będzie miała gdzie uciec i będzie musiała z nim pogadać - miałam nadzieję, że przyjaciółka nie zabije mnie za to co właśnie zrobiłam.
- A jeśli jednak go nie wysłucha? - w jej głosie pojawiła się niepewność czy w ogóle nam się to uda, ale co innego mogłyśmy zrobić ?
- Już ja się o to postaram. Twoim zadaniem jest tylko ściągnięcie tu piłkarza.
- Dobrze, porozmawiam z nimi i dam ci znać. Do usłyszenia. - rozłączyła się i natchnęła mnie nadzieją na poprawę stanu psychicznego Agnieszki, która jest moją przyjaciółką i powinnam jej pomagać w trudnych chwilach, ale powoli już nie wiedziałam jak. Ostatni tydzień był dla mnie męczarnią. Jedyne co mogłam zrobić to poczekać na odpowiedź Any z Hiszpanii. Dziewczyna okazała się bardzo miła, chociaż wolałabym porozmawiać z Valdesem i wytłumaczyć sobie kilka spraw. Najpierw pisał ze mną, flirtował, a teraz co ? Od pewnego czasu nie odzywał się w ogóle. Nawet nie napisał dlaczego.

***

"Jesteśmy już na lotnisku w Polsce. Jedziemy do hotelu DeSilva Inn.
Spotkajmy się jutro koło 10:00.
Ana"

Tydzień po naszej rozmowie jechałam już w taksówce na miejsce naszego spotkania. Byłam podekscytowana i miałam nadzieje znów zobaczyć przystojnego bramkarza. Nadal nie potrafiłam o nim zapomnieć.
Będąc już pod hotelem zauważyłam liczną grupę fotoreporterów czyhających zapewne na któregoś z piłkarzy Barcelony. Tak na prawdę nie wiedziałam, kto z nich przyjechał, ale sama obecność Tello wzbudzała zainteresowanie. Zaczęłam zastanawiać się, jak dostać się do środka, ale gdy tylko podeszłam bliżej zrezygnowani fotoreporterzy już się ulotnili. Rozsiedli się wygodnie (o ile to było możliwe) na chodniku i pozwolili mi wejść do środka.
- Pani Sara Szafran ? - podszedł do mnie przystojny recepcjonista.
- Tak - zarumieniłam się delikatnie.
- Proszę za mną - uśmiechnął się grzecznie i zaprowadził mnie do hotelowej restauracji, gdzie ujrzałam Tello z jakąś dziewczyną. Była to zapewne ta dziewczyna, która odebrała Valdesa telefon. Wyglądała dość sympatycznie, więc bez wahania podeszłam do nich.

*** Agnieszka ***

Siedziałam w domu kolejny raz się nad sobą użalając. Brakowało mi go, ale nie potrafiłam do niego wrócić . Dlaczego ? Nie mogłam powiedzieć, że pewnie mu na mnie nie zależy, bo przez ostatni tydzień pisał przynajmniej 2 e-maile dziennie. I za każdym razem pisał jak bardzo mu mnie brakuje.
- Jestem skończoną idiotką. - powiedziałam sama do siebie i po raz kolejny wybuchłam płaczem.
Leżąc tak w łóżku usłyszałam dzwonek do drzwi. Nie miałam siły nawet z niego wstać, więc liczyłam na to, że mama bądź tata zrobią to za mnie. Nie przeliczyłam się za bardzo. Kilka sekund później usłyszałam stąpanie stóp.
- Agnieszka, Sara przyszła.
- Dobrze - rzuciłam krótko i poprawiłam swoją pozycję. Ubrana w rozciągnięty dres i byle jak związanymi włosami przywitałam przyjaciółkę.
- Znowu płakałaś - nie spytała, lecz stwierdziła. Byłaby głupia gdyby nie zauważyła moich podpuchniętych czerwonych oczu. Delikatnie skinęłam głową.
- Dlaczego płakałaś ? - siedziałam przez chwilę sparaliżowana, nie będąc pewna czy aby na pewno dobrze rozpoznaję głos. Nie minęło tak dużo czasu, bym nie potrafiła go przypisać do osoby. Uniosłam głowę i ujrzałam GO. Wyglądał inaczej. Na jego twarzy pojawił się kilkudniowy zarost, do którego nigdy nie dopuścił. Nawet jego koszulka nie była idealnie wyprasowana.
- Tello - wydusiłam z siebie i miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Zaraz za nim weszła Ana, co spotęgowało moje zażenowanie.  - Zostawcie mnie samą, proszę.
- Nigdy Cię nie zostawię. - podszedł do mnie i siadając na łóżku złapał moją dłoń.
- To my może wyjdziemy - powiedziała Sara i wyszła razem z Aną, która uśmiechnęła się do mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Wiedziałam, że wyjeżdżając bez słowa, zrobiłam najgorszy błąd jaki mogłam popełnić, ale ja ... ja go kocham !
- Dlaczego uciekłaś ? - spytał łamiącym się głosem, wcale na mnie nie patrząc.
- To nie twoja wina, przepraszam
- Nie odpowiedziałaś na moje pytanie - naciskał.
- Cristian - westchnęłam- Ja się wystraszyłam. Nigdy nie byłam szczęśliwa. Wszystko się zawsze psuło, gdy tylko chłopak mówił mi, że coś do mnie czuje. Nie chciałam znowu cierpieć, ale ..
- Ale co ? - spojrzał mi w oczy.
- Ale sama nie wiedziałam, że tak bardzo Cię ...
- Tak ? Wyduś to z siebie, proszę - zaczął używać błagalnego tonu.
- Ja ...

*****************************************************************************
Kochani zbliżamy się do końca. Niestety nie mam już pomysłów na tego bloga i coraz ciężej mi się go pisze. Polecam wam bloga mojej przyjaciółki Obsesion : http://ana-puyol.blogspot.com/ :) Zobaczycie jak na to wszystko patrzy Ana. :) Obiecuję dalej pisać rozdziały na http://las-mejoras-amigas.blogspot.com/ ale chwilowo pracuję/pracowałam bo do piątku 12 lipca i nie miałam czasu :( Ogólnie przepraszam was bardzo za ten rozdział. Jak mówiłam, wypaliłam się już :(

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz