wtorek, 21 maja 2013

Rozdział 11

** Jordi **

- Tello ty oszalałeś ? Przecież masz dziewczynę. - szturchnąłem go w bok czekając na swoją kolej podczas treningu.
- Dziewczynę ? - spytał ironicznie
- No Cris nie rób se jaj. Lorena, mówi Ci to coś ?
 - A kto Ci powiedział, że chce być z Agnieszką ? - spojrzałem na niego dość poirytowany. O co mu zaś chodziło ? Przecież on się nigdy tak nie zachowywał. Albo ta dziewczyna mu się na prawdę podoba i nie chce nikomu nic mówić, albo ma ochotę na skok w bok.

 ** Agnieszka **

Kolejny trening spędziłam siedząc na trybunach i przyglądając się piłkarzom. Nic dziwnego nie przykuło mojej uwagi. Jedynie faceci znowu się wygłupiali, lecz to już nie było dla mnie nic nowego czy nawet dziwnego. Nie znałam ich dobrze, wiec nie wiedziałam jak zachowują się poza treningami. Zauważyłam Tomka idącego w moją stronę. Przeczuwałam kłopoty, nawet nie wiedząc dlaczego. Na szczęście było lepiej niż się tego spodziewałam.
- Masz świadomość tego, że jutro ważny mecz ?
- Już mi to uświadomili. - wywróciłam oczami.
- Dalej jesteś na mnie zła? - spojrzał na mnie przepraszająco.
- Tomek, wiedziałeś że mnie tym urazicie! - uniosłam głos
- Nie złość się, chłopaki przyjęli Cię do drużyny. Obiecałem im, że zabiorę Cię ze sobą jutro na mecz, a potem na fieste.
- Jaką fieste ? - spytałam zaskoczona. Co oni zaś chcieli świętować ? Przez mój przyjazd tutaj całkowicie zapomniałam o bożym świecie.
- No kochana wygraliśmy La Ligę, nie ? A ja myślałem, że jesteś Culé ! - teraz to on udawał obrażonego.
- Ale ... Ja przecież nie mogę iść na fieste do piłkarzy FC Barcelony.
- Musisz, niedługo sama będziesz należeć do drużyny. Potrzebujesz jeszcze tylko kilka lekcji języka hiszpańskiego i możesz zaczynać ... Ups, zagalopowałem się
- Jak zaczynasz to dokończ. Gdzie będę pracować ? - zbulwersowała mnie ta cała sytuacja.
- Tak szefie ? Już biegne - od razu zaczął się ratować, tym że ktoś go woła. Nic nie mogłam zrobić bo pobiegł gdy tylko to powiedział. To gdzie ja będę pracować? Dlaczego nie mógł mi tego od razu powiedzieć ? Co to za cholerna tajemnica ? Na chwile odciągnął moja uwagę od fiesty na którą musiałam iść. W co ja się ubiore ? To chyba najgorszy problem każdej kobiety. Zresztą nawet nie wiedziałam jak powinnam się ubrać. Wpadłam na genialny pomysł, żeby poprosić Luz o pomoc. To chyba najlepsze co mogłam wymyślić.

***

- Agnieszka, poczekaj ! - usłyszałam idąc za Tomkiem do auta. Obróciłam się w stronę dobiegającego głosu i zobaczyłam biegnącego Crisa. Wywróciłam oczami i stanęłam czekając na niego.
- Mówiłem Ci żebyś na mnie poczekała.
- No przecież czekam, nie ? - odpowiedziałam mu dość ironocznie nie wiedząc dlaczego.
- Coś się stało ? - Nie, nie. Wszystko jest w porządku.
- Widzimy się jutro na fieście? Mam nadzieje, że przyjdziesz. - uśmiechnął się zalotnie.
- Jasne, ale teraz musze już biec, Tomek na mnie czeka. - już miałam się odwrócić i odejść, ale Tello złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie tak, że prawie go przytulałam. Znów to zrobił. Wolną ręką ujął moją twarz i dał mi soczystego buziaka w usta. Przez chwile poczułam, że mógłby to robić częściej i dłużej, ale szybko odsunęłam tą myśl od siebie. Gdy tylko przestał zauważyłam zdegustowanego Albe i Fabregasa. Uśmiechnęłam się do nich i pobiegłam do samochodu. Odjeżdżając zauważyłam jak Jordi rozmawia z Cristianem. Przez całą drogę zastanawiałam się dlaczego Alba tak zareagowali na tą sytuacje. Przecież żadnemu z nich nic nie zrobiłam, a właśnie tak się poczułam. Nie ważne, teraz miałam ważniejsze sprawy na głowie.

 ***

Nadszedł wielki dzień. Dzień mojego pierwszego meczu na Camp Nou oraz imprezy ze sławnymi piłkarzami. Rano wziełam długą odprężającą kąpiel i zjadłam przepyszny hiszpański obiad naszykowany przez Luz. Rozpierała mnie energia, tak samo jak resztę rodziny. Okazało się, że ciocia też idzie z nami, a małą Isabel zajmie się nasza gospodyni. To, że zaczęłam nazywać ją naszą gospodynią trochę przerażać, ale w końcu musiałam się przyzwyczaić. W końcu też tutaj mieszkam.
- Luz, moglabyś mi pomóc ? Nie wiem jak mam się ubrać na wieczór.
 - Jasne, chętnie. - odpowiedziała z entuzjazmem.
Dopiero podczas wybierania stroju dowiedziałam się jaka moja ciocia jest szalona. Biegała jak głupia po całej garderobie, śmiejąc się co chwile. Wybrała mi chyba 5 sukienek, każda inna. Musiałam przymierzyć wszystkie, ale jedna przypadła mi najbardziej do gustu. Beżowa mini, z przodu prosta na koronkowych ramiączkach które przechodziły na plecy. Właśnie, plecy miała odkryte, jedynie ta koronka kończąca się w połowie pleców i łączyły się z materiałem. Luz widząc moją zachwyconą minę, była z siebie bardzo zadowolona i zaczęła szukać pasujących do niej butów. I znalazła ! Przepiękne wysokie obcasy z prawie identycznym motywem jak koronka na plecach. Zastanawiałam się tylko jak ja dam radę na nich chodzić. Ucałowałam ciocie w policzek dziękując za pomoc.
- Będziemy miały czas się przebrać czy powinnam tak iść ?
- Tak tak kochanie, szykuj się na mecz. Ja też już powinnam - uśmiechnęła się i wyszła. Nawet nie wiedząc kiedy minęła godzina na poszukiwaniu odpowiedniego stroju. Nie mogłam się już doczekać spędzonej nocy z chłopakami. Szybko ubrałam jakieś inne ciuchy, takie akurat pasujące na mecz, ale także dziewczęce. Namalowałam sobie małą klubową flagę na policzku i byłam gotowa do wyjścia.

*****************************************************************************
 Taka mała zapchaj dziura, bo już miałam ochotę przejść do opisu meczu i imprezy, ale się powstrzymałam :) Mam nadzieje, że się podoba :) Czekam na oceny i komentarze :)

1 komentarz:

  1. Haha, ten komentarz autora drobnym drukiem mnie rozbroił :D Ja już chce mecz i impreze ;p Ale robisz z Tello dupka ! :( Nie ładnie ;p

    OdpowiedzUsuń