poniedziałek, 6 maja 2013

Rozdział 2


Telefon od Tomka to była najwspanialsza chwila od kilku miesięcy. Wstałam z łóżka tak szybko, że mało co nie zabiłam się na stojącej obok pufie.
- Tak ? - powiedziałam nieśmiało
- Cześć Agnieszka ! Słuchaj, znalazłem dla ciebie pracę. Tylko powiedz mi, jak z twoim hiszpańskim.
- Wiesz jak jest, rozmawiam z Hiszpanami ale potrzebowałabym czasu żeby ich zrozumieć na żywo - nie umiałam się doczekać by dowiedzieć się co to za praca, ale już zapowiadało się ciekawie. Praca w Hiszpanii, to jest to !
- To zrobimy tak. Przyjedziesz do mnie na tydzień, przyzwyczaisz się do języka, a potem ci powiem gdzie będziesz pracować - Tomek zaśmiał się, wiedząc że nie wytrzymam tyle w niepewności. Jak on mógł mi to zrobić ?! Nigdy nie byłam zbyt cierpliwa, ale zgodziłam się.
- Kiedy mam przyjechać ?
- Bilet masz już załatwiony, twoi rodzice na wszystko się zgodzili. Wylatujesz w sobotę - te wszystkie informacje mnie zaskoczyły. Nie wiedziałam co powiedzieć  - Dasz radę ?
- Oczywiście ! To do zobaczenia ! - rozłączyłam się i nagle zaczęłam krzyczeć ze szczęścia jak głupia.
Marzenia się spełniają, na razie te małe ale nigdy nie wiadomo co może zdarzyć się w przyszłości. W Dopiero po chwili zrozumiałam co Tomek do mnie powiedział. Moi rodzice wiedzieli wcześniej ode mnie ! I na pewno wiedzą więcej niż to co on mi przekazał. Po drugie w sobotę... Cholera ! Przecież dzisiaj mamy czwartek ! Miałam tylko 2 dni żeby się spakować i być gotową do wylotu.
- Mamo ! Jak mogłaś mi nic nie powiedzieć ? - udawałam obrażoną, lecz to było ciężkie do wykonania wiedząc, że niedługo będę już w Hiszpanii. Aż w końcu wybuchałam śmiechem - Mamo, kocham Cię !
-To miała być niespodzianka i nikt inny oprócz niego nie mógł Ci tego powiedzieć - przytuliła mnie do siebie, a z moich oczu mimowolnie popłynęło kilka łez - A teraz leć się pakować ! -zganiła mnie i wręczyła bilet na samolot. Ucałowałam ją, złapałam bilety i pobiegłam do pokoju.
Byłam tak roztargniona, że szukając walizki wywaliłam wszystkie torby z szafy. Nie potrafiłam się na niczym skupić, więc jedyne co mogłam zrobić to zadzwonić do mojego najlepszego przyjaciela. Sięgnęłam na łóżko po telefon i wystukałam numer który znałam na pamięć. Biiiip... Biiiiip.... Biiiiip... Jeden sygnał za drugim, a on nie odbierał, więc rzuciłam komórkę z powrotem na łóżko i wróciłam do pakowania się. Wrzuciłam wszystkie ubrania i powoli zaczęłam wybierać to co chciałabym ze sobą zabrać. Zaczęłam od bielizny. Wybrałam najładniejsze staniki i stringi. Nie wiem nawet dlaczego tak zależało żeby je ze sobą wziąć. W końcu jechałam tam do pracy, a nie paradować w samej bieliźnie. Nie mogłam zapomnieć o szarej obcisłej lecz eleganckiej sukience z niewielkim dekoltem oraz tej malinowej, którą kupiłam na ślub kuzyna. Miała dużo większy dekolt, lecz wiedziałam że kiedyś się przyda.
Mogłabym spędzić godziny na wybieraniu szmatek do zabrania, lecz usłyszałam moją ulubioną piosenkę Jose De Rico feat. Henry Mendez "Rayos De Sol". Od razu wiedziałam kto dzwonił, więc cała uradowana odebrałam.
- Cześć Kochany !
- No cześć, co się stało ? - spytał lekko zaniepokojony, chociaż nie miałam pojęcia dlaczego.
- Może wyjdziemy na herbatę ? Musimy pogadać - udawałam całkowicie poważny, żeby się nie domyślić o co mi chodzi.
- No jasne, będę za 15 minut - mimo tego, że byłam całkowicie poważna, Seweryn wiedział co się święci. Rozłączyłam się i szybko poszłam do łazienki żeby zrobić sobie makijaż, i poprawić fryzurę. Nie długo musiałam czekać, aż znowu go zobaczę. Otworzyłam drzwi i od razu rzuciłam mu się na szyję. Wyglądał niesamowicie. Jego czarne włosy były jak zawsze idealnie ułożone, błękitna koszula podkreślająca jego oczy i szare jeansy. Ucałowałam go w policzek i nie mogłam się doczekać, aż wyjdziemy z domu i będę miała chwilę mu wszystko powiedzieć.
Weszliśmy do klimatycznej herbaciarni "Czajnik" i usiedliśmy na podłodze, na wygodnych poduszeczkach. Wystrój pomieszczenia był oszałamiający, jakbyś nagle przeniósł się do Indii . Zamówiliśmy dwa dzbanki herbaty i truskawkową sziszę.

- No mów co się stało - ponaglił mnie, gdy tylko nalaliśmy sobie gorącej herbaty.
- Nie uwierzysz ! Dzwonił do mnie Tomek, pamiętasz go ? Mówiłam ci o nim ! - trajkotałam jak najęta nie dając mu dojść do słowa - no i słuchaj, nie uwierzysz ! W sobotę jadę do Hiszpanii. Nie wiem na jak długo i gdzie będę pracować, ale samo to że jadę do tego cudownego kraju, poznam ich kulturę - nawet nie zauważyłam jak zaczęłam się powtarzać, lecz po chwili zauważyłam smutną minę Seweryna. Postanowiłam poczekać, aż coś powie. On wziął łyk napoju i ciężko westchnął.
- Będę tęsknić, ale cieszę się razem z tobą - powiedział, chociaż w ogóle nie wyglądał na ucieszonego tą informacją tak jak ja.
- Będziemy mieć ze sobą kontakt, obiecuję. Będę dzwonić, pisać. Przecież nie jadę na koniec świata ! - lekko uniosłam głos nie zważając na jego uczucia. Po prostu poczułam się urażona. Nie potrafiłam zrozumieć dlaczego tak zareagował. Ja bym skakała z radości wiedząc, że udało mu się spełnić jakieś marzenie. Zrobiłabym dla niego wszystko.
Resztę wieczoru spędziliśmy w dość niezręcznej atmosferze, więc szybko zebraliśmy się do domu. Wchodząc do domu nie wytrzymałam. Nie potrafiłam powstrzymać łez, zamknęłam się w swoim pokoju. Leżąc zapłakana do momentu aż mimowolnie zasnęłam.




1 komentarz:

  1. A co z przyjaciółką ? ;p Praca w Hiszpanii to spełnienie marzeń :) Co do przyjaciela, to trudno sie dziwić, że był smutny.

    OdpowiedzUsuń