niedziela, 30 czerwca 2013

Rozdział 27

Ostatnio z Tello zachowywaliśmy się jak papużki nierozłączki. Po pierwsze Cristian przyrzekł sobie, że zawsze będzie mnie chronił, a po drugie zostaliśmy parą. Nie potrafiłam w to wszystko uwierzyć. Jestem z Cristianem Tello, napastnikiem wielkiej Barcelony. Lecz to teraz nie było ważne. Oboje martwiliśmy się o El Capitano. Tomek był go odwiedzić rano w szpitalu, ale nie pozwolili mu wejść ponieważ operacja nadal trwała.
Weszliśmy do szpitala wspólnie z Victorem, Davidem, Messim i Gerardem których spotkaliśmy na parkingu. Już na korytarzu dochodziły do nas krzyki . Byliśmy trochę zaskoczeni. Dopiero po chwili dowiedzieliśmy się kto krzyczy na cały oddział. W poczekalni stała Ana wraz z lekarzem.
- Czy pan na głowę upadł?!  Mój brat właśnie na ten lek jest uczulony! Chciał pan go zabić? Powinniście to mieć w karcie.  - krzyczała na niego. Victor podszedł do niej i położył jej rękę na ramieniu. Pomogło jej to chociaż minimalnie się uspokoić.
- W karcie nie mieliśmy wpisanych żadnych leków, które uczulałyby pani brata. Ktoś musiał źle przeprowadzić wywiad. - lekarz wyglądał na bardzo zmieszanego.
- Ktoś? To pan powinien przeprowadzać wywiad, a nie ktokolwiek. Jak tylko Carles się obudzi to zabieram go do innego szpitala. - dziewczyna podbiegła do sali gdzie leżał jej brat.
Po tym jak Ana pobiegła do Carlesa, wszyscy spojrzeliśmy ze złością na lekarza. Jak mogli popełnić taki błąd? Kompletnie nie mieliśmy pojęcia co się stało z Puyolem i czy z tego wyjdzie.
- Co musieli spieprzyć, że Ana tak się wściekła? – zapytał David spoglądając na resztę. – Ona rzadko się denerwuje, to oaza spokoju.
- Może ktoś powinien do niej pójść. – zaproponował Leo, lecz pokręciłam głową.
- Ona potrzebuje teraz czasu i Carlesa. Dajmy jej trochę pobyć z nim. – Cristian ujął moją dłoń, a ja momentalnie oparłam głowę o jego ramię.
Valdes nie potrafił usiedzieć na miejscu. Mało co nie wydeptał ścieżki w posadzce, aż w końcu nie wytrzymał i gdzieś wyszedł. Nasza pozostała piątka nie wiedziała co ze sobą zrobić. Siedzieliśmy zmartwieni i smutni, ale pewni że Puyi z tego wyjdzie.
- Geri jak tam Milanek ? Kiedy mogę wrócić do pracy ? - postanowiłam, że nie możemy siedzieć  w ciszy i powinniśmy o czymkolwiek porozmawiać, by tylko się nie smucić.
- Aga, wiesz że Milan już nie może się doczekać kiedy do niego przyjedziesz. Nie chcieliśmy Cię gonić po tym wszystkim co się stało.
- Czuję, że jestem już gotowa by wrócić.
- A może mną chcesz się zaopiekować ? - wtrącił się siedzący obok Pique, Dani.
- Nie pozwalaj sobie - warknął Cris.
- Tobą się opiekuje ? - nabijał się, dalej nie wiedząc o naszym związku.
- Nawet jeśli tak, to co zazdrościsz ? - wyszczerzył swoje śnieżnobiałe ząbki w stronę obrońcy.
- No weźcie się w końcu przyznajcie, że jesteście razem - spojrzałam na naburmuszonego Messiego. Dąsał się z niewiadomych mi powodów. Zachowywał się tak jakby miał mi coś za złe.
- Możecie jechać do domu, dzisiaj się już niczego nie dowiemy - dołączył do nas Victor.
- A co z Tobą ? - spytał Messi.
- Ja zostaję. Nie zostawię jej samej.  - spojrzeliśmy pytająco na bramkarza, który szybko się poprawił - to znaczy nie zostawię ich samych. W końcu to moi przyjaciele.

