piątek, 31 maja 2013

Rozdział 17

Niepewność doprowadzała mnie do mdłości. Miałam już dość oczekiwania na poznanie co się tak na prawdę stało. Oddychałam głęboko byle by się tylko uspokoić. Fabregas próbował mnie rozśmieszać, ale po kilku kawałach zauważył, że to mi nic nie pomaga. Jedyne co mógł zrobić to zawieźć nasz szybko i bezpiecznie na miejsce. Tak też zrobił. Znaleźliśmy się na miejscu po niecałych 15 minutach, gdzie ja z Tomkiem jechaliśmy 30 minut. Fabregas nie przejmował się ani policją, ani mandatami. Mógł je płacić, przecież był sławnym piłkarzem. Mogę się założyć, że nawet udałoby mu się ich przekupić autografem czy czymś podobnym. Na parkingu stał nieznany mi samochód. Spojrzałam wymownie na chłopaka, by mnie wspierał i poszedł wraz ze mną. Złapał mnie za rękę i wspólnie ruszyliśmy spodziewając się najgorszego. Będąc już pod drzwiami usłyszeliśmy syrenę policyjną. To było najgorsze co mogliśmy usłyszeć. Moje serce zaczęło mocniej bić.
- O cholera - wyrwało mi się. Chłopak ścisnął moją dłoń i weszliśmy do środka. To co zobaczyłam przekroczyło nasze najśmielsze oczekiwania. Luz stała wtulona w Tomka i cała zapłakana. Tomek starał się wspierać żonę, lecz widać było po nim jak bardzo fatalnie się czuje. Wzrokiem poszukiwałam małej Isabelki. Nigdzie nie mogłam jej zobaczyć i wtedy dowiedziałam się co tak na prawdę się wydarzyło.
- Porwali Isabel - powiedział zrozpaczony wujek. Stałam jak wryta. Do moich oczu zaczęły napływać łzy. Przecież ona jest dla mnie jak siostra. 
- Jak to ? Co się stało ? Przecież to nie możliwe - mówiłam szlochając. Byłam tak samo roztrzęsiona jak Luz.
- Została z Claris, która na chwile poszła do swojego pokoju zostawiając małą w dużym pokoju w kojcu. Będąc na górze usłyszała przeraźliwy huk tłuczonego szkła, a gdy wróciła.... - przerwał. Nie musiał kończyć, dobrze wiedziałam co chciał powiedzieć. W tym samym momencie do mieszkania weszła policja. Cesc próbując mnie uspokoić, zaprowadził mnie do mojego pokoju i kazał mi się położyć na łóżku.
- Powinienem sobie pójść ? - spytał dotykając moich włosów.
- Nie ! - zareagowałam zbyt gwałtownie, ale to zadziałało.
Położył się obok mnie i cały czas gładził mnie po twarzy ocierając moje łzy. Dalej nie potrafiłam w to wszystko uwierzyć. To stało się tak nagle. Czułam się jak w kiepskim filmie, ale to wszystko działo się w prawdziwym życiu. Na szczęście nigdzie nie znaleziono krwi, więc to trzymało nas przy nadziei że dziecko nadal żyje. Wtuliłam się w Fabregasa, to pozwoliło mi chociaż trochę się uspokoić. On działał na mnie kojąco, więc nie wiedząc kiedy zasnęłam. Śpiąc wydawało mi się, że dzwonił telefon leżącego obok mnie chłopaka.
- Czego ? ... Mam Cię już dość, rozumiesz ? Starałem się dla naszej córeczki, ale ty nie dajesz mi wyboru. Zastanów się nad tym co robisz i jak się zachowujesz, a potem się odezwij.

*** Tello ***

Te kilka dni było najgorsze w moim życiu. Całkowicie spaprałem sprawę. Powinienem powiedzieć jej od razu jak jest między mną a Loreną. Nie powinienem jej okłamywać. Siedząc na treningu nie miałem ani energii, ani ochoty żeby trenować. Tito krzyczał i groził mi, że zaraz wyśle mnie na siłownie. Już wolałem iść na siłownie, czyli tam gdzie go nie ma i posiedzieć, pomyśleć o swoich zachowaniu. Jak małe dziecko wysłane do kąta za karę.
- Tello od kilku dni nie jesteś sobą, co się stało ? - podbiegł do mnie Puyol.
- Stary wszystko mi się wali. Jesteś dla mnie jak ojciec, więc mogę ci wszystko powiedzieć - jak powiedział tak zrobił. Wytłumaczył mu całą sytuację z Loreną i z Agnieszką. Na dodatek jeszcze to Fabregas spędził z nią noc podczas imprezy u Shakiry. Bóg wie co oni robili. Fabregas zawsze lubił numerki na jedną noc.
- Chodź, wyładujesz się na piłce. Jestem pewny, że to ci pomoże. Pogadam z trenerem to pójdziesz na trening strzelecki. - poklepał mnie po ramieniu i poszedł w stronę Vilanovy. Nasz motywator jak zwykle bardzo dobrze się sprawował. Puyol od zawsze potrafił nas zmotywować. Poszedłem już w kierunku siłowni. W połowie drogi dobiegł do mnie Carles.
- Wracaj do szatni, już ! - widać, że był spanikowany. Wolałem go posłuchać i pobiegłem za nim.
- Chłopaki, stało się coś strasznego - gdy weszliśmy do środka Tito już zaczął swoją przemowę - Musimy pomóc członkowi naszej rodziny. Ktoś niecałą godzinę temu porwał małą Isabelę Mazur. Za 5 minut widzę was na parkingu i jedziemy do Tomka ! No dalej !
W szatni zapanował chaos. Wszyscy przejęci szybko się przebraliśmy w normalne ciuchy i zarzucając torby na ramię szybkim krokiem ruszyliśmy do swoich samochodów. Jechaliśmy w szyku, jeśli ktoś jechał przed nami od razu go wyprzedzaliśmy. Jeden po drugim. Każdy bardzo przejął się tą sprawą. Traktowaliśmy wszystkich z zarządu jak członka rodziny, a Tomek właśnie do niej należał. Przed domem stały już radiowozy i spisywały zeznania sąsiadów. Nagle przypomniałem sobie o Agnieszce. Nigdzie jej nie widziałem. O nią też zacząłem się martwić.
Poszliśmy porozmawiać z Tomaszem czy ma jakieś podejrzenia kto mógł to zrobić, lecz sam nie wiedział. Postanowiliśmy, że będziemy jeździć po okolicy szukając podejrzanego. Nie mógł tak po prostu się rozpuścić w powietrzu.

*** Agnieszka ***

- Może coś zjesz kochana ? Jesteś wykończona - powiedział patrząc mi prosto w oczy.
- Muszę zejść na dół. Nie mogę tak bezczynnie siedzieć - dopiero wstałam, nawet nie wiem jak długo spałam. Szczerze mówiąc to już lepiej się czułam i byłam gotowa pomóc mojej rodzinie.
Podniosłam się i poczułam jak kręci mi się w głowie, ale zmusiłam się do wstania. Powiedziałam Fabregasowi, żeby dał mi 10 minut na przebranie i możemy iść coś zjeść. Przez cały ten czas cierpliwie na mnie czekał. Byłam dla niego pełna podziwu że nadal ze mną był. Zaczęłam zastanawiać się dlaczego to wszystko robi.
- Możemy iść - wyszłam ubrana w najbardziej wygodne ubrania z mojej szafy i poszliśmy na dół, gdzie znajdowała się połowa drużyny.
- Co wy tu robicie ?
- Som un equip (Jesteśmy drużyną), nie ? - powiedział stojący nieopodal mnie Alba. Wszyscy zgromadzeni podeszli i zaczęli mnie przytulać, mając za cel pocieszenie mnie. Nawet im się udało. Po raz pierwszy zostałam obdarowana taką ilością miłości.
- Jedziecie z nami rozejrzeć się po okolicy ? - tym razem odezwał się Alves.
- Taki mieliśmy plan - odpowiedział mu Cesc.
- To ruszamy - zadecydował Puyol.
Szłam za nimi wtulona w Francesca. Nagle usłyszałam jak ktoś za nami biegnie i poczułam jak kładzie dłoń na moim ramieniu.
- Agnieszka zaczekaj - od razu poznałam ten głos.
- Czego chcesz Tello ?
- Muszę z Tobą porozmawiać - jąkał się.
- Teraz zachciało Ci się rozmawiać ? To już chyba trochę za późno. Trzeba było od razu mi powiedzieć o twojej dziewczynie ! - warknęłam i odwróciłam się.
- Ale my ...
- Odwal się - rzuciłam nawet nie oglądając się za siebie.
Siedząc ponownie w aucie Cesc panowała niezręczna cisza. Byłam poirytowana tym wszystkim. On chciał teraz ze mną rozmawiać ?! Teraz, jak szukamy mojej kuzynki ?!
- Powinnaś z nim porozmawiać ...
- Cesc, ty siebie słyszysz co mówisz ? On mnie oszukał !
- Ja w pewnym sensie też ... - wyszeptał niepewnie.
- CO ?! Zatrzymaj się ! - miałam wrażenie, że się przesłyszałam.
- Co masz na myśli, że ty w pewnym sensie też ? - zacytowałam go, gdy w końcu stanęliśmy na poboczu.
- Wiem coś o czym i ty powinnaś wiedzieć, ale nie potrafiłem i nie mogłem Ci tego powiedzieć ...A potem spodobałaś mi się ... - schował twarz w dłoniach - Boże, co ja zrobiłem... 

