sobota, 18 maja 2013

Rozdział 9


Obudziłam się i miałam przeczucie, że coś jest nie tak. Poczułam, że ktoś oplata mnie niczym bluszcz, jego głowa spoczywa na mojej piersi, ramię wokół talii, a noga miedzy moimi. Otworzyłam oczy. Najpierw rozejrzałam się po pomieszczeniu w którym się znajduję. Coś mi nie pasowało. Spojrzałam kto  przygniata mnie swoim ciałem i doznałam szoku. Koło mnie, a może lepiej mówiąc - na mnie - leżał Jarek. Już miałam wyskoczyć z łóżka jak poparzona, ale chłopak się obudził tak samo zaskoczony jak ja. Jednym ruchem odsunął się ode mnie z przepraszającym wyrazem twarzy.
- Dlaczego tutaj śpię ? - zapytałam zakłopotana. Na szczęście ubrana w te same ciuchy co poprzedniego dnia.
- Zasnęłaś rozmawiając ze mną, a ja nie miałem serca Cię budzić, więc położyłem się obok Ciebie. Zasnąłem odwrócony dupą do ciebie, więc nie wiem dlaczego tak się w ciebie wtuliłem. - wstał z łóżka i założył na siebie leżącą obok koszulkę.
- Ja przepraszam - chyba był bardziej zażenowany ode mnie.
- Nic się nie stało. To ja już wrócę do siebie. - spojrzałam na zegarek. Dochodziła godzina 7:00 - Widzimy się tak za 2 godziny i jedziemy na zwiedzanie ?
Jarek zafundował mi swój uśmiech numer 3, który był jak najbardziej szczery i przeuroczy.
- Jasne. Do zobaczenia - otworzył mi drzwi jak prawdziwy dżentelmen.
Wychodząc z pokoju natknęłam się na Tomka. Uśmiechnęłam się nieśmiało, jak pięciolatka i pobiegłam wesoło do siebie.
Zamykając za sobą drzwi oparłam się o nie i zjechałam powoli na podłogę. Szczerzyłam się jak głupi do sera, tak bez przyczyny. A może jednak była jakaś przyczyna tego mojego zadowolenia. Nie wiedząc dlaczego wylądowałam w łóżku Jarka, swojego ochroniarza. Nie czułam się z tym źle, wręcz przeciwnie. Jarek był na prawdę przystojny, a ja od kilku miesięcy nie miałam żadnego faceta przy sobie. Czułam słodkie ukojenie.
Długa kąpiel to jedyna rzecz, która mogła opanować mój entuzjazm. Lecz gdy tylko otworzyłam moją garderobę, znów nie mogłam się uspokoić. Widząc te wszystkie cudowne markowe ubrania, wszelakiego rodzaju buty na obcasie bądź na koturnie, miałam ochotę krzyczeć z radości. Byłam w siódmym niebie. Znalazłam cudowną bandażową mini sukienkę, z dekoltem w kształcie serca, z błyszczącymi dżetami wzdłuż linii dekoltu, odciętą w talii, przechodzącą w rozkloszowaną spódnicę mini. Sukienka bardzo kobieca, zmysłowa, zwiewna, delikatna i efektowna. To chyba był najlepszy wybór. Wypatrzyłam do tego delikatne białe sandałki, na niewysokim ale wygodnym obcasie. Przejrzałam się w lustrze, dziwiąc się jak dobrze w niej wyglądam.
Na zegarze wybiła godzina 8:30, więc zeszłam do kuchni zjeść jakieś śniadanie. Szperając w lodówce, podeszła do mnie jakaś kobieta, którą widziałam pierwszy raz na oczy.
- Dzień Dobry - powiedziała bardzo przyjaźnie.
- Dzień Dobry - odpowiedziałam, niezbyt pewna kim jest ta kobieta.
- Zgłodniała Pani ? - dopiero gdy zadała mi to pytanie, domyśliłam się, że małżeństwo zatrudnia własną gospodynię.
- Właśnie miałam robić sobie śniadanie
- Ja Pani zrobię. Na co ma Pani ochotę ? - przerwała mi.
Głupio się czułam widząc, że ktoś mnie wyręcza. Nie potrafiłam się przyzwyczaić do tego luksusu. Po kilku minutach do kuchni przyszedł mój ochroniarz. Spojrzał na mnie zachwycony i ucałował mnie w policzek.
- Pięknie wyglądasz - złapał mnie za dłoń i obrócił, żeby lepiej mi się przyjrzeć.
- Dzień Dobry Claris. Podałabyś mi też śniadanie ? - jego uśmiech tym razem skierowany był do gospodyni, która nie potrafiła mu się oprzeć. Wyglądało to jakby traktowała go jak własnego syna.

***

Po przepysznym śniadaniu Jarek zaprowadził mnie na tyły domu, gdzie stał sportowy czarny samochód. Otworzył mi drzwi ze strony pasażera i zaraz je za mną zamknął, sam siadając za kierownicą.
Dzień spędzony w Guell Park był cudowny. Jarek tłumacząc się troską cały czas trzymał mnie za rękę. To było takie delikatne, subtelne i nawet romantyczne. Początki naszej znajomości były dość burzliwe, a to wszystko z mojej winy. Teraz miałam wrażenie, że coś mogłoby z tego być.
Spacerując po charyzmatycznych uliczkach Barcelony, nagle dostałam smsa. Sprawdziłam nadawcę. Sms od Tomka bardzo mnie zaskoczył, a jego treść jeszcze bardziej.

