czwartek, 30 maja 2013

Rozdział 15

*** 2 dni później ***

- Cześć mamo ! - krzyknęłam do monitora widząc twarz mojej kochanej mamusi - Wszystkiego najlepszego z okazji dnia mamy ! Nawet nie wiesz jakbym chciała Cię teraz uściskać i ucałować.
- Cześć maleństwo. Chciałabym, żebyś już wróciła. Przynajmniej na weekend - mama zawsze był twardą babką, ale tym razem widać było po mniej, że na prawdę bardzo tęskni.
- Wiesz mamusiu, że jeszcze nie pracuję i nie chce prosić Tomka o kolejny bilet do Polski. To też kosztuje. Ale .. mów co tam u Ciebie ? - jej smutek od razu zniknął z twarzy. Rozpromieniała jak zwykle.
Opowiedziałam jej wszystko co się działo przez ostatnie kilka dni. Mama słuchała mnie z zapałem. Uwielbiałam mówić jej mówić o swoich rozterkach sercowych i innych problemach. Sama nie wiedziałam co czuję i do kogo. Wiedziałam jedynie, że tylko moja rodzicielka może mi pomóc. Ona najlepiej mnie rozumiała.
- To wszystko jest jak jakiś niekończący się sen. Mamo, oni są sławnymi gwiazdami football'u. To jest niemożliwe, żeby coś z tego było. A Jarek ... - przerwałam i zamyśliłam się - Jarek jest zbyt zaborczy, sama nie wiem czasami o co mu chodzi. Nie jesteśmy razem, a on robi mi takie akcje. Czy to jest normalne ?!
- Rozmawiałaś z nim ?
- Tak, to nic nie daje. W jednej chwili jest kochany i milutki, a w następnej wkurza się na mnie o byle co. - powiedziałam zrezygnowana.
- Ohh córeczko, słuchaj głosu serca. Od zawsze kochałaś się w tym no ... Fa... No wiesz o kim mówię. Tak wiem, że on ma dziecko i narzeczoną... Mówisz, że im się nie układa, a przy Tobie całkowicie się zmienia. Poczekaj trochę, wszystko się jakoś ułoży. Jesteś silna, dasz robię radę. Wiesz, że zawsze masz we mnie wsparcie. Tomek i jego partnerka też ci na pewno pomogą.
- Jesteś kochana ! Jak dobrze, że jesteś moją mamą i przyjaciółką w jednym ! - wysłałam jej buziaka do ekranu.
- Ja już muszę kończyć, mam jeszcze dużo pracy. Kocham Cię - odpowiedziała i rozłączyła się.
Po całej rozmowie z mamą, może nie dostałam konkretnych odpowiedzi co mam zrobić ze swoim życiem, ale poczułam się dużo lepiej na duszy. Najgorsze było to, że źle się czułam po tym jak uciekłam nie żegnając się z troszczącym się o mnie Cesciem. Nie odzywałam się do nikogo oprócz Shakiry, z którą miałam doskonały kontakt. Znałam ją zaledwie od tej imprezy, ale dużo mi pomogła. Z Tello też nie miałam ochoty rozmawiać. Całe dnie siedziałam w domu, opiekując się małą Isabel.
Isabelka była bardzo spokojnym i pociesznym dzieckiem. Ciągle wyciągała rączkę żeby za nią iść i się z nią bawić. Uwielbiałam spędzać z nią czas. Przynajmniej nie miałam czasu, by myśleć o tym co się wokół mnie dzieje.
O godzinie 17 do domu wrócili Tomek oraz Luz, którzy byli u rodziny Luz. Nie zabrali małej, ponieważ droga była bardzo męcząca. Poza tym jej babcia miała w domu kota, na którego była uczulona. Mężczyzna właśnie rozmawiał przez swój służbowy telefon, a kobieta od razu podbiegła do małej ucieszonej osóbki siedzącej obok mnie.
- Byłaś grzeczna ? - zapytała, patrząc na pociechę.
- Tiak - uśmiechnęła się promiennie i przytuliła mamę. Lecz chwile później uciekła do swojego pokoju. Luz spojrzała na mnie zaskoczona, a ja już wiedziałam o czym mała zapomniała.
- Spokojnie, poczekaj - uspokoiłam ją.
Isabelka wróciła niosąc coś w rączkach. Podała swój prezent mamie, która od razu go rozpakowała. W malutkim pudełeczku znajdowała się figurka z masy solnej. Dziewczynka miała wielki talent.
- To jest piękne ! - powiedziała zafascynowana dziełem córki.
- Wsystkiego najlepsiego mamusiu.