Rozdział 16

- Serio ? - spytałam mile zaskoczona.
- Nie cieszysz się ?
- Bardzo !
Stałam przed znajomą mi willa. Niedawno spędziłam w tym domu kilka niezapomnianych momentów. Chociaż wiedziałam, że będę myślała w tym domu o nim. O tym mężczyźnie, który zaprząta mi myśli od kilku dni. Mimo wszystko byłam pewna, że to będzie moja najlepsza praca w życiu. Zajmować się małym Milanem to będzie przyjemność. Widząc uśmiechnięte twarze Pique i Shakiry byłam pewna, że już od kilku dni planowali to wszystko. Aż miałam ochotę ich wyściskać z radości. Powstrzymałam się jedynie ze względu na to, że dziewczyna trzymała na rękach Milana. Tomek podszedł do piłkarza i uścisnął mu dłoń po czym zaczęli rozmawiać.
- My się już zbieramy. Shakira dzisiaj z Tobą zostanie. Trzymajcie się - powiedział Pique całując nas w policzek i poszedł w stronę samochodu, którym przyjechałam razem z Tomkiem.
- Powodzenia - powiedział Tomek i kopnął mnie na szczęście w pośladki jak przed ważnym egzaminem czy czymś podobnym. Zrobiłam urażoną minę, a chwile później również go ucałowałam.
Gdy znalazłyśmy się w kuchni dziewczyna podała mi swojego uroczego synka, który spojrzał na mnie zaciekawiony.
- Cześć Milanku - mówiłam z nieodłącznym uśmiechem na mojej twarzy. Mały zaczął gaworzyć i odwzajemnił uśmiech.
- Polubił Cię - powiedziała zadowolona.
Patrzyłam na małego jak zahipotyzowana. Od razu pokochałam tego dzieciaczka. Zaczęłam zazdrościć im takiego szczęścia w rodzinie. U mnie nigdy nie było źle, ale najlepiej też nie. Zawsze ich kochałam i oni mnie też, ale mam jeszcze dwójkę młodszego rodzeństwa i to na nich zawsze była skupiona cała uwaga. Rodzice starali się i nadal starają jak mogą, ale wiadomo. To teraz moje rodzeństwo potrzebuje miłości.
- Możemy porozmawiać ? W międzyczasie zrobię nam śniadanie. Milan też będzie zaraz głodny. Dopiero wstał. - spytała krzątając się w kuchni. Byłam pewna o czym chce rozmawiać. O Fabregasie. Natychmiast posmutniałam, ale starałam się tego nie okazywać. Targały mną emocje.
- Nie ma sprawy - powiedziałam bez przekonania.
- Aga, nie chce Ci prawić kazań, ale ... Ty mu się spodobałaś.
- Shak, przecież on jest z Daniellą i ma córeczkę. Nie mogę mu tego wszystkiego popsuć. Myślisz, że o tym nie myślałam ? Całymi dniami się tym zadręczam - powiedziałam patrząc w dół na dzieciaczka.
- Wiesz że im się nie układa. Powinnaś z nim chociaż porozmawiać.
W tym samym momencie usłyszałyśmy dzwonek do drzwi. Shakira była zbyt zajęta, więc poprosiła mnie bym otworzyła. Gdy tylko zauważyłam kto za nimi stał, byłam zła na moją szefową. Czy oni wszyscy spiskują przeciwko mnie.
- Cześć - powiedział nieśmiało - Wpuścisz mnie ?
- Hej. Ja tu tylko pracuję. Wejdź - powiedziałam chłodno, a w środku mnie cieszyłam się jak durna, że go widzę. Serce zaczęło mi szybciej bić na sam jego widok, a głos przeszywał mnie od środka. Jego dwudniowy zarost był niesamowicie seksowny, tak samo jak jego brązowe oczy. Włosy miał nienagannie ułożone jak zawsze. Dopiero po chwili walki z samą sobą opanowałam się i przepuściłam go do kuchni.
- Witam Panią Domu. Ooo.. Widzę, że przyszedłem w odpowiednim momencie. Jestem strasznie głodny - poklepał się po brzuchu i podszedł do dziewczyny witając się z nią.
- Dobrze, że wczoraj zrobiłam zakupy. Chociaż po twojej wizycie jutro będę je robić ponownie - piosenkarka pokazała mu język - Aga, daj mi małego. Pójdę go nakarmić.
Kątem oka zauważyłam jak mruga do Cesca. Byłam na nią cholernie zła. Wszystko to ukartowali. Postanowiłam, że będę grzeczna i postaram się normalnie z nim porozmawiać o tym wszystkim co męczy mnie od ostatniego naszego spotkania.
- Usiądziemy ? - zapytałam wskazując na białą skórzaną sofę w salonie. Kiwnął tylko głową i puścił mnie przodem. Usiałam i nie wiedziałam co mam zrobić z rękoma taka byłam zdenerwowana. Nie wiedziałam jak zacząć, co mu powiedzieć i jak się zachować. Na szczęście to on zaczął.
- Dlaczego uciekłaś, nie żegnając się ?
- Stchórzyłam - powiedziałam zawstydzona wcale na niego nie patrząc, wtedy on dotknął mojej twarzy i odwrócił ją w swoją stronę.
- Przecież nic takiego się nie wydarzyło. Byliśmy grzeczni - uśmiechnął się zadziornie.
- Ty niczego nie rozumiesz, prawda ? - spytałam poirytowana. Nawet jego uśmiech na mnie nie zadziałał. Byłam poważna i smutna. Przed przyjściem tutaj byłam całkowicie pewna, że ten dzień będzie należał do spokojnych. Przeliczyłam się.
- Myślisz, że chciałem Cię wykorzystać ? Kobieto, nie zauważyłaś, że troszczyłem się o Ciebie ?
- Cesc, nie o to mi chodzi ! - niepotrzebnie się uniosłam.
- A więc o co ? - spojrzał na mnie zaintrygowany. Wcale się nie przejął tonem mojego głosu.
- Ty masz dziewczynę, a sprawiłeś że .... - urwałam w połowie zdania. Nie miałam odwagi mu tego powiedzieć.
- Że .. ? Nie układa nam się z Daniellą. Staram się to wszystko naprawić tylko ze względu na nasze dziecko.
Zaskoczyło mnie jego wyznanie. Widziałam na własne oczy jak się kłócą i to by się zgadzało. To on był mediatorem w tym związku. To on próbował zapobiec dalszemu zagłębianiu się w problem.
- Po tym jak wysiadła z samochodu próbowałaś mnie pocieszyć. Poczułem się wyjątkowo. Wiesz jak to Pique, Puyol itd. Oni też zawsze próbują mi pomóc, ale nie zawsze im to wychodzi. A ty.. Nie pozwoliłaś mi siedzieć samemu i się przejmować. Sprawiłaś, że dobrze się bawiłem przez resztę imprezy.
- Podobasz mi się - wymknęło mi się cicho.
Usłyszał. Przez pewien czas nie wiedział co powiedzieć.
- Ty mi też - powiedział i spojrzał mi prosto w oczy. Miałam cholerną ochotę go pocałować. Od razu przypomniał mi się nasz pocałunek po pijaku. Jego usta były takie delikatnie, słodkie i miękkie. Zachował się tak jakby czytał mi w myślach. Nasze usta się złączyły, a chwile później nasze języki zaczęły seksowny taniec.
Gdy zeszła do nas Shakira siedzieliśmy przytuleni i oglądaliśmy telewizor.
- To teraz tak się pracuje ? - zapytała przyglądając się nam.
- Sama to ukartowałaś, ale już jestem gotowa do zajmowania się twoim maluchem - powiedziałam przez co obydwoje mieli skojarzenia i nie przestawali się śmiać.
- Agnieszka ! Już mnie brzuch boli od śmiechu ! - dostałam kuksańca w bok od piłkarza.
- A tak w ogóle, to co z tym śniadaniem ? - dodał.
- Gotowe - zaśmiała się Kolumbijka prowadząc nas z potworem do kuchennego blatu.

***

Przez resztę dnia siedzieliśmy w trójkę i dziewczyna pokazywała mi wszystkie sposoby na uspokojenie małego Milana, co nie było takie trudne. Maluch był na prawdę bardzo spokojny i tak jak mówiła jego mamusia, polubił mnie.
- Jutro nie mogę z Tobą zostać, muszę jechać na nagrania kolejnej płyty. Jestem pewna, że sobie poradzisz - ucałowała mnie na pożegnanie. Nawet Milan ucałował mnie w swój słodki sposób.
- To do zobaczenia jutro rano - wyszłam razem z Cesciem, który zaproponował mi podwózkę do domu.
Przed willą stał czerwony Chevrolet Camaro. Stanęłam jak wryta widząc ten nowy sportowy wóz. Właściciel podszedł do mnie i objął mnie ręką w pasie także podziwiając swoje auto. Gdy tylko mnie dotknął, to co widzę nie miało już dla mnie znaczenia. Przez cały dzień zachowywaliśmy się jak para, którą de facto nie byliśmy. Wtuliłam się w chłopaka wykorzystując ostatnie chwile spędzone razem. Postanowiłam czerpać przyjemność z każdej spędzonej chwili z nim.
Tą wspaniałą chwilę przerwał dzwoniący telefon. Westchnęłam i wyciągnęłam znienawidzony przedmiot. Wyświetlił się numer wujka. Spojrzałam zaskoczona na stojącego obok mnie chłopaka. Przecież poinformowałam go, że mam z kim wrócić do domu.
- Agnieszka, przyjedź szybko do domu. Proszę, przyjedź jak najszybciej. - Przeraził mnie jego głos. Nie miałam pojęcia o co mogło się stać. Myślałam o najgorszym, ale Cesc mi nie pozwolił. Wsiedliśmy do samochodu i starała się wybrać najkrótszą drogę. Starałam się nie myśleć o tym co mogło się stać, ale mój mózg najkoszmarniejsze scenariusze. 

czwartek, 30 maja 2013

Rozdział 15

*** 2 dni później ***

- Cześć mamo ! - krzyknęłam do monitora widząc twarz mojej kochanej mamusi - Wszystkiego najlepszego z okazji dnia mamy ! Nawet nie wiesz jakbym chciała Cię teraz uściskać i ucałować.
- Cześć maleństwo. Chciałabym, żebyś już wróciła. Przynajmniej na weekend - mama zawsze był twardą babką, ale tym razem widać było po mniej, że na prawdę bardzo tęskni.
- Wiesz mamusiu, że jeszcze nie pracuję i nie chce prosić Tomka o kolejny bilet do Polski. To też kosztuje. Ale .. mów co tam u Ciebie ? - jej smutek od razu zniknął z twarzy. Rozpromieniała jak zwykle.
Opowiedziałam jej wszystko co się działo przez ostatnie kilka dni. Mama słuchała mnie z zapałem. Uwielbiałam mówić jej mówić o swoich rozterkach sercowych i innych problemach. Sama nie wiedziałam co czuję i do kogo. Wiedziałam jedynie, że tylko moja rodzicielka może mi pomóc. Ona najlepiej mnie rozumiała.
- To wszystko jest jak jakiś niekończący się sen. Mamo, oni są sławnymi gwiazdami football'u. To jest niemożliwe, żeby coś z tego było. A Jarek ... - przerwałam i zamyśliłam się - Jarek jest zbyt zaborczy, sama nie wiem czasami o co mu chodzi. Nie jesteśmy razem, a on robi mi takie akcje. Czy to jest normalne ?!
- Rozmawiałaś z nim ?
- Tak, to nic nie daje. W jednej chwili jest kochany i milutki, a w następnej wkurza się na mnie o byle co. - powiedziałam zrezygnowana.
- Ohh córeczko, słuchaj głosu serca. Od zawsze kochałaś się w tym no ... Fa... No wiesz o kim mówię. Tak wiem, że on ma dziecko i narzeczoną... Mówisz, że im się nie układa, a przy Tobie całkowicie się zmienia. Poczekaj trochę, wszystko się jakoś ułoży. Jesteś silna, dasz robię radę. Wiesz, że zawsze masz we mnie wsparcie. Tomek i jego partnerka też ci na pewno pomogą.
- Jesteś kochana ! Jak dobrze, że jesteś moją mamą i przyjaciółką w jednym ! - wysłałam jej buziaka do ekranu.
- Ja już muszę kończyć, mam jeszcze dużo pracy. Kocham Cię - odpowiedziała i rozłączyła się.
Po całej rozmowie z mamą, może nie dostałam konkretnych odpowiedzi co mam zrobić ze swoim życiem, ale poczułam się dużo lepiej na duszy. Najgorsze było to, że źle się czułam po tym jak uciekłam nie żegnając się z troszczącym się o mnie Cesciem. Nie odzywałam się do nikogo oprócz Shakiry, z którą miałam doskonały kontakt. Znałam ją zaledwie od tej imprezy, ale dużo mi pomogła. Z Tello też nie miałam ochoty rozmawiać. Całe dnie siedziałam w domu, opiekując się małą Isabel.
Isabelka była bardzo spokojnym i pociesznym dzieckiem. Ciągle wyciągała rączkę żeby za nią iść i się z nią bawić. Uwielbiałam spędzać z nią czas. Przynajmniej nie miałam czasu, by myśleć o tym co się wokół mnie dzieje.
O godzinie 17 do domu wrócili Tomek oraz Luz, którzy byli u rodziny Luz. Nie zabrali małej, ponieważ droga była bardzo męcząca. Poza tym jej babcia miała w domu kota, na którego była uczulona. Mężczyzna właśnie rozmawiał przez swój służbowy telefon, a kobieta od razu podbiegła do małej ucieszonej osóbki siedzącej obok mnie.
- Byłaś grzeczna ? - zapytała, patrząc na pociechę.
- Tiak - uśmiechnęła się promiennie i przytuliła mamę. Lecz chwile później uciekła do swojego pokoju. Luz spojrzała na mnie zaskoczona, a ja już wiedziałam o czym mała zapomniała.
- Spokojnie, poczekaj - uspokoiłam ją.
Isabelka wróciła niosąc coś w rączkach. Podała swój prezent mamie, która od razu go rozpakowała. W malutkim pudełeczku znajdowała się figurka z masy solnej. Dziewczynka miała wielki talent.
- To jest piękne ! - powiedziała zafascynowana dziełem córki.
- Wsystkiego najlepsiego mamusiu.

