Szłam prowadzona za rękę przez mój prezent, którym był
facet ze snów. Mogłam się założyć, że zawróciłby w głowie każdej przypadkowo
napotkanej dziewczynie. Nie powiem, bo mi także. Przystojniak puścił mnie
przodem, po czym zamknął za nami drzwi wieszając na klamce karteczkę z napisem
"Nie przeszkadzać". Poczułam się jak w jakimś filmie i nie do końca
wiedziałam co może się zdarzyć. Stałam wpatrzona w chłopaka, a on w tym samym
momencie rzucił mnie na łóżko. Zachowywał się bardzo agresywnie. Przywarł do
mnie całym ciałem i dopiero wtedy zrozumiałam co tak na prawdę się wokół mnie
dzieje. Zrozumiałam, że to nie jest część jego pokazu.
- Zostaw mnie ! - szarpałam się, lecz złapał mnie za
nadgarstki i przycisnął je mocniej do łóżka.
- Oj nie maleńka, nie pozwolę Ci uciec. To twoje urodziny
i chce ci dać najlepszy prezent - zaśmiał się bezczelnie.
Zaczęłam krzyczeć tak głośno jak tylko potrafiłam. To nic
nie pomagało, było tylko gorzej.
- Zamknij się szmato - uderzył mnie w twarz i wtedy nie
wytrzymałam. Zaczęłam płakać. Przygniatający mnie oprawca zaczął powoli ściągać moje ubrania. Powoli
wątpiłam, że jakkolwiek uda mi się tego uniknąć. Postanowiłam, że odpuszczę.
Może będzie mniej bolało. Chciałam mieć to jak najszybciej za sobą.
- Grzeczna dziewczynka - pogłaskał mnie po tym samym
policzku w który chwile wcześniej mnie uderzył. Gdy byłam już rozebrana,
pociągnął mnie za włosy i zrzucił z łóżka karząc mi klęczeć.
- Ssij !
W momencie wypowiadania tych słów ktoś wszedł do pokoju.
Byłam zażenowana i otumaniona tym wszystkim, więc tylko opuściłam głowę nie
przestając szlochać.
- Spieprzaj stąd ! No już ! - nawet nie wiedziałam kto
tak na prawdę wszedł do pokoju. Nie potrafiłam rozpoznać głosu osoby która mnie
uratowała. Jedyne co słyszałam to tylko wypowiedziane przed sekundą słowa i
odgłosy bijatyki. Już nic mnie nie obchodziło, chciałam się zapaść pod ziemię.
Gdy wszystko ucichło, dochodził do mnie stukot butów na
panelach. Ta osoba była coraz bliżej. Poczułam strach paraliżujący każdy mój
nerw.
- Spokojnie maleńka, już go tutaj nie ma. Jesteś
bezpieczna - te słowa sprawiły, że poczułam się odrobinę lepiej, lecz nadal się
bałam. Ktoś otulił mnie kocem i złapał delikatnie za brodę.
- Jestem przy Tobie, Agnieszko - dopiero gdy wypowiedział
moje imię, zrozumiałam kto mnie uratował. Nawet nie musiałam patrzeć na jego
twarz. Od razu wiedziałam, że to Tello. - Chodź, zawiozę Cię do domu.
Zaopiekuję się Tobą, jeśli będziesz tego chciała.
Skinęłam tylko głową, pozwalając mu mnie prowadzić. Już
po pierwszym kroku zauważył, że gdybym miała iść sama, zajęło by nam to całą
noc, więc podniósł mnie i niósł na rękach.
***
- Poczekaj, ubiorę cię - powiedział kładąc mnie na moim
własnym łóżku. Przed oczami stanął mi brunet i to jak ze mną postępował. Znów
mnie sparaliżowało i jedyne co potrafiłam zrobić to krzyczeć.
- Nie ! - krzyknęłam panikując i jeszcze bardziej
otuliłam się kocem.
- Przepraszam. Połóż się i śpij, Agnieszko. Wszystko
będzie dobrze - przykrył mnie kołdrą i usiadł na podłodze blisko mnie. Starał
się mnie nie dotykać. Zrozumiał, że pali mnie każdy jego dotyk. Cały czas
płakałam. Musiałam wyglądać okropnie i tak też się czułam. Wiedziałam, że Tello
nic nie chciał mi zrobić - w końcu mnie uratował - ale to był impuls.
