*** 2 dni później ***
- Cześć mamo ! - krzyknęłam do monitora widząc twarz
mojej kochanej mamusi - Wszystkiego najlepszego z okazji dnia mamy ! Nawet nie
wiesz jakbym chciała Cię teraz uściskać i ucałować.
- Cześć maleństwo. Chciałabym, żebyś już wróciła.
Przynajmniej na weekend - mama zawsze był twardą babką, ale tym razem widać
było po mniej, że na prawdę bardzo tęskni.
- Wiesz mamusiu, że jeszcze nie pracuję i nie chce prosić
Tomka o kolejny bilet do Polski. To też kosztuje. Ale .. mów co tam u Ciebie ?
- jej smutek od razu zniknął z twarzy. Rozpromieniała jak zwykle.
Opowiedziałam jej wszystko co się działo przez ostatnie
kilka dni. Mama słuchała mnie z zapałem. Uwielbiałam mówić jej mówić o swoich
rozterkach sercowych i innych problemach. Sama nie wiedziałam co czuję i do
kogo. Wiedziałam jedynie, że tylko moja rodzicielka może mi pomóc. Ona
najlepiej mnie rozumiała.
- To wszystko jest jak jakiś niekończący się sen. Mamo,
oni są sławnymi gwiazdami football'u. To jest niemożliwe, żeby coś z tego było.
A Jarek ... - przerwałam i zamyśliłam się - Jarek jest zbyt zaborczy, sama nie
wiem czasami o co mu chodzi. Nie jesteśmy razem, a on robi mi takie akcje. Czy
to jest normalne ?!
- Rozmawiałaś z nim ?
- Tak, to nic nie daje. W jednej chwili jest kochany i
milutki, a w następnej wkurza się na mnie o byle co. - powiedziałam
zrezygnowana.
- Ohh córeczko, słuchaj głosu serca. Od zawsze kochałaś
się w tym no ... Fa... No wiesz o kim mówię. Tak wiem, że on ma dziecko i
narzeczoną... Mówisz, że im się nie układa, a przy Tobie całkowicie się
zmienia. Poczekaj trochę, wszystko się jakoś ułoży. Jesteś silna, dasz robię
radę. Wiesz, że zawsze masz we mnie wsparcie. Tomek i jego partnerka też ci na
pewno pomogą.
- Jesteś kochana ! Jak dobrze, że jesteś moją mamą i
przyjaciółką w jednym ! - wysłałam jej buziaka do ekranu.
- Ja już muszę kończyć, mam jeszcze dużo pracy. Kocham
Cię - odpowiedziała i rozłączyła się.
Po całej rozmowie z mamą, może nie dostałam konkretnych
odpowiedzi co mam zrobić ze swoim życiem, ale poczułam się dużo lepiej na
duszy. Najgorsze było to, że źle się czułam po tym jak uciekłam nie żegnając
się z troszczącym się o mnie Cesciem. Nie odzywałam się do nikogo oprócz
Shakiry, z którą miałam doskonały kontakt. Znałam ją zaledwie od tej imprezy,
ale dużo mi pomogła. Z Tello też nie miałam ochoty rozmawiać. Całe dnie
siedziałam w domu, opiekując się małą Isabel.
Isabelka była bardzo spokojnym i pociesznym dzieckiem.
Ciągle wyciągała rączkę żeby za nią iść i się z nią bawić. Uwielbiałam spędzać
z nią czas. Przynajmniej nie miałam czasu, by myśleć o tym co się wokół mnie
dzieje.
O godzinie 17 do domu wrócili Tomek oraz Luz, którzy byli
u rodziny Luz. Nie zabrali małej, ponieważ droga była bardzo męcząca. Poza tym
jej babcia miała w domu kota, na którego była uczulona. Mężczyzna właśnie
rozmawiał przez swój służbowy telefon, a kobieta od razu podbiegła do małej
ucieszonej osóbki siedzącej obok mnie.
- Byłaś grzeczna ? - zapytała, patrząc na pociechę.
- Tiak - uśmiechnęła się promiennie i przytuliła mamę.
Lecz chwile później uciekła do swojego pokoju. Luz spojrzała na mnie
zaskoczona, a ja już wiedziałam o czym mała zapomniała.
- Spokojnie, poczekaj - uspokoiłam ją.
Isabelka wróciła niosąc coś w rączkach. Podała swój
prezent mamie, która od razu go rozpakowała. W malutkim pudełeczku znajdowała
się figurka z masy solnej. Dziewczynka miała wielki talent.
- To jest piękne ! - powiedziała zafascynowana dziełem
córki.
- Wsystkiego najlepsiego mamusiu.
- Agnieszka, zejdziesz na dół ? - usłyszałam głos wujka.
- Już schodzę - założyłam papcie na gołe stopy i już
byłam piętro niżej - Co się stało ?