- Agnieszka, zejdziesz na dół ? - usłyszałam głos wujka.
- Już schodzę - założyłam papcie na gołe stopy i już byłam piętro niżej - Co się stało ?
- Nadszedł czas by porozmawiać o twojej pracy
W oczach pojawiły mi się iskierki podniecenia. Nareszcie mogłam zacząć zarabiać na siebie ! Miałam już dość życia na rachunek moich opiekunów. Nie potrafiłam opanować się ze szczęścia, pomimo niewiedzy o rodzaju pracy. Usiadłam na krześle barowym i oczekiwałam na rozwój sytuacji.
- Rozmawiałem z kim trzeba i ...
- No nie trzymaj mnie w niepewności ! - powiedziałam podekscytowana.
- Razem z Luz widzieliśmy jak dobrze zajmujesz się naszą córeczką, więc będziesz opiekunką. Rozumiesz i już dobrze mówisz po hiszpańsku, ale nie wystarczająco na bardziej odpowiedzialną pracę.
- Tomek, ja kocham dzieci ! To będzie dla mnie przyjemność ! Ale ... czyim dzieckiem będę się zajmować.
- A to już niespodzianka. Jutro zawiozę Cię do twojej pracy. Musisz być gotowa na 7:30.
- Dziękuję - zeskoczyłam z krzesła o mało co nie robiąc sobie krzywdy i uściskałam swojego rozmówcę - jesteś najlepszy !
- Leć na górę odpocznij przed jutrzejszym dniem - ledwo wypowiedział te słowa, ponieważ cały czas się śmiał.

***

Cała nabuzowana pozytywną energią wstałam godzinę wcześniej, by móc wziąć gorącą kąpiel i odpowiednio się ubrać. Nie wiem jak to zrobiłam, ale jeszcze chwila i bym się nie wyrobiła. Widocznie muszę być zdolna. Wstać godzinę wcześniej i jeszcze nie zdążyć. Tomek już czekał na mnie poirytowany w samochodzie.
- Miałaś być gotowa 5 minut temu. Mam nadzieje, że twój nowy pracodawca od razu Cię nie zwolni - powiedział poważny i od razu ruszył z piskiem opon.
- Przepraszam - szepnęłam i zawstydzona opuściłam głowę.
- Nie przepraszaj, po prostu bądź punktualna - powiedział już spokojniej.
- Gdzie jedziemy ? - zmieniłam temat
- No przecież muszę cię odwieźć do pracy.
- Ale mi chodzi dokładniej. Do kogo ? - próbowałam wyciągnąć od niego więcej informacji.
- Siedź cicho. - powiedział zdenerwowany. Zdecydowanie wstał dzisiaj lewą nogą. Czyżby to tylko przez moje delikatne spóźnienie ? Przecież 5 minut to nie tak dużo. Mimo wszystko czułam się fatalnie.
Jechaliśmy bardzo szybko, nawet nie miałam odwagi sprawdzić naszej prędkości. Po 20 minutach zatrzymaliśmy się w polu. Byłam zaskoczona i lekko zdezorientowana.
- Co my tu robimy ?
- Muszę ci założyć opaskę na oczy. Niedługo będziemy na miejscu, ale to ma być niespodzianka - powiedział i wyciągnął ze schowka rzecz o której mówił.
- Dasz sobie radę ją zawiązać czy ci pomóc ? - spytał.
- Możesz mi pomóc.
Po zawiązaniu mi oczu ruszyliśmy dalej w drogę. Czułam się idiotycznie, ale widocznie było to konieczne. Po kilku sekundach miałam już dość tej opaski. Na szczęście w tle leciała moja ulubiona hiszpańska piosenka dzięki której poczułam się bardziej komfortowo.
- Jesteśmy na miejscu - już miałam ściągać opaskę, lecz Tomek kontynuował - zostaw ! Zaraz pomogę ci wysiąść.
Po chwili usłyszałam odgłos zamykanych drzwi i otwierania tych z mojej strony. Złapał mnie za rękę i pilnował by nie uderzyłam się w głowę. Następnie wziął mnie pod rękę i krok po kroczku zmierzaliśmy do miejsca mojej pracy. W tle słyszałam przejeżdżające samochody i nic innego. Żadnych innych dźwięków, oprócz otwieranej furtki. Chwile później mogłam już ściągnąć czarną szmatkę z moich oczu i w tym samym momencie doznałam szoku. Nie mogłam uwierzyć w to co widzę.

**************************************************************************
Kto zabrał mi moją wenę ? :P Pisałam ten rozdział 2 razy, ciągle go poprawiając. Nie jestem z niego dumna, ale po dniu mamy wpadłam na pomysł takiego spokojnego rozdziału. Niedługo dowiecie się w końcu, gdzie będzie pracowała Agnieszka i czy to jej się spodoba. 
Oby wam się spodobało :) pozdrawiam. 

poniedziałek, 27 maja 2013

Rozdział 14

- Kładź się spać, jesteśmy pijani. - ucałował mnie w czoło i skierował się w stronę łazienki. Nie wiem dlaczego, ale zawiodłam się. Miałam nadzieje, że jednak coś się wydarzy, pomimo świadomości tego, że nie mogę.
- Położysz się ze mną ? - spojrzałam na niego błagalnie.
- Zaraz wrócę - odpowiedział tylko i wyszedł.
Prze ilość wypitego alkoholu, którego nie trzeba było mi wiele, czułam się jak na łóżku wodnym. Zamknęłam oczy i oddychałam głęboko, by zniwelować skutki uboczne. Przytuliłam się do rogu kołdry i próbowałam zasnąć.
Po 15 minutach półsnu poczułam jak ktoś lekko unosi kołdrę i kładzie się koło mnie. Wystraszona delikatnie drgnęłam
- Spokojnie, to ja - od razu rozpoznałam głos Fabiego, więc pociągnęłam jego rękę i położyłam na swoim brzuchu. Byłam już prawie nie przytomna, a w jego objęciach usnęłam jeszcze szybciej.

*** Cesc. 15 minut wcześniej ***

Wchodząc z sypialni musiałem wszystko przemyśleć. Nie wiedziałem czy powinienem to zrobić. W końcu jestem z Danielle, ale ona mnie nie szanuje. Co chwile się kłócimy o byle drobnostkę. Nic jej się nie podoba. A Agnieszka .. Jest całkiem inna. Czuję się przy niej bardziej rozluźniony, pewny siebie. Wiem, że zawsze mogłaby na mnie liczyć. Nie mogłem jej tak po prostu wykorzystać. Sam bym się z tym źle czuł, pomimo tego jak bardzo jej pragnę.
Na dole spotkałem wkurzonego kolegę z drużyny. Chciałem go uniknąć rozmowy z nim, lecz zauważył mnie. Jestem jego przyjacielem, jego bratem z drużyny, a właśnie odbijam mu Agnieszkę. Ona nawet nie wie, że mi się podoba.
- Fabs ! Gdzie jest Agnieszka ?! - wydarł się na mnie.
- Stary opanuj się, ona nie chce z Tobą rozmawiać. - mówiłem bardzo spokojnie.
- Ale ... Ja muszę jej powiedzieć ! Ona musi wiedzieć !
Cristian nie należał już do osób trzeźwych, więc pewnie nie wiedział o czym mówi. Złapałem go za ramiona i próbowałem uspokoić.
- Porozmawiacie jak ty i ona wytrzeźwiejecie ! Opanuj się ! - powtórzyłem i w tym samym momencie dał sobie spokój. Odszedł przygnębiony. Byłem pewny, że nie będzie chciała z nim rozmawiać. Nie dzisiaj.
Zabrałem butelkę wody z kuchni i stojąc przed drzwiami sypialni, w której właśnie leżała i czekała na mnie niedawno poznana Polka. Biłem ze swoimi emocjami. Musiałem walczyć, żeby nie zrobić czegoś co mogłoby ją do mnie zrazić. Cicho otwierając drzwi stanąłem nad łóżkiem i spojrzałem na nią. Była rozkoszna, gdy spała. Wyglądała jak bezbronne dziecko.

*** Agnieszka ***

Obudziłam się nad ranem nie wiedząc która jest godzina, ale z Saharą w ustach. Sięgnęłam na szafkę nocną po telefon i zobaczyłam godzinę 5:00. Za oknem było już jasno. Rozejrzałam się po pokoju i zauważyłam stojącą butelkę wody za łóżkiem od strony ... No właśnie ! Obok mnie leżał Cesc. Próbując przypomnieć sobie co działo się wczoraj, w głowie leciały mi urywki filmu z wczorajszego wieczoru. Usta zaczęły mnie mrowić na samą myśl wczorajszych pocałunków z leżącym obok mnie piłkarzem. Czułam też przysłowiowe motylki w brzuchu.
Sięgając po wodę, niechcący szturchnęłam go. Niestety od razu się obudził i spojrzał na mnie rozkosznie tymi zaspanymi oczkami.
- Co się stało ? - mruknął
- Potrzebuję wody, ale ty śpij..
- Która jest godzina ? - spytał pomagając mi i podając stojącą obok niego wodę.
- Dopiero piąta, śpij- ucałowałam go nieśmiało w czoło i położyłam się z powrotem. Nie wiedziałam czy powinnam się do niego przytulić. Cały czas myślałam o tym co wydarzyło się wczoraj. Facet moich marzeń mógł wykorzystać mój stan, lecz tego nie zrobił. Zaopiekował się mną. Byłam mu za to dozgonnie wdzięczna.
Ułożyłam się wygodnie i nagle usłyszałam ciche 'chodź bliżej', lecz nie byłam pewna czy dobrze go zrozumiałam. Po chwili powtórzył to troszkę głośniej, więc zrobiłam to o co mnie prosił i w tym samym momencie wylądowałam w jego objęciach. Wtuliłam się w niego dziękując Bogu za to, że mogłam go poznać. A to co się właśnie działo było dla mnie nieprawdopodobne. Sądziłam, że nadal śpię, a jak się obudzę to już go nie będzie.

***

- Wstawaj Ce... - nagle otworzyły sie w drzwi.
Nie wiedzieliśmy jak mamy się zachować, lecz pomimo tej całe sytuacji, Francesc nie wypuścił mnie ze swojego uścisku. Miałam wrażenie, jakby chciał, żeby to się nigdy nie skończyło. Czułam się niesamowicie.
Za drzwiami stał zaskoczony Pique, który po sekundzie uśmiechnął się. Zostałam uwolniona dopiero gdy wskoczył do nas do łóżka i zaczął bitwę na poduszki . Piłkarze śmiali się jak małe dzieci. Nawet i mi się oberwało, więc postanowiłam się dołączyć do nich. Wokół latało już pełno piór z poduszek. Na prawdę zachowywaliśmy się jak rodzeństwo.
- Pique, Cesc.. Chodźcie na śniadanie - usłyszeliśmy z dołu głos Shakiry.
- Już idziemy kochanie. Mamy jeszcze jednego gościa - śmiał się gdy cała nasza trójka schodziła na dół z pierzem we włosach.
Shaki uśmiechnęła się do mnie promiennie tak samo zaskoczona moim widokiem.
- Zjesz z nami ? - ucałowała mnie w policzek na powitanie.
- Ja się chyba powinnam już zbierać - wypowiedziałam te słowa i poczułam wzrok wszystkich zebranych na swoim ciele.
- Chyba żartujesz. Kto ci powiedział, że w ogóle Cię stąd wypuścimy ? - rzucił Gerard zajadając jajecznicę z bekonem. Wyglądał przezabawnie, mając buzię pełną jedzenia.
- No dobrze. Jak tak ładnie prosisz - zrobiłam identyczną minę jaką właśnie miał i nie umiałam powstrzymać się od śmiechu, więc poplułam wszystkich.
- A to co to było ? Pscółka ? - po chwili cała byłam mokra ze śliny.
- Już odechciało mi się jeść. Jesteście obleśni. - Wyciągnęłam do nich język i dodałam - Pożyczyłabyś mi jakieś ubrania ?
Shakira kiwnęła głową i skierowała mnie do swojego pokoju. Pobiegłam na górę i wybrałam numer do Martina. Byłam pewna, ze chce już wracać do domu. Umówiłam się z nim, że będzie za 15 minut. Słyszałam, że był zajęty ale widocznie miał polecenie od wujka, żeby od razu po mnie przyjechał. Zdążyłam się przebrać w jak najmniej krzykliwe ubrania i zeszłam na dół, a swoje ubrania włożyłam do torebki.
- Gdzie uciekasz ? - zapytała Pani Domu.
- Wybacz, miałam wczoraj do domu, ale ...
- Nie kończ, nic się nie stało. - zachichotała. Już miałam wychodzić, ale usłyszałam ją jeszcze raz - Nie pożegnasz się z Fabregasem ?

