wtorek, 7 maja 2013

Rozdział 4


Przejście przez bramki, wsiadanie do samolotu i start to najgorsze co mogło być. Przy bramkach czułam się jakbym coś przemycała, a jedyne co chciałam przemycić to przykusą turkusową sukienkę. Mało co nie wybuchłam śmiechem gdy o tym pomyślałam.
Usiadłam na swoim miejscu, nikogo nie było obok mnie na siedzeniu, więc położyłam tam swoją torebkę. Byłam tak zmęczona, że miałam ochotę tylko zasnąć, lecz nigdy nie potrafiłam spać jeśli podróżowałam sama, zawsze się bałam. Oparłam się o zagłówek fotela i starałam się nie zasnąć, lecz nie udało mi się.
Po sekundzie, może i nawet po 10 minutach usłyszałam jak ktoś podchodzi obok, ruszając moją torebkę. Szybko się zerwałam i wyciągnęłam rękę po nią.
- Przepraszam, nie chciałem Pani obudzić. - spojrzałam w górę i ujrzałam młodego chłopaka, który na moje oko miał 23 lata. Miał zielone oczy, krótkie blond włosy i lekki zarost na twarzy.
- Nie, nie to ja przepraszam. Zostawiłam swoją torebkę na Pana miejscu. - głupio mi sie zrobiło i szybko zabrałam swoją torebkę. Chłopak uśmiechnął się i usiadł.
- Tak w ogóle to Jarek jestem - wyciągnął rękę, którą lekko uścisnęłam. Wtedy dopiero mogłam dokładnie mu się przyjrzeć. Był ubrany w czarny obcisły podkoszulek uwydatniający jego mięśnie oraz jeansowe rybaczki. Na prawej ręce miał drogo wyglądający zegarek. Lecz nie to było najważniejsze. Jego uśmiech i dołeczki w policzkach mnie zauroczyły.
- Agnieszka, miło mi cię poznać. I jeszcze raz przepraszam - zachichotałam jak głupia przez co na policzkach wyskoczyły mi rumieńce na policzkach.
- Nic się nie stało, na prawdę. Ładnie się rumienisz - na jego policzkach znowu uwydatniły się te seksowne dołeczki. Coraz bardziej mnie zawstydzasz. Musiałam jak najszybciej zmienić temat jeśli miałam dolecieć na miejsce bez "odlotu".
- Dokąd lecisz ? - spytałam nie patrząc się na niego by nie zobaczył jak na mnie działa, chociaż w ogóle się nie znamy.
- Do Barcelony na wakacje, a ty ?
- Ooo, ja też. A na długo ?
- Na 2 tygodnie. Jadę odwiedzić znajomych, dawno się nie widzieliśmy. - powoli przyzwyczajałam sie do jego wyglądu i nareszcie się uspokoiłam. Gadaliśmy tak jeszcze do planowanego startu samolotu, czyli jakieś 15 minut. Gdy tylko pojawiły się stewardessy proszące nas o zapięcie pasów, przestaliśmy rozmawiać. Pierwszy raz leciałam samolotem, więc nie wiedziałam jak to będzie. Usłyszałam jak stewardessa mówi o turbulencjach, o zakładaniu maski i się przeraziła.
- O nie ... - szepnęłam
- Nie bój się - poskoczyłam, nie wiedziałam że aż tak głośno to powiedziałam i że on to usłyszał. - Nic ci się nie stanie.
Odwróciłam się w jego stronę posyłając mu kolejny nieśmiały uśmiech. Podrywając się do góry złapałam z całej siły podłokietniki. W tym samym momencie poczułam jak Jarek łapie mnie za rękę i próbuje uspokoić.
- Pierwszy raz ? - nie wiem czy tylko dla mnie to zabrzmiało dwuznacznie, ale nie umiałam powstrzymać się od śmiechu. Śmiejąc się nie zauważyłam nawet jak wznieśliśmy się na bezpieczną wysokość i można było odpiąć pasy bezpieczeństwa.
- Zapomniałem się zapytać. A ty jak długo będziesz w Barcelonie ? Może będę mógł oprowadzić cię po tym pięknym mieście ?
- Jeszcze nie wiem ile dni bądź tygodni tam spędzę. Udaję się do wujka, bo znalazł dla mnie pracę. Ale możemy się umówić, jeśli będziesz chciał.
- Jasne, daj mi swój numer - po szybkiej wymianie numerów, spojrzałam na zegarek. Lecieliśmy już 15 minut, więc zostało mi jeszcze 2 i pół godziny.
- Przepraszam, ale prawie nic nie spałam...
- Jasne, śpij śpij. -jego głos był bardzo pogodny i delikatny. Mógłby do mnie cały czas mówić, łatwiej byłoby mi usnąć. Nie potrzebowałam kołysanki, zasnęłam po kilku sekundach.

- Agnieszka wstawaj, już jesteśmy w Barcelonie - jego cudowny głos przyjemnie mnie obudził. Czułam się jakbym miała deja vu, bo znowu spojrzałam na niego zaspana i znowu zarumieniona. Zakłopotana szybko poprawiłam włosy i swój strój.
Wyszliśmy z samolotu, a ja mało co nie spadłam ze schodów. Tak, zawsze byłam niezdarna i potykałam się o własne nogi. Na szczęście zostałam uratowana przez Jarka, łapiące mnie w pasie.
- Chyba jestem ci coś dłużna. Ciągle ci się naprzykrzam.
 Jarek zaprowadził mnie do taśmy z bagażami, a ja już nie mogłam się doczekać aż zobaczę Tomka czekającego na mnie. Po znalezieniu mojej walizki, znaleźliśmy się przed lotniskiem. Jarek zachowywał się jak mój przewodnik, ciągle mi w czymś pomagał. Nawet nie pozwolił mi wziąć mojego bagażu. Niby wszystko fajnie, zachowywał się jak dżentelmen, ale mi to nie odpowiadało. Czułam się idiotycznie. Jakbym sama sobie nie mogła poradzić. Moje zainteresowanie zwróciła długa, luksusowa limuzyna. Od razu przestałam się przejmować moim bagażem i kto go ma.

2 komentarze:

  1. w samolocie takie akcje,jestem ciekawa co ją spotka w Hiszpanii,czekam na następny i życzę weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. No, no. Cóż za seksowne atrakcje w samolocie :D Wiedziałam, że pojawi się jakiś przystojniak ;p Chyba, wiem kto może być w tej limuzynie :D

    OdpowiedzUsuń