wtorek, 7 maja 2013

Rozdział 3


Rano wstałam z podpuchniętymi oczami. Płakać całą noc to nie jest moje ulubione zajęcie. Wolałabym spędzić ten wieczór śmiejąc się i wygłupiając się z moim najlepszym przyjacielem. Dalej nie potrafiłam zrozumieć jak on mógł tak zareagować ? Przecież mówił, że będzie mnie zawsze wspierać.
Tego dnia nie miałam na nic ochoty. Mój pokój po pakowaniu wyglądał jak istne pobojowisko. Tak więc kilka godzin spędziłam na sprzątaniu, lecz nie wychodziło mi to najlepiej. Więcej tańczyłam niż ogarniałam ten cały bałagan. To już u mnie norma. Nigdy nie potrafiłam sprzątać bez słuchania muzyki i bez tańczenia. To mnie bardzo odprężało.
Przypomniałam sobie, że nawet nie wiem o której muszę być na lotnisku. Wyciągnęłam bilety z portfela i spojrzałam na godzinę. Cooooo ?! Odlot o 5:30 ?! Kto to wymyślił ?! Nie dość że do lotniska muszę jechać całą godzinę to jeszcze muszę być godzinę przed odlotem. Gdzie tu sprawiedliwość ?! Lecz po chwili zauważyłam cel mojej podróży. Przez brak kontaktu z wujkiem nie wiedziałam nawet gdzie on teraz mieszka. Wiedziałam, że Tomek był wcześniej w Alicante ale nie wiedziałam jego przeprowadzce. Celem podróży była ...  BARCELONA !  Smutek zniknął jak ręką odjął. Nagle na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Całkowicie zapomniałam o wczorajszej kłótni i myślałam tylko o tygodniu w Barcelonie.
- Aga ! Ktoś do ciebie - usłyszałam głos mamy z korytarza. Byłam w szoku bo nie usłyszałam ani domofonu, ani pukania do drzwi. Wyjrzałam zza drzwi a tam ujrzałam właśnie jego. Stał ze smutną miną powoli podnosząc na mnie wzrok. Jego nieme "przepraszam" wyrażało to jak bardzo mu przykro.
- Zaraz przyjdę - wróciłam do siebie i przebrałam się z ciuchów "po domu"  na łososiową koszulę włożoną w szare jeansy, a do tego czarne balerinki. Chwyciłam jeszcze w biegu brązową torebkę i wyszłam razem z Szewciem do parku obok.
- Chciałem Cię przeprosić, ale powinnaś mnie zrozumieć. Jedziesz, nie wiesz kiedy wracasz. A co jak tam zostaniesz ? Na prawdę będę za Tobą tęsknić. Zrozum mnie proszę. - zaczął nieśmiało, ale od razu mnie przytulił.
- Kochanie rozumiem, też będę za Tobą tęsknić, ale ty też powinieneś mnie zrozumieć. Spełniają się moje marzenia. Przecież wiesz, że zawsze chciałam pojechać do Hiszpanii a teraz nadarza się okazja. Może trochę zareagowałam zbyt gwałtowniej.  - wtuliłam się powstrzymując łzy, nie chciałam więcej płakać.
- Muszę ci jeszcze coś powiedzieć ... - przerwałam nie będąc pewna czy jeszcze bardziej nie pogorszę sytuacji.
- Aga słuchaj, na prawdę cieszę się z Twojego wyjazdu, możesz mi powiedzieć.
- Jadę do Barcelony - uśmiechnęłam się od ucha do ucha. Jego mina mnie zaskoczyła. Siedział lekko uśmiechnięty i zdziwiony.
- Zaczęłaś jakbyś miała mi powiedzieć, że jedziesz pracować jako burdel mama, a ty mówisz mi tylko gdzie będziesz mieszkać - nie wytrzymał i zaczął się śmiać. - oj ty mój głuptasie
Resztę dnia spędziliśmy razem wygłupiając się. Musieliśmy się pożegnać z powerem ! Nie miałam odwagi powiedzieć mu o której wyjeżdżam, bo dalej wierzył, że jutro się zobaczymy. Może jestem okropna, ale nie miałam odwagi mu tego zrobić. Żegnając się z nim przytuliłam go i nie chciałam puścić. Na prawdę będzie mi go brakować. Ucałowałam go jeszcze w policzek i wróciłam do domu. 

***

I znowu nie mogłam się wyspać. Pobudka o godzinie 3 w nocy, mogłam w ogóle nie kłaść się spać. Zaspana ubrałam wcześniej naszykowane ubrania, takie żeby podczas lotu było mi wygodnie. Chwyciłam swoją walizkę, torebkę i wyszłam razem z rodzicami. Miałam godzinę więc mogłam się jeszcze przespać. Tak jak postanowiłam tak zrobiłam. Znowu miałam ten cudowny sen. Znowu śnił mi się Cesc. Boże dlaczego on musi mieć dziewczynę i dziecko ?! Rozpaczanie nad własnym losem tutaj nic nie da, przecież nawet go nie znam i pewnie nigdy nie poznam.
Podjechaliśmy na lotnisko, rodzice wyciągnęli moje bagaże i poszli ze mną do środka. Oddałam walizkę i usiadłam w poczekalni. Rodzice niestety nie mogli zostać dłużej.
- Mamo, tato dziękuję za wszystko - ucałowałam ich, czułam się jakbym miała wyjeżdżać na zawsze, a nie na wakacje.
- Nie dziękuj tylko baw się dobrze i do zobaczenia niedługo. Udanej podróży - obydwoje uściskali mnie z całej siły i odeszli machając. 

1 komentarz:

  1. Co do poprzedniego rozdziału: Czajnik <3
    Co do tego, bardzo przyjemny i pozytywny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń