niedziela, 9 czerwca 2013

Rozdział 20

*** Cristian Tello, po znalezieniu Isabel ( 2 dni wcześniej ) ***
- Stary ! Wiedziałeś, że ona mi się podoba - dogodniłem Cesca, który przed chwilą wyszedł z pokoju Agnieszki. Zatrzymał się przed samochodem i odwrócił.
- Myślisz, że to planowałem ? - spojrzał na mnie zaskoczony - Do cholery, chłopie opanuj się ! - warknął.
Te słowa sprawiły, że zacząłem się cały gotować. Już miałem się zamachnąć, ale sama myśl o Agnieszce mnie powstrzymała. Zadurzyłem się w niej jak szczyl. Ostatnio całą swoją energię i złość wyładowywałem na treningach. Lecz po dzisiejszej rozmowie byłem przybity. Musiałem coś z tym wszystkim zrobić. Musiałem porozmawiać z Loreną o naszym udawanym związku. Nie mogłem dłużej ich wszystkich okłamywać. Ona i tak już dostała wszystko czego oczekiwała. Miała dobrą pracę, oferty od kolejnych reżyserów. Oby tylko to zrozumiała. Musiałem to zrobić, zrobić to dla Agnieszki. Tylko czy ona mi to wszystko wybaczy ?
Fabregas machnął ręką zrezygnowany. Widocznie tak samo jak ja nie miał ochoty się kłócić. Spojrzał jeszcze tylko na mnie i odjechał. Postanowiłem zrobić to samo. Siedząc w samochodzie, zastanawiałem się gdzie powinienem pojechać. W tym samym momencie zadzwonił telefon.
- Tak ? - odebrałem nawet nie patrząc na ekran.
- Cześć, za ile będziesz w domu ? - rozpoznałem głos Loreny - Słyszałam co się stało. Wszystkie media już huczą o tym porwaniu.
- Na szczęście szybko ją znaleźliśmy. Będę za godzinę, właśnie wracam. Do zobaczenia później.
- Czekam z niecierpliwością - usłyszałem jej słodki śmiech, który kiedyś zakręcił mi w głowie. Z sekundy na sekundę coraz bardziej byłem pewny, że muszę to zakończyć. Przyjaźnię się z Loreną, więc powinna mnie zrozumieć.
Kolejną rzeczą, która mnie odprężała to szybka jazda moim Audi Q7. Nie zdziwiłbym się gdyby wszyscy mężczyźni uwielbiali szybką jazdę. Ta adrenalina podczas jazdy, rozprzestrzeniająca się po całym ciele wraz z krwią. Siadając wygodnie, wcisnąłem pedał gazu. Jazda tym samochodem była przyjemnością, dlatego wybrałem najdłuższą i najrzadziej uczęszczaną trasę. Wiedziałem, że pomimo tak długiej drogi, będę w domu na czas.
I tak też się stało. Zaparkowałem w garażu niedaleko naszego mieszkania i zrobiłem sobie mały spacer. Musiałem zebrać myśli. Nie wiem dlaczego, ale bałem się tej rozmowy. Skarciłem sam siebie, przecież muszę to zrobić i nie mogę się bać !
- Cześć Lorena - krzyknąłem będąc już w środku.
- Musimy porozmawiać - odpowiedziałam wychodząc z sypialni. Spojrzałem na nią kompletnie skołowany, nie wiedząc o czym chce ze mną porozmawiać.
- Tak ? - poszedłem usiąść na kanapę czekając na rozwój sytuacji
- Poznałam kogoś ... - zaczęła, a mi kamień spadł z serca. Wiedziałem co będzie dalej. Niezmiernie się cieszyłem, że nie spadło to na moje barki.
- Już nie musimy udawać, ale ... Będziemy nadal przyjaciółmi, tak ? - spojrzała na mnie niespokojnie.
- Lorena, przecież wiesz, że na mnie zawsze możesz liczyć. Inaczej nie odstawialibyśmy tego przedstawienia - przytuliłem ją, by uwiarygodnić moje słowa.
- Tak się cieszę, że mnie rozumiesz - ucałowała mnie w policzek cała emanująca szczęściem.

