niedziela, 14 lipca 2013

Rozdział 32 - ostatni

- Ja ... Ja cię kocham - wydusiłam to z siebie. Było ciężko, ale w końcu to zrobiłam. Teraz byłam pewna, że go kocham. Byłam pewna swoich uczuć.
Tello patrzył na mnie jak na obrazek nic nie mówiąc. Dopiero po chwili ujął moją twarz i przybliżył się. Sama wtuliłam się twarzą w jego męskie dłonie. Znowu po policzku spływały mi łzy, które ocierał kciukiem.
- Proszę Cię, nie rób mi tego więcej. Kolejny raz tego nie wytrzymam.
- Przepraszam - wyszeptałam.
- Już dobrze, nie płacz. Te quiero nena [1] - wypowiedział to ze swoim słodkim hiszpańskim akcentem dokładnie i starannie wymawiając każde słowo. Ucałował mnie po czym klęknął przede mną. Spojrzałam na niego pytająco, ale tylko przyłożył palec do ust, prosząc bym przez chwilę nic nie mówiłam. Przez chwilę grzebał w kieszeniach spodni, szukając czegoś namiętnie. Wtedy jeszcze nie spodziewałam się co planuje ten zakręcony i szalony piłkarz. Wyciągnął małe czerwone zamszowe pudełeczko i uśmiechał się od ucha do ucha, żeby ukryć zdenerwowanie.
- Agnieszko Kortez, wyjdziesz za mnie ? - spytał najpoważniej na świecie otwierając owe pudełeczko. Wewnątrz znajdował się zapierający dech w piersiach pierścionek z białego złota. [2] Był cudowny, oszałamiający i .. Halo ! On mi się właśnie oświadczył, a ja całą swoją uwagę skupiłam na pierścionku zaręczynowym.
- Ale .. przecież my się tak krótko znamy .. - to zapewne nie była odpowiedź której oczekiwał.
- Kochanie, przecież nie musimy od razu brać ślubu. Poza tym ten tydzień bez ciebie był jak wieczność. Znamy się krótko, a patrz ile wytrzymaliśmy. Kocham Cię od pierwszego wejrzenia, a w tym stroju cheerleaderki wyglądałaś rozkosznie - zaśmiał się na koniec.
- TAK ! Cristianie Tello Herrera wyjdę za ciebie ! - krzyknęłam tak głośno, że nie zdziwiłabym się gdyby banda paparazzi za oknem mnie usłyszała. Rzuciłam mu się w ramiona i pocałowałam. Chwile później pobiegliśmy do kuchni powiedzieć dziewczynom o naszych zaręczynach.
- Zaręczyłam się z Tello - puściłam dłoń mojego narzeczonego i podbiegłam do Sary.
- Coo ?! Jak to wyjdziesz za niego ?
- Sara spokojnie, to tylko zaręczyny. Jeszcze nie wychodzę za mąż - odpowiedziałam jej po polsku - Ja go kocham. Powinnaś mi gratulować.
- Jestem szczęśliwa i bardzo zdziwiona. Znacie się miesiąc, ale ... Nie no widać jak bardzo się kochacie. Widziałam co się działo z Tobą jak uciekłaś z Hiszpanii. - przytuliła mnie z całej siły. Cieszyła się, tego byłam pewna.
- Dobrze cie znowu widzieć ruda. Tylko błagam, nie rób nam tego więcej. - Ana zaśmiała się i przytuliła mnie.
- Obiecuje, że nie będę i dziękuję, że go tutaj sprowadziłaś - tym razem skierowałam swoje słowa do siostry Puyola.
- To nie tylko moja zasługa. Gdyby nie twoja przyjaciółka Sara, nie wiedzielibyśmy gdzie Cię szukać.
- A tak poza tym to chyba będziemy mieli gości - Sara zmieniła temat nie potrafiąc zatrzymać tej informacji dla siebie.
- Gości? To znaczy kogo? – zapytał zdziwiony Tello.
- W radiu mówili, że dwóch zawodników Barcy zawitało do Polski. – usiadła na krześle. – Niestety nie wiedzą jeszcze kto. Kogo zakładasz? - już otwierał usta, żeby odpowiedzieć, gdy usłyszeliśmy krzyki i pstrykanie aparatów. Ana podeszła do okna i zamarła. Dołączyliśmy do dziewczyny i zrozumieliśmy jej reakcję. Przez tłum fotoreporterów przedzierali się Victor Valdes i Cesc Fabregas.
- Skąd oni wiedzą, gdzie ja mieszkam ? - wypowiadając te słowa spojrzałam na Sarę.
- Na mnie nie patrz, to nie moja sprawka
- Tello, komu mówiłeś, że lecimy do Polski? –zapytała Ana nie odwracając twarzy od okna.
- No yyy... wyrwało mi się przypadkiem ... - jąkał się nie wiedząc jak jej o tym powiedzieć.
- Komu ?! - warknęła przerażona.
- Valdes do mnie dzwonił... Dzwonił jak byliśmy już w hotelu - spuścił głowę, bojąc się najgorszego.
- Cristian! A myślisz, że dlaczego wyłączyłam telefon? Przyjechały dwie osoby, które teraz najmniej chce widzieć. Nie rozumiesz tego? Cholera Tello! – minęła nas i zaczęła ubierać buty.
- Dokąd się wybierasz? – zapytałam zaskoczona.
- Wychodzę. – mówiąc to wyszła z mieszkania, próbując nie trzasnąć drzwiami. Sara stała zmieszana, nie wiedząc co się wokół niej dzieje. Szczerze mówiąc to ja również nie rozumiałam całej tej sytuacji. Musiało się dużo pozmieniać od momentu mojego wyjazdu. O ile pamiętam to zachowywali się jak zakochana para, a teraz nawet nie ucieszyła się z jego przyjazdu. Od razu powinnam się domyślić, że coś jest nie tak skoro pojawiła się tutaj tylko z Cristianem.
- Mówiła ci coś jak siedziałyście razem ? - spytałam Sarę nie puszczając przy tym ręki Hiszpana. Brakowało mi go.
- Rozmawiałyśmy o Victorze.. Bo.. - przerwała.
- Tak ? - zaciekawiła mnie.
- Bo ja po twoich urodzinach dużo pisałam z Victorem, ale od jakiegoś czasu się do mnie nie odzywał. Okazało sie, że Ana i Victor są razem. Może dlatego tak zareagowała.
- No to chyba powinna być szczęśliwa. Nie wiem..
Usłyszałam pukanie do drzwi. Pomyślałam, że to może Ana do nas wróciła, ale za drzwiami ujrzałam sztucznie uśmiechniętego bramkarza.
- Cześć maleństwo - schylił się do mnie i ucałował mój policzek - Stęskniliśmy się za Tobą
- Cześć, wchodź. Ja za wami też. Przepraszam za to co zrobiłam - posmutniałam. Wiedziałam, że długo będę musiała się tłumaczyć i przepraszać za to co zrobiłam. Zaprowadziłam go do salonu, gdzie siedzieli już pozostali. Na szczęście mama zdążyła wyjść i nie słuchać całego zamieszania. Nawet nie wiedziałam, jak jej powiedzieć, że się zaręczyłam.
- Opowiadaj co się działo w Hiszpanii podczas mojej nieobecności - wtuliłam się w Crisa i czekałam na opowieść przybyłego gościa. Nie zastanawiałam się wtedy, gdzie podział się Cesc. Nie obchodziło mnie to. Nie chciałam go widzieć.
- W sumie nic ciekawego - nagle z jego twarzy znikł sztuczny uśmiech i wszyscy zauważyliśmy, że siedzi jakiś przybity. Ewidentnie nie chciał nam czegoś powiedzieć.
- To może ja już pójdę. - Sara wstała i wyszła. Nie wiedząc czemu nie powstrzymałam jej.
- Stary, widzę że coś się dzieje. - odezwał się mój narzeczony.
- Tello dał nam dobrze w kość. Przez ostatni tydzień był wrakiem człowieka.
- Skończ pierdolić głupoty. Wiem, że to nie dlatego jesteś przybity. Wiesz coś więcej w sprawie z Cesciem ? - przerwał mu. 
- He ? O co chodzi ? - spojrzałam na nich zszokowana. Stanowczo za dużo wrażeń jak na jeden dzień. Mina Valdesa skierowana do Tello mówiła jedno "Ty idioto, ona nic nie wie".
- Jak już zacząłeś, to dokończę - warknął - wszystko było w porządku, poza tym głupkiem tutaj, który przeżywał fakt, że wyjechałaś. Chłopaki wpadli pogadać o meczu, który niedługo gramy, Ana wróciła z pracy. Nic nadzwyczajnego. Sytuacja się zmieniła kiedy pojawił się wściekły Fabregas. Zaczął krzyczeć na Anę i wtedy wszyscy dowiedzieliśmy się, że.. - nie potrafił dokończyć.
- Ana była w ciąży z Fabregasem - dokończył za niego napastnik. Siedziałam otępiała nie potrafiąc wydusić z siebie ani słowa. Coraz bardziej miałam dość Cesca. Ale ..
- Nie wiedziałam, że Ana ma dziecko - powiedziałam bez namysłu.
- Poroniła - wyszeptał Vic.
To co powiedział jeszcze bardziej wytrąciło mnie z równowagi. Nie potrafiłam uwierzyć w to co właśnie usłyszałam. Ana zaszła w ciążę z Cesciem, a potem poroniła ? Jak to możliwe ? Kiedy ? Nie zdążyłam już zadać tych pytań bo właśnie do nas dołączyli. Nawet nie zauważyłam, że ktoś wstał i wpuścił ich do środka. Ana wyglądała koszmarnie. Miała podpuchnięte oczy i właśnie ocierała ostatnie łzy z policzków. 