- Ale ... Ja nie powinnam. Dziękuję za wszystko - posmutniałam i jak najszybciej pobiegłam w stronę samochodu.


*****************************************************************************
Wybaczcie, że tak krótko. Chwilowy brak weny :(

czwartek, 23 maja 2013

Rozdział 13


** Cesc . 20 minut wcześniej **

- Wiesz, że zawsze Ci pomogę ? - powiedziałem do swojego towarzysza.
- Ale .. ?
- Tym razem nie mogę tego zrobić. Nie mogę oszukać tej dziewczyny !
- Stary chyba sobie żartujesz. Wiesz, że ja jej już nie kocham, muszę udawać że nadal jesteśmy razem. Ona jest początkującą aktorką i mnie potrzebuje. - próbował się tłumaczyć.
- To dlaczego jej tego nie powiesz ?! Na mnie nie licz, będę siedział cicho, więc ani cię nie pogrążę ani Ci nie pomogę. Tylko uważaj, żeby ktoś kto nie wie o twoim układzie z nią, nie wypaplał się przypadkiem. - powiedziałem poważnie, dając mu przestrogę po czym wróciłem do stolika. Nie miałem ochoty kłócić się z kolejną osobą. Miałem już dość swoich kłopotów, a on obarczał mnie jego problemami.

** Agnieszka **

Zrobiło mi się strasznie smutno widząc Tello z jakąś dziewczyną. Zachowywali się jak długoletnia para, jak kochający się ludzie. Na myśl przyszło mi, że ona jest tylko jego siostrą albo kimś, ale wszystko się zmieniło gdy zobaczyłam jak się całują. Rodzeństwo raczej nie całuje się tak namiętnie.
- Aga, nie przejmuj się. Olej go - znowu byłam przodem do Jordiego.
Wtuliłam się w mojego partnera do tańca, akurat leciała wolna piosenka, więc większość na parkiecie się do siebie przytulała. Położyłam jeszcze swoją głowę na jego torsie. Czułam się przy nim bezpieczna, był dla mnie jak brat. Martwił się o mnie.
- Może usiądziemy ? - zapytał, gdy tylko skończyła się piosenka.
- Mam ochotę się napić
Alba zaśmiał się i zaprowadził mnie do stolika. Puyol był zajęty rozmową ze swoją dziewczyną tak samo jak Cesc. Na szczęście Cesc i Daniella przestali się już kłócić. Jordi odsunął mi krzesło po czym sam usiadł i nalał nam stojącego na stole wina. Na szczęście nalał mi go nie dużo. Może wyglądałam na pijaka, ale musiałam wypić je duszkiem. On tylko spojrzał na mnie zdziwiony i nalał mi kolejną lampkę.
- Nie pij tak szybko, czeka nas kolejna impreza - szepnął do mnie.
- Nie wiem czy mam humor, żeby iść z wami - spojrzałam mu w oczy.
- Chyba sobie żartujesz - żachnął się Carles odrywając się od rozmowy - Idziesz z nami i przyjmuję odmowy. Musisz zobaczyć jak Jordi zachowuje się poza treningami. To dopiero wariat. Nie zanudzisz się. - poklepał mnie po plecach, próbując narzucić swoją wolę.
- No dobrze, ale jak wrócę do domu ?
- A kto powiedział, że do niego wrócisz ? - do rozmowy włączył się Cesc, który od razu dostał kuksańca w bok od jego partnerki. Zarumieniłam się.
Chwilę później, do naszego stolika podszedł ON. Nie miałam ochoty go widzieć, ale zmusiłam się do rozmowy z nim.
- Czego chcesz ? - warknęłam.
- Mogę Cię prosić do tańca ? - powiedział trochę zaskoczony i wyciągnął rękę by pomóc mi wstać.
- Zatańcz ze swoją dziewczyną - powiedziałam i odwróciłam się w stronę moich towarzyszy.
- Ale Agnieszka ...
- Zostaw ją - wtrącił się Jordi, który nasłuchiwał naszej rozmowy.
Nie widziałam jego miny, ale usłyszałam jak od nas odchodzi. Cała reszta była zdziwiona moim zachowaniem, bo jak tylko odszedł znowu wypiłam całą lampkę wina.
- Idziemy ? Mam ochotę się pobawić, bo zaraz oszaleję.
- Tak. Chodź pójdziemy do Tomka poinformować go, że wychodzimy - towarzysz pomógł mi wstać i skierowaliśmy się w stronę mojego wujostwa. Umówiłam się z Tomkiem, że mam dzwonić do Martina jakbym chciała wrócić do domu. Podziękowałam im i uciekłam z drużyną do taksówek. Po 2 lampkach wina i kieliszku szampana, czułam się o niebo lepiej. Nawet świadomość obecności Tello na fieście mi nie przeszkadzała.
Wsiadłam do samochodu z Pique, Shakirą, Daniellą i Fabregasem. Shakira i Pique siedzieli z przodu, więc byłam zmuszona znosić towarzystwo kłócących się kochanków.
- Pique zatrzymaj się ! - krzyknęła Semaan. Zrobił jak kazała i zatrzymał się gwałtownie.
- Co się stało ? - zapytał
- Wysiadam ! Mam dość Cesca ! - wyszła z auta nie żegnając się z nikim i trzaskając drzwiami.
W samochodzie zapanowała niezręczna cisza. Nikt nie wiedział co powiedzieć, więc Pique ruszył dalej w stronę ich domu. Przez resztę drogi tylko Shaki i Gerard rozmawiali ze sobą. Co jakiś czas spoglądałam na siedzącego obok mnie piłkarza. Próbując pokazać mu że go wspieram, położyłam mu dłoń na ramieniu. Spojrzał na mnie i zachęcił do przytulenia się. Widział, że ja też nie jestem dzisiaj zbyt szczęśliwa i wiedział dlaczego. Wtuliłam się w niego, wdychając jego seksowny perfum. Zaczęłam myśleć czy zawsze nie mogłabym go tak pocieszać, ale szybko odrzuciłam od siebie ten pomysł. Przecież on ma dziewczynę i małe dziecko, głupia ! - zganiłam siebie w myślach. Każdy dotyk Fabiego doprowadzał mnie do dreszczy i gęsiej skórki na rękach.
- Jesteśmy na miejscu - cudowne i niezapomniane chwile przerwała Shakira. Miałam nadzieje, że będę miała jeszcze okazję spędzić kilka chwil z Fabregasem.
Stanęłam przed olbrzymim domem, rozmiarami podobnym do tego w którym mieszkam. Wchodząc do środka, można było się domyślić, że to jest mieszkanie Shakiry i Gerarda. Mieszkanie było bardzo kolorowe, w pokoju gościnnym wisiały portrety sławnych muzyków jak i piłkarzy. Nawet mieli własną galerię gdzie znajdowały się statuetki, którymi zostali nagrodzeni.
Nie miałam pojęcia gdzie mam się udać. Stałam jak ciele na samym środku korytarza.
- Chodź, nie wstydź się - uśmiechnęła się do mnie przyjaźnie Pani Domu i pociągnęła za sobą do kuchni gdzie Gerard rozmawiał już z przygnębionym Fabim.
- Poleje ci, może się uśmiechniesz - powiedział do niego.
- Ja też poproszę - usiadłam obok chłopaków, który spojrzeli na mnie zaskoczeni.
- Aga, wypiłaś już 2 lampki wina. Upijesz się zanim wszyscy przyjdą i zacznie się impreza - udało mi sie doprowadzić do pojawienia się uśmiechu na twarzy Francesca. Byłam z siebie dumna, ale dalej upierałam się przy następnej kolejce.
Pan Domu zrobił to o co go prosiłam i wszyscy razem wypiliśmy shota. Trochę mnie wykrzywiło, ale przynajmniej wszyscy mogli się ze mnie pośmiać. Chwile później pojawiła się reszta drużyny. Nawet Cristian wszedł uśmiechnięty. Już szumiało mi w głowie, więc nie przejmowałam się tym i dalej rozmawiałam z innymi.
- Zgadnij kto - usłyszałam szepcącą osobę do mojego ucha, która także zakryła mi oczy. Delikatne lecz męskie dłonie nie pomogły mi rozwiązać tej zagadki, więc pociągnęłam osobę za rękę i ujrzałam twarz Jordiego.
-Czeeeeść ! - ucałowałam go w policzek - Stęskniłam się, braciszku - stałam się jakaś odważniejsza i zachciało mi się żartować.
- Braciszku ? Cholera, a myślałem że ci się podobam.  - podłapał moje żarty.
- Chodź zatańczyć !
Teraz to ja wyciągnęłam go na parkiet, lecz teraz nie tańczyliśmy tak sztywno jak na balu. Wywijaliśmy jak szaleni po całym parkiecie. Jordi był najlepszym tancerzem pod słońcem. Nigdy nie bawiłam się tak dobrze. Chociaż, nagle zauważyłam nadal smutnego Francesca. Puściłam mojego partnera, który od razu poszedł do reszty drużyny.
- Co jest ? - przytuliłam go.
- Nic.
- Dalej się przejmujesz ? - usiadłam obok niego na krześle barowym.
- A ty byś się nie przejmowała ? - odburknął.
- Tello mnie oszukał, a jak widzisz staram się bawić i się nie przejmować.
Przez chwile nic się nie odzywał. Siedział nad drinkiem i się zastanawiał.
- Dobra, idziemy na parkiet - powiedział i lekko się uśmiechnął.
Na nasze nieszczęście, a może szczęście akurat rozpoczęła się wolna, romantyczna piosenka. Spojrzeliśmy na siebie, ale postanowiliśmy zatańczyć. Nie chciałam go przytulać, ale sam mnie przyciągnął mnie. Po sali ktoś chodził i rozdawał shoty, więc wzięliśmy po jednym, który od razu wypiliśmy. Nie mogłam się powstrzymać od wdychania jego zapachu, który działał na mnie jak afrodyzjak. Cała sytuacja i alkohol działał na mnie podniecająco. Delikatnie drapałam go po plecach, a on robił to samo. Nawet nie zauważyliśmy kiedy zaczęliśmy się całować. Jestem niska, więc by było nam wygodniej podniósł mnie, a ja oplotłam go nogami. Czułam, że prowadził mnie gdzieś po schodach. W końcu znaleźliśmy się w sypialni. Położył mnie delikatnie na łóżku. 

środa, 22 maja 2013

Rozdział 12


- Mamy najlepsze miejsca - powiedział Tomek, który prowadził nas przez cały stadion. Okazało się, że siedzimy na samym środku w sekcji Vipów, gdzie mogłam wszystko bardzo dobrze zobaczyć. Moi kochani jeszcze nie weszli na murawę pomimo naszego spóźnienia. A gdy już wchodzili, poczułam dreszcze na skórze. To było niesamowite przeżycie, stać na stadionie i słuchać jak wszyscy Culés odśpiewują hymn swojego klubu. Trzymając rękę na piersi wtórowałam im. W tym właśnie momencie byłam dumna z tego, że jestem fanką FC Barcelony i mogę przynależeć do tej społeczności. To był mój pierwszy mecz w życiu, który mogłam obejrzeć na żywo z trybun. To było dla mnie coś całkowicie nowego.
Gdy wszyscy zawodnicy stali na środku murawy i z dumą patrzyli na swoich wiernych kibiców. Niektóry spoglądali w stronę Vipów. Do tej grupki osób zaliczał się Jordi, Cesc, Messi, Pique i ... O boże, Tello. Był niesamowicie szczęśliwy i albo mi się wydawało, albo puścił oczko w naszą stronę. Rozejrzałam się po całej strefie i zobaczyłam Shakirę, Danielle, Melisse i Antonella. Nikogo innego nie poznawałam, więc na kogo patrzył się Tello ? To wszystko było mało ważne, ponieważ sędzia rozpoczął męcz.
Jordi i Cesc grali od początku, lecz mój adorator wszedł dopiero w 83 minucie. Za to Pedro dzięki asyście Xaviego strzelił gola. Powinniśmy także dziękować za samobójczego gola Marca Valiente. Wszyscy byliśmy w perfekcyjnych humorach. Byłam pewna, że następnego dnia będzie bolało mnie gardło i to bardzo ! Nic mnie to nie obchodziło, liczyła się tylko dobra zabawa ! I to teraz ona czekała na mnie. Ja, najlepsi piłkarze, zarząd oraz ... tak niestety, również dziewczyny moich ukochanych przystojniaków.
Na parkingu ujrzałam znajomy mi samochód. Wujek tylko poklepał mnie po ramieniu mówiąc, że zobaczymy się w domu. Nie do końca rozumiałam o co mu chodzi, dopóki nie zauważyłam kto siedzi za kierownicą. Założyłam uśmiechniętą maskę na twarz i powoli szłam w stronę auta.
- Też chciałbym mieć takie piękne fanki - Jarek wysiadł i ucałował mnie w policzek. Już nawet nie zwracałam na to uwagi. To nic dla mnie nie znaczyło.
- Próbuje Pan ze mną flirtować, Panie Borek ? - uśmiechnęłam się zawadiacko.
- Jakże bym śmiał ! - przynajmniej trochę mnie rozśmieszył.
Wracając do domu położył swoją dłoń na moim kolanie. Delikatny romantyczny gest. Przykryłam jego dłoń swoją po czym lekko ją uścisnęłam. Nie mam pojęcia dlaczego ale bardzo dobrze się przy nim czułam, pomimo jego .. zazdrości ? Chyba tylko tak mogłam nazwać jego ostatnie zachowanie pod stadionem gdy ujrzał Tello. Zachowywaliśmy się z Jarkiem jak para, pomimo tego że ledwo się znaliśmy i tak na prawdę nie byliśmy parą.
- Chciałem Cię przeprosić - wyrzucił z siebie tak nagle, aż wystraszyłam się jego głosu i to bardzo go rozśmieszyło.
- Za co ? - spojrzałam na niego zaskoczona, ale domyślałam się o co mu chodzi.
- Za to jak się zachowałem ostatnio pod stadionem, wybaczysz mi ? - zatrzymał się chwile na poboczu włączając światła awaryjne.
- A co za to dostanę ? - kontynuowałam droczenie się z nim.
- A na co byś miała ochotę ?
Zaczęłam lekko przygryzać wargę próbując się opanować, ale w tym samym momencie on nachylił się w moją stronę i sam zaczął delikatnie je przygryzać. Zaczęło się niewinnie. Krótkie buziaki to przecież nic takiego, lecz nagle poniosły nas emocje. Pocałunki stawały się coraz bardziej zachłanne i erotyczne. Jarek dotykał mojego ramienia, delikatnie muskając je opuszkami palców, a drugą ręką przysuwał mnie bliżej siebie.
Nagle zadzwonił telefon, który ostudził nasze emocje. Jarek rzucił krótkie "kur*a" i odebrał telefon.
- Tak ? ... Już jedziemy ... Tak, będziemy za 20 minut ... Dowidzenia i przepraszam.
- Kto to był ? - spytałam gdy odłożył komórkę i gwałtownie ruszył.
- Twój wujek. Martwi się o ciebie, bo oni już są na miejscu, a za półtorej godziny musicie jechać na ten cały bal czy co to tam było - wywrócił oczami i milczał przez resztę drogi powrotnej.
Ten chłopak powoli doprowadzał mnie do szału. Jeśli nie nawinął się temat Barcy to wszystko było super, dogadywaliśmy się itd. , a gdy tylko ktoś wspomniał o Barcelonie zmieniał się nie do poznania. Pocałunek był na prawdę niesamowity. Był drapieżny ale zarazem delikatny. Jeszcze nikt nie całował mnie tak dobrze jak on.

***

- Aguś, jedziemy !
- Tomek, jeszcze minutka - krzyknęłam ze swojego pokoju, akurat kończąc makijaż. Odłożyłam tusz i ostatni raz przejrzałam się w lustrze. Wyglądałam zjawiskowo ! Nigdy o swoim wyglądzie tak nie mówiłam, ale dzisiaj wyglądałam na prawdę cudownie ! Złapałam małą torebkę na delikatnym złotym łańcuszku.
- Jestem - rzuciłam schodząc po schodach.
- Nie wiedziałem, że mam taką piękną dziewczynę w rodzinie - złapał się za brodę przyglądając mi się.
- To wszystko dzięki twojej kochanej żonie - przytuliłam ich oboje.
Tomek miał na sobie czarny elegancki i drogi garnitur, pasujący do niego czarny krawat i dokładnie wypastowane buty. Luz natomiast miała ubraną długą czarną sukienkę ze złotym paskiem, który doskonale uwydatniał jej wcięcie w talii. Mimo tego, że plecy miała odkryte to sukienka była bardzo elegancka i z klasą.
Przed willą stała ta sama czarna limuzyna, która jechałam tutaj z lotniska. Tomek wyciągnął 3 kieliszki i szampana z barku, którego wcześniej nie zauważyłam. Nalał i podał najpierw swojej żonie, a później mi. Wznieśliśmy toast i stuknęliśmy się nimi lekko. Gdy tylko skosztowałam swojego "napoju" byłam w siódmym niebie. Był przepyszny. Miałam ochotę wypić go całego na raz, ale postanowiłam że chociaż raz zachowam się odpowiednio.
Zajechaliśmy pod ogromny pięciogwiazdkowy hotel, gdzie przed wejściem wyłożony był czerwony dywan. Czułam się jak na jakiejś gali. Nie byłam przyzwyczajona do takich luksusów. Trochę przytłaczało mnie to wszystko, ale jedynym moim zadaniem na dzisiaj było nie narobienie wstydu moim opiekunom. Na korytarzu spotkaliśmy Cesca i Puyola. Przywitałam się z nimi skromnym buziakiem w policzek, tak samo jak Luz. Cesc w garniturze prezentował się wspaniale, pasowało mu to wszystko, mimo że postawił na bardziej wyluzowaną wersję. Ja nie wiem, wszyscy faceci się zgadali, żeby ubrać czarny garnitur i czarny krawat ? Niczym się nie odróżniali od siebie. Dopiero po wejściu na salę, można było zauważyć różnorodność. Lecz tylko wśród kobiet. Na całej sali nikt nie znalazł by dwóch identycznych sukni.
Poszłam za opiekunami do stolika, lecz nie znalazłam tam swojego nazwiska. Tomek od razu poszedł do organizatora, żeby znaleźć moje miejsce. Nie uwierzycie jak bardzo byłam zaskoczona, gdy okazało się, że siedzę przy stoliku razem z Puyolem, Fabregasem i Albą. Tylko pierwszych dwóch wymienionych przyszło ze swoimi partnerkami, więc posadzono mnie koło Alby. Nie miałam nic przeciwko temu, bardzo ich wszystkich lubiłam. No oczywiście poza Daniellą. Prawie od zawsze miałam świra na punkcie tego faceta, więc każda dziewczyna która się koło niego kręciła, była moim wrogiem. Jedno musiałam przyznać, Daniella po ciąży wyglądała na prawdę dobrze.
- Co jest ? - zapytali Carles i Jordi jednocześnie.
- Po pierwsze takie bale to dla mnie nowość, a po drugie strasznie tu sztywno. - zachichotałam cicho.
- Za 2 godziny zmieniamy lokal. Pikuś i Shaki urządzają imprezę - szturchnął mnie siedzący po prawej stronie Carlesito.
- Dobrze mówisz kapitanie - wyszczerzył zęby Alba.
Spojrzałam na siedzącą przede mną parę, która ciągle się kłóciła. Na sali było tak głośno, że nie słyszałam co mówią, może i dobrze. Przestali dopiero gdy na mównicę wszedł trener. Zaczął swoją przemowę. Wszystko było bardzo oficjalne. Czułam się fatalnie. Miałam ochotę wyjść, ale wierzyłam że zaraz atmosfera się zmieni. I miałam racje, po przemówieniach puścili muzykę, przynieśli jedzenie oraz podali alkohol. Żeby się wyluzować postanowiłam napić. Mój dzisiejszy partner, o ile tak go mogę nazwać, zrobił mi drinka po czym zaprosił do tańca. Był trochę podenerwowany. Zaciągnął mnie na parkiet i przesuwaliśmy się coraz bardziej w prawo. Nie było w tym nic zaskakującego. Gdy Alba okręcił mnie delikatnie zauważyłam jedną bardzo zżytą parę.
- Jordiś... Co to jest za para ? Wyglądają na zakochanych w sobie
- Na prawdę nie masz pojęcia ? - stał się taki przygnębiony. Złapał mnie w talii, odwrócił do siebie plecami i kazał mi się dobrze przyjrzeć.

wtorek, 21 maja 2013

Rozdział 11

** Jordi **

- Tello ty oszalałeś ? Przecież masz dziewczynę. - szturchnąłem go w bok czekając na swoją kolej podczas treningu.
- Dziewczynę ? - spytał ironicznie
- No Cris nie rób se jaj. Lorena, mówi Ci to coś ?
 - A kto Ci powiedział, że chce być z Agnieszką ? - spojrzałem na niego dość poirytowany. O co mu zaś chodziło ? Przecież on się nigdy tak nie zachowywał. Albo ta dziewczyna mu się na prawdę podoba i nie chce nikomu nic mówić, albo ma ochotę na skok w bok.

 ** Agnieszka **

Kolejny trening spędziłam siedząc na trybunach i przyglądając się piłkarzom. Nic dziwnego nie przykuło mojej uwagi. Jedynie faceci znowu się wygłupiali, lecz to już nie było dla mnie nic nowego czy nawet dziwnego. Nie znałam ich dobrze, wiec nie wiedziałam jak zachowują się poza treningami. Zauważyłam Tomka idącego w moją stronę. Przeczuwałam kłopoty, nawet nie wiedząc dlaczego. Na szczęście było lepiej niż się tego spodziewałam.
- Masz świadomość tego, że jutro ważny mecz ?
- Już mi to uświadomili. - wywróciłam oczami.
- Dalej jesteś na mnie zła? - spojrzał na mnie przepraszająco.
- Tomek, wiedziałeś że mnie tym urazicie! - uniosłam głos
- Nie złość się, chłopaki przyjęli Cię do drużyny. Obiecałem im, że zabiorę Cię ze sobą jutro na mecz, a potem na fieste.
- Jaką fieste ? - spytałam zaskoczona. Co oni zaś chcieli świętować ? Przez mój przyjazd tutaj całkowicie zapomniałam o bożym świecie.
- No kochana wygraliśmy La Ligę, nie ? A ja myślałem, że jesteś Culé ! - teraz to on udawał obrażonego.
- Ale ... Ja przecież nie mogę iść na fieste do piłkarzy FC Barcelony.
- Musisz, niedługo sama będziesz należeć do drużyny. Potrzebujesz jeszcze tylko kilka lekcji języka hiszpańskiego i możesz zaczynać ... Ups, zagalopowałem się
- Jak zaczynasz to dokończ. Gdzie będę pracować ? - zbulwersowała mnie ta cała sytuacja.
- Tak szefie ? Już biegne - od razu zaczął się ratować, tym że ktoś go woła. Nic nie mogłam zrobić bo pobiegł gdy tylko to powiedział. To gdzie ja będę pracować? Dlaczego nie mógł mi tego od razu powiedzieć ? Co to za cholerna tajemnica ? Na chwile odciągnął moja uwagę od fiesty na którą musiałam iść. W co ja się ubiore ? To chyba najgorszy problem każdej kobiety. Zresztą nawet nie wiedziałam jak powinnam się ubrać. Wpadłam na genialny pomysł, żeby poprosić Luz o pomoc. To chyba najlepsze co mogłam wymyślić.

