- Tomek jak mogłeś ?! Dlaczego
kazałeś mu mnie pilnować ? Nie mam 12 lat żebym nie mogła sama lecieć
samolotem. Przecież się nie zgubiłam. - dopiero po obiedzie mogłam z nim
"spokojnie" porozmawiać. Nie chciałam tego poruszać podczas jedzenia,
by nie popsuć całej rodzinnej atmosfery.
- Agnieszka uspokój się,
proszę. To był warunek twoich rodziców. Nie chcieli cię puścić, dlatego
obiecałem im że nie będziesz lecieć sama. Jarek nie jest niczemu winien...
Słyszałem jak na niego nawrzeszczałaś.
Nie wiedziałam co
powiedzieć. Z jednej strony to było miłe, że się o mnie troszczyli, ale jeśli
nie dadzą mi więcej swobody bym mogła popełniać błędów to nigdy się nic nie
nauczę.
- Wujku, ale ...
- Nie mów do mnie wujku,
proszę cię. Czuję się staro - przerwał mi i zaczął się śmiać.
- Dobrze. Tomek gdzie ty
pracujesz ? Niezłej chaty się dorobiłeś - uśmiechnięta rozglądałam się po
pokoju dziennym.
- Jestem jednym z
członków zarządu FC Barcelony, słyszałaś o tym klubie ?
Spojrzałam na niego z
miną "Are you fucking kidding me ?". Na zewnątrz byłam opanowana, ale
na szczęście nie mógł czytać moich myśli. Z minuty na minutę robiło się coraz
ciekawiej. Jego praca wszystko tłumaczyła. Teraz już wiedziałam, jak stać go na
tak wielki domek jednorodzinny, wypasioną limuzynę, szofera i to jak szybko
załatwił mi bilet lotniczy, a nawet mojego ochroniarza.
- Zaraz jadę obejrzeć
trening piłkarzy. Ty na pewno nie masz ochoty jechać ze mną, więc możesz ...
- Mogę, mogę jechać z
Tobą ? - nadal próbowałam być spokojna albo przynajmniej zachować spokój na
mojej twarzy. - Prooooooszę
- Jesteś pewna, że
chcesz jechać ? - droczył się ze mną.
- Inaczej bym cię nie
prosiła. No nie daj się prosić. Daj mi 20 minut na przebranie się i umalowanie.
- No to leć ! Masz 20
minut, inaczej jadę sam. - ucałowałam go w policzek i szybko pobiegłam do
pokoju.
Spojrzałam w lustro i
mój strój wyglądał dobrze, tylko brakowało mi kilku dodatków. Przejrzałam całą
garderobę i znalazłam piękny żakiecik w lamparcie cętki i długi wisiorek.
Dobrałam do tego kremowe koturny i czarną torbę na ramę gdzie spakowałam swoje
dokumenty i resztę ważnych rzeczy.
Wybiegłam na podjazd, a
Tomek akurat wyjeżdżał z garażu. Uchylił szybę i aż nie wiedział co powiedzieć
widząc mój strój.
- Widzę że odkryłaś
swoją garderobę. Bardzo ładnie wyglądasz, a teraz wsiadaj. - pośpieszał mnie, a
ja w ostatniej chwili zauważyłam Jarka, który miał taki sam wyraz twarzy jak
Tomek gdy tylko na mnie spojrzał.
***
Przez całą drogę
oglądałam widoki za oknem, bo jadąc do wujka byłam tak przejęta tym wszystkim,
że ani razu nie spojrzałam co mijamy. Widok wysokich wieżowców, był
niesamowity. To nie to samo co w Polsce, tutaj budynki były klimatyczne, a nie
rozsypujące się. Wszystko było jakieś inne, takie ładniejsze. Jadąc na Mini Estadi mijaliśmy Guell Park.
- Tomek, pojedziemy tam
kiedyś ? Zawsze o tym marzyłam -
spojrzałam na niego jak kot w butach ze Shreka. To jedyne co mogłam robić,
prosić. Nie miałam żadnych pieniędzy, byłam na utrzymaniu wujka. Niektórzy
powiedzieli by 'żyć nie umierać', ale ja tak nie potrafię. Chciałam już zacząć
pracować.
- Ja jestem trochę
zajęty, ale możesz pojechać z Jarkiem - powiedział nie odwracając wzroku od
jezdni.
- Żartujesz ? To już
chyba wolę nie jechać
- Dlaczego ? Myślałem,
że ci się spodobał. Zresztą, on tylko ma za Tobą chodzić, więc może cię
zawieźć.
Wolałam nie odpowiadać,
więc zakończyła ten temat i z powrotem spoglądałam za szybę.
***
Po 30 minutach jazdy w
oddali było już widać stadion. Coraz bardziej nie umiałam się skupić i coraz
bardziej byłam podenerwowana. Tak bardzo chciałam zobaczyć trening FC Barcelony.
To nie to samo co siedzenie przed telewizorem krzycząc na cały dom gdy tylko
któryś z graczy strzelił gola bądź wspieranie ich po przegranej. Przed wysiadaniem z samochodu sprawdziłam
makijaż w górnym lusterku i przeczesałam włosy palcami.
- Jestem gotowa -
pomyślałam lecz od razu posmutniałam. Po co ja się tak stroję, przecież i tak
żaden z nich nie zwróci na mnie uwagi. Po drugie wystroiłam się tak tylko
dlatego, żeby wujkowi nie narobić siary przed resztą zarządu.
- Jesteś pewny, że mogę
tam z Tobą iść ? - spojrzałam na niego ponad dachem
- No jasne, czemu nie ?
- Jestem zwykłą, nic nie
znaczącą dziewczyną. Dlaczego niby mogłabym wejść na trening tak sławnej
drużyny
- Dla mnie jesteś
najważniejsza - otulił mnie ramieniem - no chodź - lekko pociągnął mnie za
sobą. Poczułam się raźniej, mimo tego że nadal się bałam. No może nie bałam,
ale zawsze byłam bardzo wstydliwa. Dziwnie się czułam w nowym towarzystwie,
gdzie nikt mnie nie chciał. Byłam pewna, że tak na mnie zareagują. Przecież to
nie był otwarty trening.
Weszliśmy głównym
wejściem. Rzuciłam krótkie Buenos Dias do pani siedzącej koło wejścia, a Tomek
zamienił z nią kilka zdań tak szybko , że zrozumiałam tylko niektóre słowa.
Domyśliłam się, że wspomniał coś o mnie, bo usłyszałam dwa słowa. Moje imię i rodzina.
Uśmiechnęłam się nieśmiało i szłam dalej za Tomkiem który oprowadzał mnie po
stadionie.
- Chodź pokażę ci
szatnie chłopaków. - spojrzałam na niego zaskoczona.
- Ale ... - oblałam sie
rumieńcem
- Chodź, chodź.
Za chwile miałam
zobaczyć najlepszych piłkarzy w Hiszpanii. Zobaczę Fabregasa, Alexisa, Ville,
Puyola i całą resztę. Nie zdążyłabym ich wszystkich wymienić, bo zajęłoby mi to
kilka dobrych minut. Stałam właśnie przed szatnią i myślałam jak to będzie gdy
znajdę się za drzwiami wśród tych wszystkich sportowców. Już miałam otwierać
drzwi gdy nagle ....
Ta to ma szczęście! Poznać chłopaków z Barcy <3 rozpływam sie na samą myśl *.*
OdpowiedzUsuń