- Przepraszam - powiedziałam łamiącym głosem patrząc na
niego - Zostań ze mną.
- Zostanę, będę siedzieć na tej podłodze całą noc -
odpowiedział ciepło.
Nie wiem ile tak leżałam, nie byłam niczego pewna. Czas
dłużył mi się niemiłosiernie. Zamykając oczy widziałam jego twarz, przez co
automatycznie oblewałam się potem. Nic mi nie zrobił, ale to wydarzenie i
uczucia jemu towarzyszące pozostaną na zawsze.
- Mogę ? - usłyszałam kobiecy głos. Luz. Nie usłyszałam
by ktoś jej odpowiedział, więc albo weszła bez pozwolenia albo Cristian skinął
twierdząco. Poczułam jak materac zaczyna się delikatnie uginać z jednej strony.
Ktoś usiadł na moim łóżku. Podniosłam się gwałtownie i zauważyłam Luz. Wtuliłam się w nią, potrzebowałam tego.
- Zostawię was - powiedział Tello, który właśnie wstawał
z podłogi.
- Wrócisz ?
- Przecież Ci obiecałem - jego czułość w głosie działała
na mnie kojąco.
Oczy zamykały mi się już same ze zmęczenia, lecz ja bałam
się zasnąć. Jedyne co potrzebowałam to silnych tabletek nasennych, albo żeby
ktoś wymazał mi wspomnienia kilku minionych godzin.
- Mam coś dla ciebie. Weź to - podała mi jakieś 2
tabletki oraz szklankę wody.
- Co to ? - przez to całe zdarzenie przestałam wierzyć
nawet własnej rodzinie.
- Tabletka nasenna i na uspokojenie, weź je proszę -
właśnie teraz zobaczyłam, jak bardzo jej na mnie zależy.
Połknęłam obydwie tabletki naraz byle by tylko znaleźć
się w objęciach Morfeusza i odpocząć. Sprawić by życie stało się tak samo
kolorowe jak było wcześniej. Był jeden plus tego całego zdarzenia. Dowiedziałam
się któremu z piłkarzy na prawdę na mnie zależy. To Tello po mnie przyszedł.
Gdyby nie on, nie mam pojęcia i nie chce myśleć jakby się to skończyło. Byłam
mu wdzięczna, lecz bałam się jego dotyku. Muszę znowu zaufać mężczyznom.
- Zostań ze mną dopóki Te.... - nie wypowiedziałam zdania
do końca, bo dzięki tabletce udało mi się zasnąć. Tej nocy spałam spokojnie. Do
czasu. Mój mózg nad ranem zaczął wymyślać najgorsze scenariusze w których
brakowało tej ratującej mnie osoby. Budziłam się z krzykiem i cała oblana
potem, ale Tello za każdym razem mnie uspokajał.
***
Potrzebowałam kilka dni i kilka opakowań tabletek
nasennych oraz uspokajających, by wrócić do życia. Każdy bardzo przejął się tym
co się stało. Pomysł o zamówieniu chippendales'a należał do piłkarzy Barcelony
i to oni czuli się najfatalniej z tym wszystkim. Zaprzysięgli sobie, że znajdą
tego sukinsyna i go ukarzą na własną rękę, lecz Tomek kategorycznie im tego
zabronił. Zadecydował, że jak tylko którykolwiek go znajdzie ma od razu dzwonić
na policję. Nie chciał by mieli problemy.
Piłkarze odwiedzali mnie niemal codziennie, lecz starali się nie
przychodzić w większych grupach. Tomek postarał się także by moi rodzice i
przyjaciele zostali na dłużej. Wiedział, że to pomoże mi szybciej wrócić do
siebie. Całymi dniami Sara, Seweryn oraz Cristian mieli przy mnie
"dyżury". Tello zmuszony był jeździć na treningi, chociaż upierał się
by Tito pozwolił mu ze mną zostać. Poniekąd sama namówiłam go do pójścia na
Mini Estadi. Był to już koniec sezonu, nie mógł pozwolić sobie na spadek swojej
kondycji. Musiał w tych ostatnich meczach także wspierać swoich braci. Jednak największym
zaskoczeniem była dla mnie wizyta Fabregasa.