***

- Agnieszka, poczekaj ! - usłyszałam idąc za Tomkiem do auta. Obróciłam się w stronę dobiegającego głosu i zobaczyłam biegnącego Crisa. Wywróciłam oczami i stanęłam czekając na niego.
- Mówiłem Ci żebyś na mnie poczekała.
- No przecież czekam, nie ? - odpowiedziałam mu dość ironocznie nie wiedząc dlaczego.
- Coś się stało ? - Nie, nie. Wszystko jest w porządku.
- Widzimy się jutro na fieście? Mam nadzieje, że przyjdziesz. - uśmiechnął się zalotnie.
- Jasne, ale teraz musze już biec, Tomek na mnie czeka. - już miałam się odwrócić i odejść, ale Tello złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie tak, że prawie go przytulałam. Znów to zrobił. Wolną ręką ujął moją twarz i dał mi soczystego buziaka w usta. Przez chwile poczułam, że mógłby to robić częściej i dłużej, ale szybko odsunęłam tą myśl od siebie. Gdy tylko przestał zauważyłam zdegustowanego Albe i Fabregasa. Uśmiechnęłam się do nich i pobiegłam do samochodu. Odjeżdżając zauważyłam jak Jordi rozmawia z Cristianem. Przez całą drogę zastanawiałam się dlaczego Alba tak zareagowali na tą sytuacje. Przecież żadnemu z nich nic nie zrobiłam, a właśnie tak się poczułam. Nie ważne, teraz miałam ważniejsze sprawy na głowie.

 ***

Nadszedł wielki dzień. Dzień mojego pierwszego meczu na Camp Nou oraz imprezy ze sławnymi piłkarzami. Rano wziełam długą odprężającą kąpiel i zjadłam przepyszny hiszpański obiad naszykowany przez Luz. Rozpierała mnie energia, tak samo jak resztę rodziny. Okazało się, że ciocia też idzie z nami, a małą Isabel zajmie się nasza gospodyni. To, że zaczęłam nazywać ją naszą gospodynią trochę przerażać, ale w końcu musiałam się przyzwyczaić. W końcu też tutaj mieszkam.
- Luz, moglabyś mi pomóc ? Nie wiem jak mam się ubrać na wieczór.
 - Jasne, chętnie. - odpowiedziała z entuzjazmem.
Dopiero podczas wybierania stroju dowiedziałam się jaka moja ciocia jest szalona. Biegała jak głupia po całej garderobie, śmiejąc się co chwile. Wybrała mi chyba 5 sukienek, każda inna. Musiałam przymierzyć wszystkie, ale jedna przypadła mi najbardziej do gustu. Beżowa mini, z przodu prosta na koronkowych ramiączkach które przechodziły na plecy. Właśnie, plecy miała odkryte, jedynie ta koronka kończąca się w połowie pleców i łączyły się z materiałem. Luz widząc moją zachwyconą minę, była z siebie bardzo zadowolona i zaczęła szukać pasujących do niej butów. I znalazła ! Przepiękne wysokie obcasy z prawie identycznym motywem jak koronka na plecach. Zastanawiałam się tylko jak ja dam radę na nich chodzić. Ucałowałam ciocie w policzek dziękując za pomoc.
- Będziemy miały czas się przebrać czy powinnam tak iść ?
- Tak tak kochanie, szykuj się na mecz. Ja też już powinnam - uśmiechnęła się i wyszła. Nawet nie wiedząc kiedy minęła godzina na poszukiwaniu odpowiedniego stroju. Nie mogłam się już doczekać spędzonej nocy z chłopakami. Szybko ubrałam jakieś inne ciuchy, takie akurat pasujące na mecz, ale także dziewczęce. Namalowałam sobie małą klubową flagę na policzku i byłam gotowa do wyjścia.

*****************************************************************************
 Taka mała zapchaj dziura, bo już miałam ochotę przejść do opisu meczu i imprezy, ale się powstrzymałam :) Mam nadzieje, że się podoba :) Czekam na oceny i komentarze :)

sobota, 18 maja 2013

Rozdział 10


Faceci zaprowadzili mnie do jakiegoś małego pomieszczenia. Nigdy nie zwiedzałam Camp Nou, a co dopiero Mini Estadi, więc nie wiedziałam gdzie jestem. Zapalili światło, które było tak jasne, że przez moment nie mogłam nic zobaczyć. Może i nawet dobrze, bo gdy tylko moje oczy przyzwyczaiły się do tego światła ujrzałam najgorszą rzecz w moim życiu. Spojrzałam z miną "are you fu*king kidding me?" na obydwóch towarzyszy, którzy nie mogli powstrzymać się od śmiechu.
- Ja tego nie założę, nigdy ! - skrzyżowałam ręce i stałam tak czekając na wyjaśnienia.
- Chciałaś, żebym ci załatwił pracę - Tomek śmiał się nadal i cudem udało mu się wypowiedzieć to zdanie.
- Nie mówiłeś, że to będzie taka praca ! Przecież ja nie mam figury do tego ! - zbulwersowana wzięłam naszykowany strój do ręki. Owszem kolory stroju były cudne, barwy FCB , ale ...
- No przymierz ten strój - zachęcał mnie Tello.
- Chyba sobie śnisz, że może przy Tobie się w niego ubiorę - mówiłam całkowicie poważnie, co chwile zerkając na to co trzymałam w dłoniach.
- Agnieszka, już !
- Dobra, wynocha na chwile - warknęłam i poszłam do łazienki obok.
Spojrzałam jeszcze raz na obcisły i strasznie wybrakowany strój, który zawierał czerwono-niebiesko-złoty przykusy top, krótkie - może nawet za krótkie- niebieskie spodenki z czerwoną obwódką na dole.
- Aga kochanie jeszcze buty - uchylił lekko drzwi od łazienki i podał mi je. Na szczęście podał mi czarne adidasy, które wyglądały najnormalniej z tego wszystkiego.
Ubrałam wszystko na siebie i spojrzałam w lustro. Co za koszmar ! Wszyscy się będą ze mnie śmiać. Już dostałam małą próbkę tego, nie potrzebowałam więcej.
- Jak się któryś zaśmieje, to mu nakopię do dupy ! - krzyknęłam wściekła, ale wyszłam z toalety.
To co zobaczyłam sprawiło, że miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Przed ubikacją stała cała drużyna Barcelony. Spojrzałam wrogo na Tomka, a potem na Tello.
- Ja się zastanawiałem, kto to taki agresywny. A to Agnieszka, która przed chwilą na parkingu wydawała się najspokojniejszą osobą na całej kuli ziemskiej - rzucił Cesc próbując powstrzymać śmiech.
- Zabije cię - powiedziałam po polsku do wujka, który złapał mnie za rękę i prowadził na boisko.
Piłkarze co chwile nabijając się ze mnie, pogwizdywali za mną i bili brawo.
- Witaj Tito. Przyprowadziłem nową cheerleaderkę o którą prosiłeś. - Stałam właśnie przed trenerem przyszłych mistrzów Hiszpanii i próbowałam nie płakać. Trener spojrzał na mnie oraz na Tomka zdziwiony, nie wiedząc o co mu chodzi. Dopiero wtedy zrozumiałam. Przypomniałam sobie, że drużyna koszykarzy ma własny doping w postaci cheerleaderek. Zła i prawie zdruzgotana wybiegłam z boiska. To nie był zbyt udany żart.
- Agnieszka, poczekaj ! - krzyczał za mną Tello, lecz ja nie miałam ochoty z nim rozmawiać. Wróciłam do łazienki w której zostawiłam swoje rzeczy. Przebrałam sie najszybciej jak mogłam i już miałam wychodzić lecz ktoś złapał mnie za rękę. Już miałam zacząć się szarpać, ale zauważyłam kim była ta osoba.
- Przepraszam Cię za nich. Takie żarty robią każdemu młodzikowi, który tu przychodzi. - powiedział zawsze opanowany Puyol.
- Wybacz mi, nie rozumiem zbyt dobrze. Jestem polką i jeszcze nie rozumiem jak ktoś mówi bardzo szybko. - obecność Puyola wcale mnie nie krępowała. Carles uśmiechnął się przyjaźnie i powtórzył to wolniej, dzięki czemu mogłam go zrozumieć.
- Ale to jest mój wujek. Powinien wiedzieć, że na prawdę potrzebuję pracy i zrobię wszystko, żeby ją znaleźć - warknęłam.
- Agnieszka tak ? - kiwnęłam głową potwierdzając - na prawdę nie przejmuj się tym. A co do twojej pracy, to ja już trochę wiem, ale nie mogę Ci powiedzieć. Będziesz zadowolona, uwierz mi - poklepał mnie po ramieniu, próbując pocieszyć.
- Dziękuje - szepnęłam.
- Za co ? Od tego tu jestem - zaśmiał się.
- Wujek Puyol - zawtórowałam mu.
- A teraz chodź na boisko. Tito chciał Cię poznać, to dlatego Tomek po ciebie dzwonił.
- Skąd ty to wszystko wiesz ? - spojrzałam na niego zaskoczona.
- Od kilku lat jesteśmy dobrymi przyjaciółmi z twoim wujkiem.
Nie mogłam uwierzyć w to co właśnie usłyszałam, ale było to bardzo miłe. Nigdy nie wątpiłam w Carlesa. On zawsze sklejał tą drużynę, motywował ich do walki. Tak samo właśnie zmotywował mnie.

***

Wchodząc na murawę trzymałam w dłoniach strój cheerleaderki, którym cisnęłam w zmierzającego w moją stronę Tello.
- Podobało się ? - ugryzłam się w język, żeby nie zacząć przeklinać.
- Jasne - chwycił strój i przyłożył do siebie - może ja powinienem go założyć ?
- Wyglądałbyś w tym o wiele lepiej niż ja - wystawiłam język. Humor zaczął mi się poprawiać, już nie byłam taka wściekła.
- Następnym razem jak przyjedziesz to założę go specjalnie dla ciebie - Cristian z przyłożonym strojem zaczął kręcić tyłkiem i odstawiać jakieś tańce wygi bańce.
- Widzisz, byłbyś niezłym cheerleaderem. Może pomyliłeś zawody ? - zaśmiał się Alba, podchodzący do nas. Będąc koło mojego towarzysza rozmowy klepnął go w pośladek, a on podskoczył i wydał z siebie pisk jak dziewczyna.
- Nie, proszę Cię. Próbuję się na ciebie złościć - mówiłam dusząc się śmiechem.
- To chyba dobrze, że poprawiamy Ci humor. Nie sądzisz ? - zapytali chórem.
- Zresztą musimy się odstresować. Jutro ważny mecz. Jaki z ciebie kibic, że nawet nie wiesz ? - żachnął się Jordi.
- A kto Ci powiedział, że jestem kibicem wielkiej Barcelony ? Może wolę Real ? - powiedziałam z poważną miną.
- Żartujesz ... - obaj spojrzeli na mnie zaskoczeni i lekko zdenerwowani.
- Ty zacząłeś - nie mogłam dłużej udawać poważnej i wybuchłam śmiechem.
- O ty.... - już mieli zacząć mnie gonić, gdy nagle usłyszeliśmy głos Tito Vilanovy .
- Chłopaki ! Do roboty ! Bo inaczej Tello jutro zamiast założyć koszulkę Barcelony to założysz ten top i damy ci pompony !
- Pogadamy później ? - zapytał Tello
- Może - pokazałam mu język i pogoniłam go z powrotem na murawę. 