***

- Wróć do Hiszpanii, proszę. Zamieszkamy razem. Nie potrafię żyć bez Ciebie. - powiedział, gdy siedzieliśmy sami w mojej sypialni. Rodzice wyjechali do babci, by Hiszpanie mogli u nas na trochę zamieszkać.
- Jesteś pewny, że to dobry pomysł ?
- Jak mógłbym mieszkać tak daleko od mojej narzeczonej ? - nadal nie potrafiłam się przyzwyczaić do tego stanu. Agnieszka Kortez, narzeczona Cristiana Tello. Brzmiało to tak nierealnie, ale byłam już pewna co powinnam zrobić.
- Wylatujemy pojutrze ! Muszę pokazać ci moje rodzinne miasto ! - rzuciłam się na niego i zaczęłam go namiętnie całować. Cudownie było posmakować jego pocałunków, poczuć jego silne dłonie na moim ciele, oddać się chwili.

***

Jak obiecałam tak też zrobiłam. Następnego dnia oprowadzałam Cristiana po moim rodzinnym mieście. Nawet nie zwracaliśmy uwagi na zachłannych fotoreporterów, którzy co chwile robili nam zdjęcia. Nie obchodziły nas tytuły w najbardziej znanych szmatławcach. Byliśmy tylko my i to się liczyło.

***

Ciężko było mi się rozstać z przyjaciółmi, ale wiedziałam, że jeszcze się spotkamy. Wiedziałam, że niedługo ich do siebie zaproszę. Miałam nadzieję, że Sara wytłumaczy sobie wszystko z Valdesem i Aną, bo oni na pewno pozostaną parą. Zawsze można zeswatać ją z innym piłkarzem. Co to za problem. 


[1]Kocham Cię kochanie

****************************************************************************

Chciałam podziękować wam wszystkim za czytanie mojego bloga, tych wszystkich moich wypocin. Może końcówka rozdziału nie należy do najlepszych, ale to i tak już koniec. Zapraszam do czytania http://ana-puyol.blogspot.com gdzie dowiecie się co dalej u Any i Valdesa, a również co dalej z Tello i Agnieszką :) Myślę, że może kiedyś zrobię kontynuację tego opowiadania, ale nic nie obiecuję. Dziękuję jeszcze raz wszystkim <3  

2 komentarze:

  1. Nie wierze, że to koniec :((
    I kto mnie będzie nakręcał do dalszego pisania? ..
    Uwielbiałam nasze łączone blogi, a teraz będę musiała sama pisać :(
    W każdym razie mam nadzieje, że wszystko się poukłada :D
    I dziękuje kochanie, bo to ty natchnęłaś mnie do założenia mojego bloga i historii o Anie ;*
    Mam nadzieje, że napisze kontynuacje :D

    OdpowiedzUsuń
  2. szkoda, że to już koniec :( ale opowiadanie było świetne :)

    Zapraszam na nowe rozdziały mam nadzieje, że zajrzysz i zostawisz komentarz :)
    http://moje-zycie-w-barcelonie.blogspot.com/
    http://milosc-i-fcb.blogspot.com/
    http://milosc-w-barcelonie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń