Obudziłam się i miałam
przeczucie, że coś jest nie tak. Poczułam, że ktoś oplata mnie niczym bluszcz,
jego głowa spoczywa na mojej piersi, ramię wokół talii, a noga miedzy moimi.
Otworzyłam oczy. Najpierw rozejrzałam się po pomieszczeniu w którym się
znajduję. Coś mi nie pasowało. Spojrzałam kto
przygniata mnie swoim ciałem i doznałam szoku. Koło mnie, a może lepiej
mówiąc - na mnie - leżał Jarek. Już miałam wyskoczyć z łóżka jak poparzona, ale
chłopak się obudził tak samo zaskoczony jak ja. Jednym ruchem odsunął się ode
mnie z przepraszającym wyrazem twarzy.
- Dlaczego tutaj śpię ?
- zapytałam zakłopotana. Na szczęście ubrana w te same ciuchy co poprzedniego dnia.
- Zasnęłaś rozmawiając
ze mną, a ja nie miałem serca Cię budzić, więc położyłem się obok Ciebie.
Zasnąłem odwrócony dupą do ciebie, więc nie wiem dlaczego tak się w ciebie
wtuliłem. - wstał z łóżka i założył na siebie leżącą obok koszulkę.
- Ja przepraszam - chyba
był bardziej zażenowany ode mnie.
- Nic się nie stało. To
ja już wrócę do siebie. - spojrzałam na zegarek. Dochodziła godzina 7:00 - Widzimy
się tak za 2 godziny i jedziemy na zwiedzanie ?
Jarek zafundował mi swój
uśmiech numer 3, który był jak najbardziej szczery i przeuroczy.
- Jasne. Do zobaczenia -
otworzył mi drzwi jak prawdziwy dżentelmen.
Wychodząc z pokoju
natknęłam się na Tomka. Uśmiechnęłam się nieśmiało, jak pięciolatka i pobiegłam
wesoło do siebie.
Zamykając za sobą drzwi
oparłam się o nie i zjechałam powoli na podłogę. Szczerzyłam się jak głupi do
sera, tak bez przyczyny. A może jednak była jakaś przyczyna tego mojego zadowolenia.
Nie wiedząc dlaczego wylądowałam w łóżku Jarka, swojego ochroniarza. Nie czułam
się z tym źle, wręcz przeciwnie. Jarek był na prawdę przystojny, a ja od kilku
miesięcy nie miałam żadnego faceta przy sobie. Czułam słodkie ukojenie.
Długa kąpiel to jedyna
rzecz, która mogła opanować mój entuzjazm. Lecz gdy tylko otworzyłam moją
garderobę, znów nie mogłam się uspokoić. Widząc te wszystkie cudowne markowe
ubrania, wszelakiego rodzaju buty na obcasie bądź na koturnie, miałam ochotę
krzyczeć z radości. Byłam w siódmym niebie. Znalazłam
cudowną bandażową mini sukienkę, z dekoltem w
kształcie serca, z błyszczącymi dżetami wzdłuż linii dekoltu, odciętą w talii,
przechodzącą w rozkloszowaną spódnicę mini. Sukienka bardzo kobieca, zmysłowa,
zwiewna, delikatna i efektowna. To chyba był najlepszy wybór. Wypatrzyłam do
tego delikatne białe sandałki, na niewysokim ale wygodnym obcasie. Przejrzałam
się w lustrze, dziwiąc się jak dobrze w niej wyglądam.
Na zegarze wybiła godzina 8:30, więc zeszłam do
kuchni zjeść jakieś śniadanie. Szperając w lodówce, podeszła do mnie jakaś
kobieta, którą widziałam pierwszy raz na oczy.
- Dzień Dobry - powiedziała bardzo przyjaźnie.
- Dzień Dobry - odpowiedziałam, niezbyt pewna kim
jest ta kobieta.
- Zgłodniała Pani ? - dopiero gdy zadała mi to
pytanie, domyśliłam się, że małżeństwo zatrudnia własną gospodynię.
- Właśnie miałam robić sobie śniadanie
- Ja Pani zrobię. Na co ma Pani ochotę ? -
przerwała mi.
Głupio się czułam widząc, że ktoś mnie wyręcza.
Nie potrafiłam się przyzwyczaić do tego luksusu. Po kilku minutach do kuchni
przyszedł mój ochroniarz. Spojrzał na mnie zachwycony i ucałował mnie w
policzek.
- Pięknie wyglądasz - złapał mnie za dłoń i
obrócił, żeby lepiej mi się przyjrzeć.
- Dzień Dobry Claris. Podałabyś mi też śniadanie
? - jego uśmiech tym razem skierowany był do gospodyni, która nie potrafiła mu
się oprzeć. Wyglądało to jakby traktowała go jak własnego syna.
***
Po przepysznym śniadaniu Jarek zaprowadził mnie
na tyły domu, gdzie stał sportowy czarny samochód. Otworzył mi drzwi ze strony
pasażera i zaraz je za mną zamknął, sam siadając za kierownicą.
Dzień spędzony w Guell Park był cudowny. Jarek
tłumacząc się troską cały czas trzymał mnie za rękę. To było takie delikatne,
subtelne i nawet romantyczne. Początki naszej znajomości były dość burzliwe, a
to wszystko z mojej winy. Teraz miałam wrażenie, że coś mogłoby z tego być.
Spacerując po charyzmatycznych uliczkach
Barcelony, nagle dostałam smsa. Sprawdziłam nadawcę. Sms od Tomka bardzo mnie
zaskoczył, a jego treść jeszcze bardziej.
"Mogłabyś
przyjechać na Mini Estadi ? Jesteś mi potrzebna. Przyjedź sama."
- Tomek do mnie napisał. Muszę jechać na Mini
Estadi. Mógłbyś mnie tak zawieźć ? - spojrzałam na niego z przepraszającą miną
- Tak. Chodź - wyglądał na zirytowanego.
Prze całą drogę w ogóle się do mnie nie odezwał.
Nawet nie miałam pojęcia dlaczego. To przecież nie była moja wina. Musiałam
robić to o co prosił mnie wujek, w końcu miał mi załatwić pracę. Z dnia na
dzień coraz lepiej rozumiałam co się do mnie mówi. Byłam na prawdę dumna z
siebie.
Przed wyjściem z samochodu spojrzałam na siedzącego
obok mnie przystojniaka. Nadal siedział poważny i obrażony. Przez chwilę
chciałam go przepraszać, jakoś go udobruchać, ale to nie miało sensu. Ile razy
można przepraszać faceta, który obraża się o byle co ? Złapałam swoją torebkę i
już miałam odejść od samochodu, usłyszałam:
- Miłej zabawy z Tello - burknął pod nosem i
odjechał z piskiem opon. Spojrzałam na niego z niedowierzaniem, po czym
parsknęłam i poszłam dumna w stronę wejścia.
Dopiero po sekundzie zrozumiałam co miał na
myśli. Koło sportowego audi R8 stał wpatrzony we mnie Cristian. Moje wewnętrzne
ja zaniemówiło. Nie miałam pojęcia co robić. Nogi zaczynały się pode mną uginać,
zrobiły się jak z waty. Nigdy wcześniej mężczyźni się tak za mną nie oglądali.
Nawet nie wiedziałam jak mam się zachować. Podniosłam głowę dumnie do góry i
ruszyłam w jego stronę. Mimo swojej postawy nie czułam się pewnie. W myślach
powtarzałam sobie 'prawa, lewa, prawa, lewa ...', ponieważ bałam się, że w
pewnym momencie moje nogi odmówią mi posłuszeństwa.
Piłkarz ubrany był w białą koszulkę polo z szarym
kołnierzykiem, a także ciemnoszare spodnie. Na ramieniu powieszoną miał torbę
treningową z logo FCB.
- Miło cie
znowu zobaczyć. Przyjechałaś specjalnie dla mnie ? - uśmiechnął się zawadiacko.
- Jasne - zażartowałam - a tak na prawdę, to
Tomek chciał żebym przyjechała.
- Bardzo ładnie dzisiaj wyglądasz - jego wzrok
zatrzymał się na moim biuście. Szybko się zorientował, że to zauważyłam i
spojrzał mi w oczy.
- To co, idziemy ?
- Czekam jeszcze na Fabregasa. O, przyjechał.
Właśnie miałam poznać osobiście osobę, o której
śnię po nocach. Aż zaczęło mi się kręcić w głowie od emocji. Obok Cesca szła elegancka ciemnowłosa
dziewczyna w długiej przewiewnej sukience. Nie potrzebowałam pomocy, żeby
wiedzieć kim ona jest. Znałam ją bardzo dobrze. Była to Daniella Semaan,
dziewczyna Cesca. Miałam nadzieje, że żadne z nich nie zauważy ogników furii w
moich oczach. Dzisiaj był najgorszy dzień w moim życiu. Co 5 sekund zmieniał mi
się nastrój nad czym nie mogłam zapanować.
- Cześć Tello, a ty już podrywasz ? - zaśmiał się
Fabregas.
- Musiałbym dostać na to pisemną zgodę od Mazura .
To jest Agnieszka - odpowiedział mu śmiechem, a ja wyciągnęłam rękę do
pomocnika. Gdy uścisnął moją dłoń, mało co nie zaczęłam krzyczeć z podniecenia.
W środku mało co nie wybuchłam, a na zewnątrz zachowywałam stoicki spokój.
- Miło mi cię poznać. To jest moja dziewczyna
Daniella - z nią również się przywitałam, lecz już mniej entuzjastycznie. Szczerze
mówiąc, miałam ochotę wydrapać jej oczy. Na szczęście zaraz pojawił się mój
wybawca.
- Aga, dobrze że jesteś. Mam dla ciebie zajęcie.
- po chwili zmierzył mnie wzrokiem - no ale w tym stroju to raczej za dużo mi
nie pomożesz.
- To w co niby mam się przebrać ? - odburknęłam.
Tomek spojrzał porozumiewawczo na Tello i oboje
zaczęli się śmiać. Przeszło mi przez myśl, że coś kombinują, ale nie wiem czy
byłam ciekawa co.
Ciekawa jestem tego o co im chodziło. Czekam na kolejny :D
OdpowiedzUsuńNo, no :D Budzić się rano z przystojniakiem, poznać Fabregasa ! *.* i być podrywaną przez Tello, masakra :)
OdpowiedzUsuń