- Nadszedł czas by porozmawiać o twojej pracy
W oczach pojawiły mi się iskierki podniecenia. Nareszcie
mogłam zacząć zarabiać na siebie ! Miałam już dość życia na rachunek moich
opiekunów. Nie potrafiłam opanować się ze szczęścia, pomimo niewiedzy o rodzaju
pracy. Usiadłam na krześle barowym i oczekiwałam na rozwój sytuacji.
- Rozmawiałem z kim trzeba i ...
- No nie trzymaj mnie w niepewności ! - powiedziałam
podekscytowana.
- Razem z Luz widzieliśmy jak dobrze zajmujesz się naszą
córeczką, więc będziesz opiekunką. Rozumiesz i już dobrze mówisz po hiszpańsku,
ale nie wystarczająco na bardziej odpowiedzialną pracę.
- Tomek, ja kocham dzieci ! To będzie dla mnie
przyjemność ! Ale ... czyim dzieckiem będę się zajmować.
- A to już niespodzianka. Jutro zawiozę Cię do twojej
pracy. Musisz być gotowa na 7:30.
- Dziękuję - zeskoczyłam z krzesła o mało co nie robiąc
sobie krzywdy i uściskałam swojego rozmówcę - jesteś najlepszy !
- Leć na górę odpocznij przed jutrzejszym dniem - ledwo
wypowiedział te słowa, ponieważ cały czas się śmiał.
***
Cała nabuzowana pozytywną energią wstałam godzinę wcześniej,
by móc wziąć gorącą kąpiel i odpowiednio się ubrać. Nie wiem jak to zrobiłam,
ale jeszcze chwila i bym się nie wyrobiła. Widocznie muszę być zdolna. Wstać
godzinę wcześniej i jeszcze nie zdążyć. Tomek już czekał na mnie poirytowany w
samochodzie.
- Miałaś być gotowa 5 minut temu. Mam nadzieje, że twój
nowy pracodawca od razu Cię nie zwolni - powiedział poważny i od razu ruszył z
piskiem opon.
- Przepraszam - szepnęłam i zawstydzona opuściłam głowę.
- Nie przepraszaj, po prostu bądź punktualna - powiedział
już spokojniej.
- Gdzie jedziemy ? - zmieniłam temat
- No przecież muszę cię odwieźć do pracy.
- Ale mi chodzi dokładniej. Do kogo ? - próbowałam
wyciągnąć od niego więcej informacji.
- Siedź cicho. - powiedział zdenerwowany. Zdecydowanie
wstał dzisiaj lewą nogą. Czyżby to tylko przez moje delikatne spóźnienie ?
Przecież 5 minut to nie tak dużo. Mimo wszystko czułam się fatalnie.
Jechaliśmy bardzo szybko, nawet nie miałam odwagi
sprawdzić naszej prędkości. Po 20 minutach zatrzymaliśmy się w polu. Byłam
zaskoczona i lekko zdezorientowana.
- Co my tu robimy ?
- Muszę ci założyć opaskę na oczy. Niedługo będziemy na
miejscu, ale to ma być niespodzianka - powiedział i wyciągnął ze schowka rzecz
o której mówił.
- Dasz sobie radę ją zawiązać czy ci pomóc ? - spytał.
- Możesz mi pomóc.
Po zawiązaniu mi oczu ruszyliśmy dalej w drogę. Czułam
się idiotycznie, ale widocznie było to konieczne. Po kilku sekundach miałam już
dość tej opaski. Na szczęście w tle leciała moja ulubiona hiszpańska piosenka
dzięki której poczułam się bardziej komfortowo.
- Jesteśmy na miejscu - już miałam ściągać opaskę, lecz
Tomek kontynuował - zostaw ! Zaraz pomogę ci wysiąść.
Po chwili usłyszałam odgłos zamykanych drzwi i otwierania
tych z mojej strony. Złapał mnie za rękę i pilnował by nie uderzyłam się w
głowę. Następnie wziął mnie pod rękę i krok po kroczku zmierzaliśmy do miejsca
mojej pracy. W tle słyszałam przejeżdżające samochody i nic innego. Żadnych
innych dźwięków, oprócz otwieranej furtki. Chwile później mogłam już ściągnąć czarną
szmatkę z moich oczu i w tym samym momencie doznałam szoku. Nie mogłam uwierzyć
w to co widzę.
**************************************************************************
Kto zabrał mi moją wenę ? :P Pisałam ten rozdział 2 razy, ciągle go poprawiając. Nie jestem z niego dumna, ale po dniu mamy wpadłam na pomysł takiego spokojnego rozdziału. Niedługo dowiecie się w końcu, gdzie będzie pracowała Agnieszka i czy to jej się spodoba.
Oby wam się spodobało :) pozdrawiam.
Rozdział jest fajny, taki przyjemny ;) Jestem bardzo ciekawa kogo Agnieszka zobaczyła. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału i życzę weny kochana ;*
OdpowiedzUsuńJa się domyślam, kogo mogła zobaczyć :)
OdpowiedzUsuńAle jestem bardzo ciekawa :D
Co do rozdziału to podoba mi się. Życzę dużo weny i czekam na kolejny rozdział ;*