Rano wstałam z podpuchniętymi
oczami. Płakać całą noc to nie jest moje ulubione zajęcie. Wolałabym spędzić
ten wieczór śmiejąc się i wygłupiając się z moim najlepszym przyjacielem. Dalej
nie potrafiłam zrozumieć jak on mógł tak zareagować ? Przecież mówił, że będzie
mnie zawsze wspierać.
Tego dnia nie miałam na
nic ochoty. Mój pokój po pakowaniu wyglądał jak istne pobojowisko. Tak więc
kilka godzin spędziłam na sprzątaniu, lecz nie wychodziło mi to najlepiej.
Więcej tańczyłam niż ogarniałam ten cały bałagan. To już u mnie norma. Nigdy
nie potrafiłam sprzątać bez słuchania muzyki i bez tańczenia. To mnie bardzo
odprężało.
Przypomniałam sobie, że
nawet nie wiem o której muszę być na lotnisku. Wyciągnęłam bilety z portfela i
spojrzałam na godzinę. Cooooo ?! Odlot o 5:30 ?! Kto to wymyślił ?! Nie dość że
do lotniska muszę jechać całą godzinę to jeszcze muszę być godzinę przed
odlotem. Gdzie tu sprawiedliwość ?! Lecz po chwili zauważyłam cel mojej
podróży. Przez brak kontaktu z wujkiem nie wiedziałam nawet gdzie on teraz
mieszka. Wiedziałam, że Tomek był wcześniej w Alicante ale nie wiedziałam jego
przeprowadzce. Celem podróży była ... BARCELONA
! Smutek zniknął jak ręką odjął. Nagle
na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Całkowicie zapomniałam o wczorajszej
kłótni i myślałam tylko o tygodniu w Barcelonie.
- Aga ! Ktoś do ciebie -
usłyszałam głos mamy z korytarza. Byłam w szoku bo nie usłyszałam ani domofonu,
ani pukania do drzwi. Wyjrzałam zza drzwi a tam ujrzałam właśnie jego. Stał ze
smutną miną powoli podnosząc na mnie wzrok. Jego nieme "przepraszam"
wyrażało to jak bardzo mu przykro.
- Zaraz przyjdę -
wróciłam do siebie i przebrałam się z ciuchów "po domu" na łososiową koszulę włożoną w szare jeansy, a
do tego czarne balerinki. Chwyciłam jeszcze w biegu brązową torebkę i wyszłam
razem z Szewciem do parku obok.
- Chciałem Cię
przeprosić, ale powinnaś mnie zrozumieć. Jedziesz, nie wiesz kiedy wracasz. A
co jak tam zostaniesz ? Na prawdę będę za Tobą tęsknić. Zrozum mnie proszę. -
zaczął nieśmiało, ale od razu mnie przytulił.
- Kochanie rozumiem, też
będę za Tobą tęsknić, ale ty też powinieneś mnie zrozumieć. Spełniają się moje
marzenia. Przecież wiesz, że zawsze chciałam pojechać do Hiszpanii a teraz
nadarza się okazja. Może trochę zareagowałam zbyt gwałtowniej. - wtuliłam się powstrzymując łzy, nie
chciałam więcej płakać.
- Muszę ci jeszcze coś
powiedzieć ... - przerwałam nie będąc pewna czy jeszcze bardziej nie pogorszę
sytuacji.
- Aga słuchaj, na prawdę
cieszę się z Twojego wyjazdu, możesz mi powiedzieć.
- Jadę do Barcelony - uśmiechnęłam
się od ucha do ucha. Jego mina mnie zaskoczyła. Siedział lekko uśmiechnięty i
zdziwiony.
- Zaczęłaś jakbyś miała
mi powiedzieć, że jedziesz pracować jako burdel mama, a ty mówisz mi tylko
gdzie będziesz mieszkać - nie wytrzymał i zaczął się śmiać. - oj ty mój
głuptasie
Resztę dnia spędziliśmy
razem wygłupiając się. Musieliśmy się pożegnać z powerem ! Nie miałam odwagi
powiedzieć mu o której wyjeżdżam, bo dalej wierzył, że jutro się zobaczymy.
Może jestem okropna, ale nie miałam odwagi mu tego zrobić. Żegnając się z nim
przytuliłam go i nie chciałam puścić. Na prawdę będzie mi go brakować. Ucałowałam
go jeszcze w policzek i wróciłam do domu.
***
I znowu nie mogłam się
wyspać. Pobudka o godzinie 3 w nocy, mogłam w ogóle nie kłaść się spać. Zaspana
ubrałam wcześniej naszykowane ubrania, takie żeby podczas lotu było mi
wygodnie. Chwyciłam swoją walizkę, torebkę i wyszłam razem z rodzicami. Miałam
godzinę więc mogłam się jeszcze przespać. Tak jak postanowiłam tak zrobiłam. Znowu
miałam ten cudowny sen. Znowu śnił mi się Cesc. Boże dlaczego on musi mieć
dziewczynę i dziecko ?! Rozpaczanie nad własnym
losem tutaj nic nie da, przecież nawet go nie znam i pewnie nigdy nie poznam.
Podjechaliśmy na
lotnisko, rodzice wyciągnęli moje bagaże i poszli ze mną do środka. Oddałam
walizkę i usiadłam w poczekalni. Rodzice niestety nie mogli zostać dłużej.
- Mamo, tato dziękuję za
wszystko - ucałowałam ich, czułam się jakbym miała wyjeżdżać na zawsze, a nie
na wakacje.
- Nie dziękuj tylko baw
się dobrze i do zobaczenia niedługo. Udanej podróży - obydwoje uściskali mnie z
całej siły i odeszli machając.
Co do poprzedniego rozdziału: Czajnik <3
OdpowiedzUsuńCo do tego, bardzo przyjemny i pozytywny rozdział :)