***

Przez resztę wczorajszego dnia nie potrafiłam się na niczym skupić. Ciągle myślałam by mój "brat" się obudził. Rano postanowiłam znowu odwiedzić Puyola. Zaczęło mi go już brakować. Nie pogodziłabym się z samą sobą gdybym go więcej nie zobaczyła. Wspierał mnie podczas gdy reszta się ze mnie nabijała i zrobiła mi ten głupi "chrzest". O ile można to tak nazwać. Jako jedyny zachował się odpowiedzialnie. Teraz moim obowiązkiem było dbanie o niego właśnie w tym momencie.
- Mam przeczucie, że dzisiaj coś się stanie - szepnęłam witając Cristiana w drzwiach.
- Ostry seks u ciebie w łóżku ? - spojrzał na mnie i poruszył zalotnie brwiami.
- Oh zamknij się - zaśmiałam się i dokończyłam - to potem. Teraz jedziemy do szpitala - Okręciłam go w przeciwną stronę i kopnęłam w ten zgrabny tyłeczek.
- To taka mała próbka przez wieczorem ? - kontynuował.
- Tello ja Cię proszę, skończ - Nie pocieszony otworzył mi drzwi pasażera, po czym sam siadł za kółkiem.
W połowie drogi zauważyliśmy znajomy samochód. Właśnie zrównaliśmy się z szarym audi Q7. Spoglądając w prawą stronę ujrzałam uśmiechniętą twarz jednego z piłkarzy. Nie mogłam uwierzyć, że to właśnie on ścigał się z moim chłopakiem. Nigdy bym się tego po nim nie spodziewała.
- Wygrałem młody, tak to się robi ! - śmiał się wysiadający z wozu Iniesta.
- Udało ci się. Nie mogłem jechać szybciej bo Agnieszka mi nie pozwoliła.
- Mięczak, jeszcze na bezbronną dziewczynę zrzuca swoją nieudolność - zadrwił z niego i zaczęli się przepychać.
- Chłopaki dajcie spokój - powiedziałam opierając się o audi mojego chłopaka.
- O widzę, że bijatyka pod szpitalem. Dalej Andres ! - dołączył do nas Xavi wraz z resztą drużyny.
- Tak oczywiście, jeszcze ich podsycajcie. Zaraz to im będzie potrzebny lekarz. - zauważyłam jak Andres zakłada dźwignię Cristianowi. Stałam oparta i zrezygnowana, czekając aż w końcu skończą i będziemy mogli wejść do środka.
Chwilę później poczułam wibrację mojego telefonu schowanego w kieszeni spodni. Wyciągając komórkę miałam dziwne przeczucia.

"Carles !
od : Gerard Pique"

- Chłopaki ruszać dupę ! Coś się dzieje z Kapitanem ! - krzyknęłam przerażona i pobiegłam na oddział. Wchodząc do sali zobaczyłam zapłakaną Anę i jego. Był już poodpinany od tego całego ustrojstwa.
- Puyi ! Ty żyjesz ! - podbiegłam do niego i ucałowałam obydwa jego policzki. Sama aż popłakałam się z radości. Za mną wbiegła do sali reszta drużyny, ale nigdzie nie widziałam już Any i Valdesa. Byłam ciekawa gdzie oni zaś się zmyli.
- Jak mogłaś we mnie zwątpić ? - przytulił mnie.
- Tęskniłam za Tobą ! Przyniosę ci wody, zaraz wrócę. - odwzajemniłam uścisk i niepostrzeżenie wyszłam z sali.
Na korytarzu ujrzałam poszukiwaną parę. Już miałam ich wołać, lecz wtedy przerwałabym im dość intymną sytuację. 

2 komentarze:

  1. Jak ja uwielbiam te nasze połączone rozdziały <3
    Tello i te jego teksty :D
    No i ścigający się z nim Iniesta :) Wariaci :p
    Notka jak zwykle świetna kochanie :*
    Weny !

    OdpowiedzUsuń
  2. No,no to się Andresik pościgał. *_________* Wszystko świetnie, pięknie,a ta sytuacja z VV to erotyczna?*__* Like it! :D

    OdpowiedzUsuń