*** Agnieszka ***

Te kilkadziesiąt minut spędzonych z Cesciem i jego siostrą w samochodzie, było najbardziej niezręczne w moim życiu. Rodzeństwo normalnie rozmawiało ze sobą, lecz ja czułam się niemile widziana. Fabregas ani razu nawet nie spojrzał, ani się do mnie nie odezwał. Zachowywał się tak jakby mnie tam nie było. Mogłam być pewna, że czuje do mnie żal. Żal, że nie potrafiłam wybrać. Kto wie czy teraz mógłby znowu do mnie wrócić i czy ja tego chcę. Takiego oziębłego jeszcze go nigdy nie widziałam. To wszystko przestało mi się podobać. Miałam ochotę wysiąść, nawet w połowie drogi, żeby już nie czuć się taka odtrącona. Na szczęście ten nasz "przemiły" powrót nie trwała zbyt długo.
Wysiadając z samochodu, Carlota opuściła szybę i powiedziała :
- Mam nadzieję, że się jeszcze kiedyś spotkamy. Pamiętaj, obiecałaś mi wspólne wyjście, będzie super zabawa ! - zaśmiała się i pomachała na pożegnanie. Nawet nie zdążyłam jej odpowiedzieć, bo Fabregas już odjechał. Wiedziałam, że kolejne spotkanie z nimi nie będzie takie super jak twierdziła Carlota. Na szczęście dziewczyna o niczym nie wiedziała, co mnie bardzo cieszyło.

- Co to do cholery, centrala ?! - wkurzona zaczęłam szukać wibrującej komórki. Dopiero co położyłam się spać, chciałam odpocząć - zrobić małą sieste, ale się nie da !
- Shakira ? Co się stało ? - powiedziałam sennie.
- Nie uwierzysz co się stało ! Dlaczego ja nie sprawdziłam wcześniej tych informacji ?!
- Ale co się stało ? - powtórzyłam swoje pytanie, ponieważ mówiła bez sensu.
- Możemy się spotkać za pół godziny w Parc de Joan Miro ?
- Jasne, ale powiedź mi chociaż o co chodzi - nalegałam.
- Chodzi o Tello i jego dziewczynę. Musisz to zobaczyć. Przyjedź jak najszybciej, proszę. Do później.
Od razu się obudziłam. Przebrałam się z ciuchów po domu i zbiegłam do salonu, gdzie siedzieli Tomek i Luz.
- Tomeeeek... - przeciągnęłam  - Martin mógłby mnie zawieźć do Parc de Joan...
- Parc de Joan Miro. Jasne, za ile ? - pomógł mi dokończyć moje zdanie. Nigdy nie miałam pamięci do nazw.
- Muszę być tam za pół godziny, umówiłam się z Shakirą - oboje spojrzeli na mnie zaskoczeni. Widocznie nie spodziewali się, że tak bardzo mogę się z nią zaprzyjaźnić.
- Martin będzie dopiero za 15 minut. Możesz się chwile spóźnić ?
- Nie sądzę - wymamrotałam.
- To pojedziesz z Jarkiem.
- Ale...
- Tak ? - spytał ciekawy co chcę powiedzieć.
- A nie mogę jechać sama ? Przecież mam prawo jazdy.
- A wiesz gdzie jechać ?
- Mam automapę w telefonie - za wszelką cenę chciałam go przekonać, byle by tylko nie jechać z Jarkiem. Nie miałam ochoty go teraz zobaczyć. Nie teraz gdy mam tyle problemów sercowych na głowie.
Ostatecznie zgodzili się i dali mi chyba najbezpieczniejszy samochód. Przynajmniej tak mi się wydawało. Dostałam kluczyki od białego terenowego Jeep'a. Od razu mi się spodobał. Pomyślałam, że takiego mogłabym dostać na urodziny. Właśnie, zbliżają się moje urodziny ! Urodziny spędzone w Barcelonie, spełnienie moich marzeń ! Coraz bardziej wierzyłam, że marzenia mogą się spełnić. 
Odnalezienie właściwego parku zajęło mi dłużej niż myślałam, nawet z pomocą automapy. Na szczęście gdy dojechałam, Kolumbijka nadal na mnie czekała. Siedziała przy jednym ze stolików, otoczona palmami i wpatrująca się w laptopa. Otoczenie wokół niej było cudowne. Pusta zielona przestrzeń i pełno wysokich palm. Już wiedziałam, gdzie mogę spędzać większość wolnego czasu !

***********************************************************************
Ten post dedykuję Laa_Fresa/Cule. Motywujesz mnie żebym wrzucała kolejne, gdy zaczynam się wahać. Dziękuję :))) :*

4 komentarze:

  1. A ja tam nie chce, żeby Aga była z Tello (choć jest boski <3) Cesc jest odpowiedni :D i jego siostra lubi Age. Mam nadzieje, że Aga sobie wszystko poukłada i odbrze wybierze. A no i że może wreszcie pogada z Sarą i Sewerynem ;p

    OdpowiedzUsuń
  2. informacja u mnie na blogu zapraszam :) http://milosc-w-barcelonie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Oooo nie spodziewałam się dedykacji, aż mi się miło zrobiło naprawdę, bardzo dziękuję i cieszę się, że masz taką motywację ;**
    A co do rozdziału to szkoda mi trochę Tello, ale z drugiej strony nadal chciałabym żeby Aga była z Cesciem. Wydaję mi się, że bardzo do siebie pasują :D

    OdpowiedzUsuń