- Cześć, mogę ? - spytał po tym jak uchylił drzwi i wychylił
głowę by widzieć moją reakcję.
- Wejdź.
- Jak się czujesz ? - usiadł na niedawno ustawionej pufie
obok mojego łóżka.
- Już jest dużo lepiej, ale ta cała sytuacja zmieniła
moje zdanie o Tobie - zaczęłam od sedna sprawy. Byłam pewna tego co mówię i
wiedziałam, że muszę mu to powiedzieć. Prędzej czy później.
- To znaczy ? Co masz na myśli ? - usiadł wygodniej i
zaczął mi się przyglądać. Wydawało mi się, jakby chciał mi powiedzieć coś
ważnego, ale wolał poczekać.
- To, że całkowicie mnie olałeś. Tak wiem, nie
rozmawialiśmy ze sobą, ale ... Byłam pewna, że chociaż trochę ci na mnie
zależy. To nie ty czuwałeś przy mnie nocami, gdy budziłam się cała
sparaliżowana strachem.
- Agnieszka ... - już chciał mi przerwać, ale mu nie
pozwoliłam i kontynuowałam.
- Nie Cesc, to się
stało prawie tydzień temu, a ty przychodzisz dopiero teraz. Co ja mam o tym
wszystkim myśleć ?
Czekałam na jakąś odpowiedź z jego strony, ale usłyszałam
tylko ciche stwierdzenie "Ja i Daniella wróciliśmy do siebie". Nie do
końca byłam pewna czy dobrze usłyszałam. Tabletki nadal działały, więc nie
byłam się w stanie nawet denerwować. Wszystko było takie neutralne, ani dobre
ani złe. W tym samym momencie weszła Sara i Seweryn.
- Cesc, mógłbyś już wyjść ? Agnieszka powinna jeszcze
odpoczywać - Sara uratowała mnie od powiedzenia kilku niemiłych słów w stronę
pomocnika, który zrobił to o co go poprosiła. Gdy tylko drzwi się za nim
zamknęły, obydwoje do mnie podbiegli i usiedli jak zwykle na łóżku. Tylko oni
mogli to zrobić.
- Wszystko słyszeliśmy, nie martw się - przytuliła się do
mnie przyjaciółka. Seweryn jeszcze zachowywał dystans.
- Gumowe uszy - zaśmiałam się pierwszy raz od kilku dni.
Na prawdę czułam sie już dużo lepiej i pewniej. By się przekonać o tym w 100%
przytuliłam Seweryna i Sarę. Poczułam bijące od nich ciepło miłości, którą mnie
darzyli.
- Cieszymy się, że do nas wróciłaś . Tęskniliśmy już za
dawną Agusią, naszą małą śmieszką - złapał mnie za policzki i ponownie wywołał
u mnie salwę śmiechu. Byłam im za to wszystko bardzo wdzięczna. Byli i są moimi
najlepszymi przyjaciółmi, pomimo tych wszystkich kłótni.
*****************************************************************************
Myślę nad założeniem drugiego bloga z opowiadaniem, ale jeszcze nie mam pomysłu z kim w roli głównej go zrobić i jak. Wybieram pomiędzy Alexisem, Danim i Torresem - ale przy Torresiątku musiałabym bardziej poczytać o całej Chelsea. Chyba że, akurat wybrałabym okres meczy reprezentacji Hiszpanii. Co wy na to ?
Oooo, dziewczyno ! Co ty masz za makabryczne wizje? Biedna Aga :( Co do Fabregasa, to cóż. Nie skomentuje. Kochany Tello no i Sara oraz Seweryn <3
OdpowiedzUsuńCo do drugiego bloga to jest dobry pomysł :D
Za każdym razem jak czytam nowy rozdział to widzę, że lubisz komplikować xd
OdpowiedzUsuńCesc to cham i prostak. A Tello jest kochany.
I ja byłabym za Leo Messim, ale że na liście go nie ma to jestem za Danim. On się cały czas śmieje, lub tańczy, lub śpiewa xD