- Agnieszka, zejdziesz na dół ? - usłyszałam głos wujka.
- Już schodzę - założyłam papcie na gołe stopy i już byłam piętro niżej - Co się stało ?
- Nadszedł czas by porozmawiać o twojej pracy
W oczach pojawiły mi się iskierki podniecenia. Nareszcie mogłam zacząć zarabiać na siebie ! Miałam już dość życia na rachunek moich opiekunów. Nie potrafiłam opanować się ze szczęścia, pomimo niewiedzy o rodzaju pracy. Usiadłam na krześle barowym i oczekiwałam na rozwój sytuacji.
- Rozmawiałem z kim trzeba i ...
- No nie trzymaj mnie w niepewności ! - powiedziałam podekscytowana.
- Razem z Luz widzieliśmy jak dobrze zajmujesz się naszą córeczką, więc będziesz opiekunką. Rozumiesz i już dobrze mówisz po hiszpańsku, ale nie wystarczająco na bardziej odpowiedzialną pracę.
- Tomek, ja kocham dzieci ! To będzie dla mnie przyjemność ! Ale ... czyim dzieckiem będę się zajmować.
- A to już niespodzianka. Jutro zawiozę Cię do twojej pracy. Musisz być gotowa na 7:30.
- Dziękuję - zeskoczyłam z krzesła o mało co nie robiąc sobie krzywdy i uściskałam swojego rozmówcę - jesteś najlepszy !
- Leć na górę odpocznij przed jutrzejszym dniem - ledwo wypowiedział te słowa, ponieważ cały czas się śmiał.

***

Cała nabuzowana pozytywną energią wstałam godzinę wcześniej, by móc wziąć gorącą kąpiel i odpowiednio się ubrać. Nie wiem jak to zrobiłam, ale jeszcze chwila i bym się nie wyrobiła. Widocznie muszę być zdolna. Wstać godzinę wcześniej i jeszcze nie zdążyć. Tomek już czekał na mnie poirytowany w samochodzie.
- Miałaś być gotowa 5 minut temu. Mam nadzieje, że twój nowy pracodawca od razu Cię nie zwolni - powiedział poważny i od razu ruszył z piskiem opon.
- Przepraszam - szepnęłam i zawstydzona opuściłam głowę.
- Nie przepraszaj, po prostu bądź punktualna - powiedział już spokojniej.
- Gdzie jedziemy ? - zmieniłam temat
- No przecież muszę cię odwieźć do pracy.
- Ale mi chodzi dokładniej. Do kogo ? - próbowałam wyciągnąć od niego więcej informacji.
- Siedź cicho. - powiedział zdenerwowany. Zdecydowanie wstał dzisiaj lewą nogą. Czyżby to tylko przez moje delikatne spóźnienie ? Przecież 5 minut to nie tak dużo. Mimo wszystko czułam się fatalnie.
Jechaliśmy bardzo szybko, nawet nie miałam odwagi sprawdzić naszej prędkości. Po 20 minutach zatrzymaliśmy się w polu. Byłam zaskoczona i lekko zdezorientowana.
- Co my tu robimy ?
- Muszę ci założyć opaskę na oczy. Niedługo będziemy na miejscu, ale to ma być niespodzianka - powiedział i wyciągnął ze schowka rzecz o której mówił.
- Dasz sobie radę ją zawiązać czy ci pomóc ? - spytał.
- Możesz mi pomóc.
Po zawiązaniu mi oczu ruszyliśmy dalej w drogę. Czułam się idiotycznie, ale widocznie było to konieczne. Po kilku sekundach miałam już dość tej opaski. Na szczęście w tle leciała moja ulubiona hiszpańska piosenka dzięki której poczułam się bardziej komfortowo.
- Jesteśmy na miejscu - już miałam ściągać opaskę, lecz Tomek kontynuował - zostaw ! Zaraz pomogę ci wysiąść.
Po chwili usłyszałam odgłos zamykanych drzwi i otwierania tych z mojej strony. Złapał mnie za rękę i pilnował by nie uderzyłam się w głowę. Następnie wziął mnie pod rękę i krok po kroczku zmierzaliśmy do miejsca mojej pracy. W tle słyszałam przejeżdżające samochody i nic innego. Żadnych innych dźwięków, oprócz otwieranej furtki. Chwile później mogłam już ściągnąć czarną szmatkę z moich oczu i w tym samym momencie doznałam szoku. Nie mogłam uwierzyć w to co widzę.

**************************************************************************
Kto zabrał mi moją wenę ? :P Pisałam ten rozdział 2 razy, ciągle go poprawiając. Nie jestem z niego dumna, ale po dniu mamy wpadłam na pomysł takiego spokojnego rozdziału. Niedługo dowiecie się w końcu, gdzie będzie pracowała Agnieszka i czy to jej się spodoba. 
Oby wam się spodobało :) pozdrawiam. 

2 komentarze:

  1. Rozdział jest fajny, taki przyjemny ;) Jestem bardzo ciekawa kogo Agnieszka zobaczyła. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału i życzę weny kochana ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja się domyślam, kogo mogła zobaczyć :)
    Ale jestem bardzo ciekawa :D
    Co do rozdziału to podoba mi się. Życzę dużo weny i czekam na kolejny rozdział ;*

    OdpowiedzUsuń