Rozdział 9


Obudziłam się i miałam przeczucie, że coś jest nie tak. Poczułam, że ktoś oplata mnie niczym bluszcz, jego głowa spoczywa na mojej piersi, ramię wokół talii, a noga miedzy moimi. Otworzyłam oczy. Najpierw rozejrzałam się po pomieszczeniu w którym się znajduję. Coś mi nie pasowało. Spojrzałam kto  przygniata mnie swoim ciałem i doznałam szoku. Koło mnie, a może lepiej mówiąc - na mnie - leżał Jarek. Już miałam wyskoczyć z łóżka jak poparzona, ale chłopak się obudził tak samo zaskoczony jak ja. Jednym ruchem odsunął się ode mnie z przepraszającym wyrazem twarzy.
- Dlaczego tutaj śpię ? - zapytałam zakłopotana. Na szczęście ubrana w te same ciuchy co poprzedniego dnia.
- Zasnęłaś rozmawiając ze mną, a ja nie miałem serca Cię budzić, więc położyłem się obok Ciebie. Zasnąłem odwrócony dupą do ciebie, więc nie wiem dlaczego tak się w ciebie wtuliłem. - wstał z łóżka i założył na siebie leżącą obok koszulkę.
- Ja przepraszam - chyba był bardziej zażenowany ode mnie.
- Nic się nie stało. To ja już wrócę do siebie. - spojrzałam na zegarek. Dochodziła godzina 7:00 - Widzimy się tak za 2 godziny i jedziemy na zwiedzanie ?
Jarek zafundował mi swój uśmiech numer 3, który był jak najbardziej szczery i przeuroczy.
- Jasne. Do zobaczenia - otworzył mi drzwi jak prawdziwy dżentelmen.
Wychodząc z pokoju natknęłam się na Tomka. Uśmiechnęłam się nieśmiało, jak pięciolatka i pobiegłam wesoło do siebie.
Zamykając za sobą drzwi oparłam się o nie i zjechałam powoli na podłogę. Szczerzyłam się jak głupi do sera, tak bez przyczyny. A może jednak była jakaś przyczyna tego mojego zadowolenia. Nie wiedząc dlaczego wylądowałam w łóżku Jarka, swojego ochroniarza. Nie czułam się z tym źle, wręcz przeciwnie. Jarek był na prawdę przystojny, a ja od kilku miesięcy nie miałam żadnego faceta przy sobie. Czułam słodkie ukojenie.
Długa kąpiel to jedyna rzecz, która mogła opanować mój entuzjazm. Lecz gdy tylko otworzyłam moją garderobę, znów nie mogłam się uspokoić. Widząc te wszystkie cudowne markowe ubrania, wszelakiego rodzaju buty na obcasie bądź na koturnie, miałam ochotę krzyczeć z radości. Byłam w siódmym niebie. Znalazłam cudowną bandażową mini sukienkę, z dekoltem w kształcie serca, z błyszczącymi dżetami wzdłuż linii dekoltu, odciętą w talii, przechodzącą w rozkloszowaną spódnicę mini. Sukienka bardzo kobieca, zmysłowa, zwiewna, delikatna i efektowna. To chyba był najlepszy wybór. Wypatrzyłam do tego delikatne białe sandałki, na niewysokim ale wygodnym obcasie. Przejrzałam się w lustrze, dziwiąc się jak dobrze w niej wyglądam.
Na zegarze wybiła godzina 8:30, więc zeszłam do kuchni zjeść jakieś śniadanie. Szperając w lodówce, podeszła do mnie jakaś kobieta, którą widziałam pierwszy raz na oczy.
- Dzień Dobry - powiedziała bardzo przyjaźnie.
- Dzień Dobry - odpowiedziałam, niezbyt pewna kim jest ta kobieta.
- Zgłodniała Pani ? - dopiero gdy zadała mi to pytanie, domyśliłam się, że małżeństwo zatrudnia własną gospodynię.
- Właśnie miałam robić sobie śniadanie
- Ja Pani zrobię. Na co ma Pani ochotę ? - przerwała mi.
Głupio się czułam widząc, że ktoś mnie wyręcza. Nie potrafiłam się przyzwyczaić do tego luksusu. Po kilku minutach do kuchni przyszedł mój ochroniarz. Spojrzał na mnie zachwycony i ucałował mnie w policzek.
- Pięknie wyglądasz - złapał mnie za dłoń i obrócił, żeby lepiej mi się przyjrzeć.
- Dzień Dobry Claris. Podałabyś mi też śniadanie ? - jego uśmiech tym razem skierowany był do gospodyni, która nie potrafiła mu się oprzeć. Wyglądało to jakby traktowała go jak własnego syna.

***

Po przepysznym śniadaniu Jarek zaprowadził mnie na tyły domu, gdzie stał sportowy czarny samochód. Otworzył mi drzwi ze strony pasażera i zaraz je za mną zamknął, sam siadając za kierownicą.
Dzień spędzony w Guell Park był cudowny. Jarek tłumacząc się troską cały czas trzymał mnie za rękę. To było takie delikatne, subtelne i nawet romantyczne. Początki naszej znajomości były dość burzliwe, a to wszystko z mojej winy. Teraz miałam wrażenie, że coś mogłoby z tego być.
Spacerując po charyzmatycznych uliczkach Barcelony, nagle dostałam smsa. Sprawdziłam nadawcę. Sms od Tomka bardzo mnie zaskoczył, a jego treść jeszcze bardziej.

"Mogłabyś przyjechać na Mini Estadi ? Jesteś mi potrzebna. Przyjedź sama."

- Tomek do mnie napisał. Muszę jechać na Mini Estadi. Mógłbyś mnie tak zawieźć ? - spojrzałam na niego z przepraszającą miną
- Tak. Chodź - wyglądał na zirytowanego.
Prze całą drogę w ogóle się do mnie nie odezwał. Nawet nie miałam pojęcia dlaczego. To przecież nie była moja wina. Musiałam robić to o co prosił mnie wujek, w końcu miał mi załatwić pracę. Z dnia na dzień coraz lepiej rozumiałam co się do mnie mówi. Byłam na prawdę dumna z siebie.
Przed wyjściem z samochodu spojrzałam na siedzącego obok mnie przystojniaka. Nadal siedział poważny i obrażony. Przez chwilę chciałam go przepraszać, jakoś go udobruchać, ale to nie miało sensu. Ile razy można przepraszać faceta, który obraża się o byle co ? Złapałam swoją torebkę i już miałam odejść od samochodu, usłyszałam:
- Miłej zabawy z Tello - burknął pod nosem i odjechał z piskiem opon. Spojrzałam na niego z niedowierzaniem, po czym parsknęłam i poszłam dumna w stronę wejścia.
Dopiero po sekundzie zrozumiałam co miał na myśli. Koło sportowego audi R8 stał wpatrzony we mnie Cristian. Moje wewnętrzne ja zaniemówiło. Nie miałam pojęcia co robić. Nogi zaczynały się pode mną uginać, zrobiły się jak z waty. Nigdy wcześniej mężczyźni się tak za mną nie oglądali. Nawet nie wiedziałam jak mam się zachować. Podniosłam głowę dumnie do góry i ruszyłam w jego stronę. Mimo swojej postawy nie czułam się pewnie. W myślach powtarzałam sobie 'prawa, lewa, prawa, lewa ...', ponieważ bałam się, że w pewnym momencie moje nogi odmówią mi posłuszeństwa.
Piłkarz ubrany był w białą koszulkę polo z szarym kołnierzykiem, a także ciemnoszare spodnie. Na ramieniu powieszoną miał torbę treningową z logo FCB.
-  Miło cie znowu zobaczyć. Przyjechałaś specjalnie dla mnie ? - uśmiechnął się zawadiacko.
- Jasne - zażartowałam - a tak na prawdę, to Tomek chciał żebym przyjechała.
- Bardzo ładnie dzisiaj wyglądasz - jego wzrok zatrzymał się na moim biuście. Szybko się zorientował, że to zauważyłam i spojrzał mi w oczy.
- To co, idziemy ?
- Czekam jeszcze na Fabregasa. O, przyjechał.
Właśnie miałam poznać osobiście osobę, o której śnię po nocach. Aż zaczęło mi się kręcić w głowie od emocji.  Obok Cesca szła elegancka ciemnowłosa dziewczyna w długiej przewiewnej sukience. Nie potrzebowałam pomocy, żeby wiedzieć kim ona jest. Znałam ją bardzo dobrze. Była to Daniella Semaan, dziewczyna Cesca. Miałam nadzieje, że żadne z nich nie zauważy ogników furii w moich oczach. Dzisiaj był najgorszy dzień w moim życiu. Co 5 sekund zmieniał mi się nastrój nad czym nie mogłam zapanować.
- Cześć Tello, a ty już podrywasz ? - zaśmiał się Fabregas.
- Musiałbym dostać na to pisemną zgodę od Mazura . To jest Agnieszka - odpowiedział mu śmiechem, a ja wyciągnęłam rękę do pomocnika. Gdy uścisnął moją dłoń, mało co nie zaczęłam krzyczeć z podniecenia. W środku mało co nie wybuchłam, a na zewnątrz zachowywałam stoicki spokój.
- Miło mi cię poznać. To jest moja dziewczyna Daniella - z nią również się przywitałam, lecz już mniej entuzjastycznie. Szczerze mówiąc, miałam ochotę wydrapać jej oczy. Na szczęście zaraz pojawił się mój wybawca.
- Aga, dobrze że jesteś. Mam dla ciebie zajęcie. - po chwili zmierzył mnie wzrokiem - no ale w tym stroju to raczej za dużo mi nie pomożesz.
- To w co niby mam się przebrać ? - odburknęłam.
Tomek spojrzał porozumiewawczo na Tello i oboje zaczęli się śmiać. Przeszło mi przez myśl, że coś kombinują, ale nie wiem czy byłam ciekawa co. 

piątek, 17 maja 2013

Rozdział 8


- Agnieszka, mogę wejść ? - usłyszałam pukanie do drzwi, a za nimi głos Luz.
- Tak, wejdź. - odpowiedziałam i zamknęłam laptopa.
Luz weszła nieśmiało do pokoju, pomimo że to było ich mieszkanie. Usiadła obok mnie i widać było, że chce ze mną porozmawiać.
- Agnieszka, dlaczego tak szybko uciekłaś po obiedzie ?
- Musiałam odpocząć - nie wiedziałam co mam jej powiedzieć. Nie chciałam jej urazić.
- Nie wierzę ci. Chodzi o  Tello ?
Przez chwile siedziałam zawstydzona i nie wiedziałam co powiedzieć. Po chwili milczenia odpowiedziałam ciche TAK i spojrzałam na Luz.
- Kochanie nie smuć się. Nie naśmiewaliśmy się z Ciebie, nawet o tym nie pomyśleliśmy. Cieszymy się z tego że zaczynasz się tutaj dobrze czuć. Musisz zawierać nowe znajomości, a to że spodobałaś się Cristianowi powinno Cię cieszyć. Uwierz mi. - Luz objęła mnie ramieniem, wspierając mnie. Na prawdę poczułam się lepiej. Obawiałam się, że tylko im tu przeszkadzam i dlatego tak ze mnie drwią.
- Dziękuję - przytuliłam ją i szczerze cieszyłam się z tego, że przyszła do mnie porozmawiać.
- Zostawić Cię samą ? - zapytała
- Przepraszam cię najmocniej, ale umówiłam się z przyjaciółką żeby porozmawiać na skype. - jeszcze mocniej wtuliłam się w moją ciocię, wdzięczna za tą rozmowę. Ona ucałowała mnie w czoło i wyszła. Otworzyłam laptopa i od razu sprawdziłam komunikator. Sara była już dostępna. Poczułam się dużo lepiej po rozmowie z ciocią oraz wiedząc, że zaraz porozmawiam szczerze z Sarą. Od razu do niej zadzwoniłam. Widząc jej przepiękną twarz, niebieskie oczy i blond włosy oraz ten szczery, przyjacielski uśmiech miałam ochotę skakać z radości.
- Cześć skarbie. Jak się czujesz ? Jak podoba ci się w Barcelonie ? - tak bardzo tęskniłam za jej głosem i za jej troską.
- Kochanie jest cudownie ! Szkoda, że nie możesz być tu ze mną. Nie uwierzysz czym zajmuje się mój wujek !
- No mów, wiesz że jestem ciekawa - założyła słuchawki, żeby lepiej mnie słyszeć i zaczęłam jej wszystko opowiadać. Powiedziałam jej  o treningu FC Barcelony, o sytuacji z Tello, o późniejszej rozmowie z nim, a nawet o Jarku. To było dla mnie ciężkie, żeby to z siebie wyrzucić. Wiedziałam, że mi pomoże, że mnie zrozumie. I tak też było.
- Kochanie to fantastycznie. Spodobałaś się znanemu piłkarzowi, który jest w cholerę przystojny. Oddałabym wszystko, żeby móc tam z Tobą być. Nawet nie wiesz jak Ci zazdroszczę. A co do Jarka, powinnaś mu wybaczyć. To jego praca. Musisz to zrozumieć.