"Mogłabyś przyjechać na Mini Estadi ? Jesteś mi potrzebna. Przyjedź sama."

- Tomek do mnie napisał. Muszę jechać na Mini Estadi. Mógłbyś mnie tak zawieźć ? - spojrzałam na niego z przepraszającą miną
- Tak. Chodź - wyglądał na zirytowanego.
Prze całą drogę w ogóle się do mnie nie odezwał. Nawet nie miałam pojęcia dlaczego. To przecież nie była moja wina. Musiałam robić to o co prosił mnie wujek, w końcu miał mi załatwić pracę. Z dnia na dzień coraz lepiej rozumiałam co się do mnie mówi. Byłam na prawdę dumna z siebie.
Przed wyjściem z samochodu spojrzałam na siedzącego obok mnie przystojniaka. Nadal siedział poważny i obrażony. Przez chwilę chciałam go przepraszać, jakoś go udobruchać, ale to nie miało sensu. Ile razy można przepraszać faceta, który obraża się o byle co ? Złapałam swoją torebkę i już miałam odejść od samochodu, usłyszałam:
- Miłej zabawy z Tello - burknął pod nosem i odjechał z piskiem opon. Spojrzałam na niego z niedowierzaniem, po czym parsknęłam i poszłam dumna w stronę wejścia.
Dopiero po sekundzie zrozumiałam co miał na myśli. Koło sportowego audi R8 stał wpatrzony we mnie Cristian. Moje wewnętrzne ja zaniemówiło. Nie miałam pojęcia co robić. Nogi zaczynały się pode mną uginać, zrobiły się jak z waty. Nigdy wcześniej mężczyźni się tak za mną nie oglądali. Nawet nie wiedziałam jak mam się zachować. Podniosłam głowę dumnie do góry i ruszyłam w jego stronę. Mimo swojej postawy nie czułam się pewnie. W myślach powtarzałam sobie 'prawa, lewa, prawa, lewa ...', ponieważ bałam się, że w pewnym momencie moje nogi odmówią mi posłuszeństwa.
Piłkarz ubrany był w białą koszulkę polo z szarym kołnierzykiem, a także ciemnoszare spodnie. Na ramieniu powieszoną miał torbę treningową z logo FCB.
-  Miło cie znowu zobaczyć. Przyjechałaś specjalnie dla mnie ? - uśmiechnął się zawadiacko.
- Jasne - zażartowałam - a tak na prawdę, to Tomek chciał żebym przyjechała.
- Bardzo ładnie dzisiaj wyglądasz - jego wzrok zatrzymał się na moim biuście. Szybko się zorientował, że to zauważyłam i spojrzał mi w oczy.
- To co, idziemy ?
- Czekam jeszcze na Fabregasa. O, przyjechał.
Właśnie miałam poznać osobiście osobę, o której śnię po nocach. Aż zaczęło mi się kręcić w głowie od emocji.  Obok Cesca szła elegancka ciemnowłosa dziewczyna w długiej przewiewnej sukience. Nie potrzebowałam pomocy, żeby wiedzieć kim ona jest. Znałam ją bardzo dobrze. Była to Daniella Semaan, dziewczyna Cesca. Miałam nadzieje, że żadne z nich nie zauważy ogników furii w moich oczach. Dzisiaj był najgorszy dzień w moim życiu. Co 5 sekund zmieniał mi się nastrój nad czym nie mogłam zapanować.
- Cześć Tello, a ty już podrywasz ? - zaśmiał się Fabregas.
- Musiałbym dostać na to pisemną zgodę od Mazura . To jest Agnieszka - odpowiedział mu śmiechem, a ja wyciągnęłam rękę do pomocnika. Gdy uścisnął moją dłoń, mało co nie zaczęłam krzyczeć z podniecenia. W środku mało co nie wybuchłam, a na zewnątrz zachowywałam stoicki spokój.
- Miło mi cię poznać. To jest moja dziewczyna Daniella - z nią również się przywitałam, lecz już mniej entuzjastycznie. Szczerze mówiąc, miałam ochotę wydrapać jej oczy. Na szczęście zaraz pojawił się mój wybawca.
- Aga, dobrze że jesteś. Mam dla ciebie zajęcie. - po chwili zmierzył mnie wzrokiem - no ale w tym stroju to raczej za dużo mi nie pomożesz.
- To w co niby mam się przebrać ? - odburknęłam.
Tomek spojrzał porozumiewawczo na Tello i oboje zaczęli się śmiać. Przeszło mi przez myśl, że coś kombinują, ale nie wiem czy byłam ciekawa co. 

2 komentarze:

  1. Ciekawa jestem tego o co im chodziło. Czekam na kolejny :D

    OdpowiedzUsuń
  2. No, no :D Budzić się rano z przystojniakiem, poznać Fabregasa ! *.* i być podrywaną przez Tello, masakra :)

    OdpowiedzUsuń