poniedziałek, 13 maja 2013

Rozdział 6


- Tomek jak mogłeś ?! Dlaczego kazałeś mu mnie pilnować ? Nie mam 12 lat żebym nie mogła sama lecieć samolotem. Przecież się nie zgubiłam. - dopiero po obiedzie mogłam z nim "spokojnie" porozmawiać. Nie chciałam tego poruszać podczas jedzenia, by nie popsuć całej rodzinnej atmosfery.
- Agnieszka uspokój się, proszę. To był warunek twoich rodziców. Nie chcieli cię puścić, dlatego obiecałem im że nie będziesz lecieć sama. Jarek nie jest niczemu winien... Słyszałem jak na niego nawrzeszczałaś.
Nie wiedziałam co powiedzieć. Z jednej strony to było miłe, że się o mnie troszczyli, ale jeśli nie dadzą mi więcej swobody bym mogła popełniać błędów to nigdy się nic nie nauczę.
- Wujku, ale ...
- Nie mów do mnie wujku, proszę cię. Czuję się staro - przerwał mi i zaczął się śmiać.
- Dobrze. Tomek gdzie ty pracujesz ? Niezłej chaty się dorobiłeś - uśmiechnięta rozglądałam się po pokoju dziennym.
- Jestem jednym z członków zarządu FC Barcelony, słyszałaś o tym klubie ?
Spojrzałam na niego z miną "Are you fucking kidding me ?". Na zewnątrz byłam opanowana, ale na szczęście nie mógł czytać moich myśli. Z minuty na minutę robiło się coraz ciekawiej. Jego praca wszystko tłumaczyła. Teraz już wiedziałam, jak stać go na tak wielki domek jednorodzinny, wypasioną limuzynę, szofera i to jak szybko załatwił mi bilet lotniczy, a nawet mojego ochroniarza.
- Zaraz jadę obejrzeć trening piłkarzy. Ty na pewno nie masz ochoty jechać ze mną, więc możesz ...
- Mogę, mogę jechać z Tobą ? - nadal próbowałam być spokojna albo przynajmniej zachować spokój na mojej twarzy. - Prooooooszę
- Jesteś pewna, że chcesz jechać ? - droczył się ze mną.
- Inaczej bym cię nie prosiła. No nie daj się prosić. Daj mi 20 minut na przebranie się i umalowanie.
- No to leć ! Masz 20 minut, inaczej jadę sam. - ucałowałam go w policzek i szybko pobiegłam do pokoju.
Spojrzałam w lustro i mój strój wyglądał dobrze, tylko brakowało mi kilku dodatków. Przejrzałam całą garderobę i znalazłam piękny żakiecik w lamparcie cętki i długi wisiorek. Dobrałam do tego kremowe koturny i czarną torbę na ramę gdzie spakowałam swoje dokumenty i resztę ważnych rzeczy.
Wybiegłam na podjazd, a Tomek akurat wyjeżdżał z garażu. Uchylił szybę i aż nie wiedział co powiedzieć widząc mój strój.
- Widzę że odkryłaś swoją garderobę. Bardzo ładnie wyglądasz, a teraz wsiadaj. - pośpieszał mnie, a ja w ostatniej chwili zauważyłam Jarka, który miał taki sam wyraz twarzy jak Tomek gdy tylko na mnie spojrzał.

***

Przez całą drogę oglądałam widoki za oknem, bo jadąc do wujka byłam tak przejęta tym wszystkim, że ani razu nie spojrzałam co mijamy. Widok wysokich wieżowców, był niesamowity. To nie to samo co w Polsce, tutaj budynki były klimatyczne, a nie rozsypujące się. Wszystko było jakieś inne, takie ładniejsze. Jadąc  na Mini Estadi mijaliśmy Guell Park.
- Tomek, pojedziemy tam kiedyś ?  Zawsze o tym marzyłam - spojrzałam na niego jak kot w butach ze Shreka. To jedyne co mogłam robić, prosić. Nie miałam żadnych pieniędzy, byłam na utrzymaniu wujka. Niektórzy powiedzieli by 'żyć nie umierać', ale ja tak nie potrafię. Chciałam już zacząć pracować.
- Ja jestem trochę zajęty, ale możesz pojechać z Jarkiem - powiedział nie odwracając wzroku od jezdni.
- Żartujesz ? To już chyba wolę nie jechać
- Dlaczego ? Myślałem, że ci się spodobał. Zresztą, on tylko ma za Tobą chodzić, więc może cię zawieźć.
Wolałam nie odpowiadać, więc zakończyła ten temat i z powrotem spoglądałam za szybę.

***

Po 30 minutach jazdy w oddali było już widać stadion. Coraz bardziej nie umiałam się skupić i coraz bardziej byłam podenerwowana. Tak bardzo chciałam zobaczyć trening FC Barcelony. To nie to samo co siedzenie przed telewizorem krzycząc na cały dom gdy tylko któryś z graczy strzelił gola bądź wspieranie ich po przegranej.  Przed wysiadaniem z samochodu sprawdziłam makijaż w górnym lusterku i przeczesałam włosy palcami.
- Jestem gotowa - pomyślałam lecz od razu posmutniałam. Po co ja się tak stroję, przecież i tak żaden z nich nie zwróci na mnie uwagi. Po drugie wystroiłam się tak tylko dlatego, żeby wujkowi nie narobić siary przed resztą zarządu.
- Jesteś pewny, że mogę tam z Tobą iść ? - spojrzałam na niego ponad dachem
- No jasne, czemu nie ?
- Jestem zwykłą, nic nie znaczącą dziewczyną. Dlaczego niby mogłabym wejść na trening tak sławnej drużyny
- Dla mnie jesteś najważniejsza - otulił mnie ramieniem - no chodź - lekko pociągnął mnie za sobą. Poczułam się raźniej, mimo tego że nadal się bałam. No może nie bałam, ale zawsze byłam bardzo wstydliwa. Dziwnie się czułam w nowym towarzystwie, gdzie nikt mnie nie chciał. Byłam pewna, że tak na mnie zareagują. Przecież to nie był otwarty trening.
Weszliśmy głównym wejściem. Rzuciłam krótkie Buenos Dias do pani siedzącej koło wejścia, a Tomek zamienił z nią kilka zdań tak szybko , że zrozumiałam tylko niektóre słowa. Domyśliłam się, że wspomniał coś o mnie, bo usłyszałam dwa słowa. Moje imię i rodzina. Uśmiechnęłam się nieśmiało i szłam dalej za Tomkiem który oprowadzał mnie po stadionie.
- Chodź pokażę ci szatnie chłopaków. - spojrzałam na niego zaskoczona.
- Ale ... - oblałam sie rumieńcem
- Chodź, chodź.
Za chwile miałam zobaczyć najlepszych piłkarzy w Hiszpanii. Zobaczę Fabregasa, Alexisa, Ville, Puyola i całą resztę. Nie zdążyłabym ich wszystkich wymienić, bo zajęłoby mi to kilka dobrych minut. Stałam właśnie przed szatnią i myślałam jak to będzie gdy znajdę się za drzwiami wśród tych wszystkich sportowców. Już miałam otwierać drzwi gdy nagle ....

1 komentarz:

  1. Ta to ma szczęście! Poznać chłopaków z Barcy <3 rozpływam sie na samą myśl *.*

    OdpowiedzUsuń