***

Rozłączając się, miałam już plan na kolejny dzień. Pomimo później godziny, wyszłam z pokoju żeby poszukać Jarka. Postanowiłam postąpić tak jak poradziła mi Sara. Szłam najciszej jak mogłam by nie obudzić Isabel. Zeszłam po schodach na dół do kuchni, skąd dobiegał głos moich opiekunów. Tomek siedział obok Luz i byli zatraceni w rozmowie. Nie chciałam im przeszkadzać, ale musiałam pogodzić się z Jarkiem.
- Ja przepraszam - powiedziałam prawie szepcąc.
- Myśleliśmy, że już śpisz
- Tomek, gdzie mogę znaleźć Jarka ? Chciałabym się jutro wybrać do centrum. - starałam się mówić bez żadnych uczuć i innych tego typu rzeczy.
- On ma pokój obok ciebie, zapukaj. Może jeszcze nie śpi. - Tomek spojrzał na mnie podejrzliwie, ale wrócił do rozmowy ze swoją żoną.
Okazało się, że osoba której szukam jest bliżej niż myślałam. Wróciłam na górę i stojąc przed jego drzwiami zastanawiałam się co tak na prawdę chcę mu powiedzieć. Nie wiedziałam nawet jak się zachować. Przecież ostatnim razem jak go widziałam to nakrzyczałam na niego, a na dodatek wyrzuciłam go z pokoju.
Zastukałam lekko i czekałam aż ktoś mi odpowie. Stałam tak chyba kilka minut i zero odzewu, więc pozwoliłam sobie zajrzeć do środka. W pokoju paliło się światło, ale rozglądając się nikogo nie zauważyłam. Usiadłam na stojącym nieopodal łóżku i zaczęłam rozglądać się po pokoju. Rozmiarowo był identyczny do mojego, ale meble miał całkowicie inaczej poustawiane. Na ścianach wisiały przeróżne zdjęcia. Znajdowała się tam również duża flaga katalońskiego klubu. Zajęłam się również przeglądaniem książek stojących na szafce nocnej. Zaintrygowała mnie jedna z nich, którą już kiedyś czytałam. Była to książka od E.L James "50 twarzy Greya". Zaczęłam chichotać.
- Co cię tak śmieszy ? - usłyszałam znajomy mi męski głos. Spojrzałam ponad książkę i zobaczyłam Jarka bez ręcznika. Od razu się speszyłam i odwróciłam głowę w drugą stronę.
- Przepraszam, nie wiedziałem że ktoś tu jest.
- To ja przepraszam. Pukałam i nikt nie odpowiedział, więc weszłam. To ja może wyjdę - już miałam wstawać, lecz Jarek poprosił bym chwile poczekała i wrócił do łazienki. Gdy wyszedł miał na sobie założone trzy czwarte jeansowe spodnie. Nie miał na sobie żadnej koszulki i przyłapałam się na przyglądaniu się jego klatce piersiowej. Wyglądał jak grecki bóg. Gdybym mogła, najchętniej podeszłabym do niego i dotykałabym go cały czas.
- O czym chciałaś ze mną porozmawiać ? - wytrącił mnie z amoku, za co byłam mu bardzo wdzięczna. Po czym położyłam się by na niego nie patrzeć.
- Twoja propozycja z samolotu, nadal jest aktualna ? - chyba zaskoczyłam go tym pytaniem, bo spojrzał na mnie z pełną powagi miną. Jednak jego wyraz twarzy po sekundzie zmienił się nie do poznania. Uśmiechnął się czarująco.
- O której propozycji mówisz ? - zaczął się ze mną droczyć.
- Mam na myśli oprowadzanie mnie po Barcelonie
- Jasne. Możemy jutro pojechać do centrum, wszystko Ci pokażę
- Wszystko ? Czerwony pokój bólu, też ? - postanowiłam przejąć pałeczkę w droczeniu się z nim. Znów go zaskoczyłam. Chyba nie do końca wiedział o czym mówię, więc pomachałam mu książką przed twarzą.
- A co, chciałabyś go zobaczyć ?
- Bardziej chciałabym wiedzieć, z kim się tam zabawiasz - w moim głosie można było usłyszeć nutkę zazdrości, pomimo że tego nie planowałam. Sama się sobie dziwiłam, że mogłabym być zazdrosna.
Jego jedyną odpowiedzią był gromki śmiech.
- Co chciałabyś zobaczyć ? - spytał siadając obok mnie na łóżku.
- Guell Park - powiedziałam i Jarek zaczął mi o nim opowiadać.

czwartek, 16 maja 2013

Rozdział 7


Poczułam szybkie szarpnięcie w bok. To Tomek odsunął mnie od drzwi, które gwałtownie się otworzyły. Zaskoczona nawet nie zdążyłam zobaczyć, kto o mało nie doprowadził mnie do zawału.
- Tello uważaj trochę - dopiero, gdy stojący obok mnie wujek upomniał sprawcę, zorientowałam sie kim jest ta osoba. Uniosłam wzrok i przede mną stał z lekko przerażoną miną skrzydłowy Barcelony.
- Przepraszam - rzucił niedbale i pobiegł do reszty, która jak było słychać, już miała prowadzony trening. Z jednej strony to jak się zachował było bardzo przykre, ale czego ja mogłam się spodziewać ? Przecież był gwiazdą, jednym z piłkarzy wielkiej FC Barcelony. Co ja sobie myślałam ? Przeprosił i wrócił do własnego życia.
Przemyślenia przerwał mi Tomek ciągnący mnie dalej w stronę trybun, na których mogłam sobie spokojnie usiąść i popatrzeć jak rozgrzewają się piłkarze, a sam gdzieś poszedł. Czułam się niezbyt komfortowo, ale możliwość obserwowania ich była warta każdej ceny.
Co chwile któryś z piłkarzy zerwał na mnie zaskoczony, tym że ktoś obcy ich obserwuje na zamkniętym treningu. Tylko jeden z nich przyglądał mi się z uśmiechem na twarzy. Ten który o mało co nie zafundował mi niezłego guza na czole. Czułam jego wzrok na całym moim ciele, aż się cała zarumieniłam. Po skończonym treningu faceci zaczęli się wygłupiać. Banda starych facetów bawiących się w berka. To dopiero było komiczne widowisko. Nie potrafiłam przestać się śmiać.
Nagle dostałam smsa, więc wyciągnęłam telefon ze swojej torebki. To była moja ukochana przyjaciółka, Sara.

"Nawet nie wiesz jak za Tobą tęsknię :(  Musimy w końcu pogadać. To już 3 dzień jak nic się nie odzywasz. Mam nadzieje, że dobrze się bawisz. Pozdrawiamy razem z Sewerynem :*"

Czytając tego sms-a uśmiechałam się sama do siebie. Już miałam zacząć jej odpisywać, gdy nagle usłyszałam kogoś krzyczącego z boiska. Spojrzałam w stronę dobiegających wrzasków i zauważyłam stojącego Tello machającego w moją stronę. Rozejrzałam się jeszcze wokół mnie, żeby się upewnić czy to na pewno o mnie chodzi. Tello widząc moją nie pewność roześmiał się.
- Tak ty, piękna. Chodź tu ! - zawołał gestykulując. Zdezorientowana zgarnęłam swoją torebkę, wrzucając do niej telefon. Zeszłam po woli z trybun i zatrzymałam się przed nim.
- Tak ?
- Chciałem cię bardzo przeprosić, wcześniej nie miałem okazji bo śpieszyłem się na trening. - patrzyłam na niego tępo, nie zrozumiałam go do końca. Trochę za szybko mówił, chociaż nie miał jakiegoś niezrozumiałego akcentu.
- Możesz powtórzyć wolniej ? - zarumieniłam się zakłopotana. Powtórzył wolniej i od razu lepiej go zrozumiałam. Nawet byłam z siebie dumna.
- Nie jesteś stąd, prawda ? - był bardzo ciekawski.
- Agnieszkaaa ! - W tym samym momencie z korytarza dobiegał głos Tomka.
- Tutaj jestem, jeszcze na boisku - odpowiedziałam mu po polsku.
- Polka ? Rodzina Tomka ? Mogłem się wcześniej domyślić - zaśmiał się Cris - Miło mi Cię poznać Agnieszko - i właśnie w tym momencie nie wytrzymałam ze śmiechu. Rozbawiło mnie to jak wymówił moje imię. Nie do końca mu to wyszło.
- Co was tak bawi ? - dołączył do nas mój wujek i lekko poczułam się jak przyłapana na gorącym uczynku. Bałam się co on o tym wszystkim. - Witaj Cristianie.
- Dzień Dobry Panie Tomaszu. Tylko rozmawiamy. Musiałem przeprosić pańską ... kuzynkę ? - w jego głosie słychać było niepewność
- Po prostu Agnieszkę - uśmiechnął się niepewnie. Byłam pewna, że specjalnie rozmawiają bardzo powoli, żebym mogła ich zrozumieć. Coraz bardziej irytowało mnie to, że wszyscy muszą się ograniczać przeze mnie. - Agnieszka musimy już jechać. Luz przygotowała już obiad.
- Dobrze, to jedziemy. Jestem głodna - spojrzałam na piłkarza i rzuciłam krótko - Miło mi było poznać najlepszego młodego piłkarza Barcelony. Trzymaj się.
Następnie Tello zrobił coś co bardzo mnie zdziwiło. Zauważyłam,  że schyla się w moją stronę i już wiedziałam co się szykuje. Nie potrafiłam zareagować, stałam jak słup soli. I wtedy to zrobił. Ucałował mnie w policzek na pożegnanie, a ja nie wiedziałam jak się zachować. Spojrzałam tylko na obu moich kompanów. Mina Tomka była nie do odgadnięcia.

***

Wracając do domu znowu podziwiałam widoki za szybą. Nie mogłam się nacieszyć widokiem cudownej Barcelony. Byłam w kraju, w którym od zawsze chciałam być. W pewnym momencie przypomniałam sobie o smsie od Sary. Szybko przekopałam swoją torebkę w poszukiwaniu telefonu, a gdy tylko go znalazłam zaczęłam pisać nową wiadomość do przyjaciółki.

"Kochana też za wami tęsknie, ale przez natłok całego szczęścia nie mam czasu nawet dla siebie. Porozmawiajmy dzisiaj o 20 przez skype ! Kocham i ściskam ! :**** <3"

Na prawdę za nimi tęskniłam, mimo tego że nie miałam czasu nawet do nich napisać. Za dużo się działo. Miałam straszny mętlik w głowie i w tym wszystkim zapomniałam o najważniejszych osobach w moim życiu. Sara i Seweryn na prawdę byli dla mnie bardzo ważni.
Zanim zauważyłam już byliśmy na miejscu. Weszliśmy do środka i od razu przywitała nas mała raczkująca Isabel. Gaworząc przywitała się z nami, a ja podniosłam ją i wyściskałam, lecz Isabelka wyciągała już rączki do tatusia. Zaraz za Isabel przyszła Luz z promiennym uśmiechem na twarzy.
- Jak było w pracy ? - ucałowała Tomka w usta i mnie w policzek.
- Nie zgadniesz kto zainteresował się naszą Agnieszką - zaśmiał się po oddaniu żonie pocałunku. Tego momentu najbardziej się obawiałam. Teraz będzie gadanie o mnie i o Tello. Chociaż był to po prostu przypadek, że piłkarz Barcelony zwrócił na mnie uwagę. Przecież o mało co nie przywalił mi drzwiami.
- Oo.. Pierwszy trening i już ma adoratora ? Kto to jest ? - Luz szła już do kuchni, żeby przygotować stół do obiadu.
- Tomek musisz poruszać ten temat ? - przewróciłam oczami
- Nie wygłupiaj się. Luz, to był sam Cristian Tello. Nawet ucałował ją na pożegnanie.
Myślałam że zapadnę się pod ziemie, gdy tylko o tym wspomniał. Miałam ochotę wyjść z jadalni jak najszybciej. Nie odezwałam się już do końca posiłku, ani nawet nie starałam się zrozumieć o czym rozmawiają. Nie koncentrowałam się na niczym. Od razu po zjedzeniu rzuciłam szybkie 'dziękuję', włożyłam naczynia do zmywarki i pobiegłam do swojego tymczasowego pokoju. Położyłam się na łóżku i wyciągnęłam laptopa spod poduszki. Spojrzałam na zegarek. Miałam jeszcze 2 godziny do rozmowy z Sarą, więc bez zastanowienia zaczęłam wpisywać różne hasła w przeglądarce. Sama przyłapałam się na tym, że co chwile wpisywałam imię i nazwisko przystojniaka z którym miałam dzisiaj sposobność porozmawiać.