- Ja ... Ja cię kocham - wydusiłam to z siebie. Było
ciężko, ale w końcu to zrobiłam. Teraz byłam pewna, że go kocham. Byłam pewna
swoich uczuć.
Tello patrzył na mnie jak na obrazek nic nie mówiąc.
Dopiero po chwili ujął moją twarz i przybliżył się. Sama wtuliłam się twarzą w
jego męskie dłonie. Znowu po policzku spływały mi łzy, które ocierał kciukiem.
- Proszę Cię, nie rób mi tego więcej. Kolejny raz tego
nie wytrzymam.
- Przepraszam - wyszeptałam.
- Już dobrze, nie płacz. Te quiero nena [1] - wypowiedział
to ze swoim słodkim hiszpańskim akcentem dokładnie i starannie wymawiając każde
słowo. Ucałował mnie po czym klęknął przede mną. Spojrzałam na niego pytająco,
ale tylko przyłożył palec do ust, prosząc bym przez chwilę nic nie mówiłam. Przez
chwilę grzebał w kieszeniach spodni, szukając czegoś namiętnie. Wtedy jeszcze
nie spodziewałam się co planuje ten zakręcony i szalony piłkarz. Wyciągnął małe
czerwone zamszowe pudełeczko i uśmiechał się od ucha do ucha, żeby ukryć zdenerwowanie.
- Agnieszko Kortez, wyjdziesz za mnie ? - spytał
najpoważniej na świecie otwierając owe pudełeczko. Wewnątrz znajdował się
zapierający dech w piersiach pierścionek z białego złota. [2] Był cudowny,
oszałamiający i .. Halo ! On mi się właśnie oświadczył, a ja całą swoją uwagę
skupiłam na pierścionku zaręczynowym.
- Ale .. przecież my się tak krótko znamy .. - to zapewne
nie była odpowiedź której oczekiwał.
- Kochanie, przecież nie musimy od razu brać ślubu. Poza
tym ten tydzień bez ciebie był jak wieczność. Znamy się krótko, a patrz ile
wytrzymaliśmy. Kocham Cię od pierwszego wejrzenia, a w tym stroju cheerleaderki
wyglądałaś rozkosznie - zaśmiał się na koniec.
- TAK ! Cristianie Tello Herrera wyjdę za ciebie ! -
krzyknęłam tak głośno, że nie zdziwiłabym się gdyby banda paparazzi za oknem
mnie usłyszała. Rzuciłam mu się w ramiona i pocałowałam. Chwile później pobiegliśmy
do kuchni powiedzieć dziewczynom o naszych zaręczynach.
- Zaręczyłam się z Tello - puściłam dłoń mojego
narzeczonego i podbiegłam do Sary.
- Coo ?! Jak to wyjdziesz za niego ?
- Sara spokojnie, to tylko zaręczyny. Jeszcze nie
wychodzę za mąż - odpowiedziałam jej po polsku - Ja go kocham. Powinnaś mi
gratulować.
- Jestem szczęśliwa i bardzo zdziwiona. Znacie się
miesiąc, ale ... Nie no widać jak bardzo się kochacie. Widziałam co się działo
z Tobą jak uciekłaś z Hiszpanii. - przytuliła mnie z całej siły. Cieszyła się,
tego byłam pewna.
-
Dobrze cie znowu widzieć ruda. Tylko błagam, nie rób nam tego więcej. - Ana zaśmiała się i przytuliła mnie.
- Obiecuje, że nie będę i dziękuję, że go tutaj
sprowadziłaś - tym razem skierowałam swoje słowa do siostry Puyola.
- To nie tylko moja zasługa. Gdyby nie twoja przyjaciółka
Sara, nie wiedzielibyśmy gdzie Cię szukać.
-
A tak poza tym to chyba będziemy mieli gości - Sara zmieniła temat nie
potrafiąc zatrzymać tej informacji dla siebie.
-
Gości? To znaczy kogo? – zapytał zdziwiony Tello.
- W radiu mówili, że dwóch zawodników Barcy zawitało do Polski. – usiadła na krześle. – Niestety nie wiedzą jeszcze kto. Kogo zakładasz? - już otwierał usta, żeby odpowiedzieć, gdy usłyszeliśmy krzyki i pstrykanie aparatów. Ana podeszła do okna i zamarła. Dołączyliśmy do dziewczyny i zrozumieliśmy jej reakcję. Przez tłum fotoreporterów przedzierali się Victor Valdes i Cesc Fabregas.
- W radiu mówili, że dwóch zawodników Barcy zawitało do Polski. – usiadła na krześle. – Niestety nie wiedzą jeszcze kto. Kogo zakładasz? - już otwierał usta, żeby odpowiedzieć, gdy usłyszeliśmy krzyki i pstrykanie aparatów. Ana podeszła do okna i zamarła. Dołączyliśmy do dziewczyny i zrozumieliśmy jej reakcję. Przez tłum fotoreporterów przedzierali się Victor Valdes i Cesc Fabregas.
- Skąd oni
wiedzą, gdzie ja mieszkam ? - wypowiadając te słowa spojrzałam na Sarę.
- Na mnie nie patrz, to nie moja sprawka
- Na mnie nie patrz, to nie moja sprawka
-
Tello, komu mówiłeś, że lecimy do Polski? –zapytała Ana nie odwracając twarzy
od okna.
- No yyy...
wyrwało mi się przypadkiem ... - jąkał się nie wiedząc jak jej o tym
powiedzieć.
- Komu ?! -
warknęła przerażona.
- Valdes do mnie
dzwonił... Dzwonił jak byliśmy już w hotelu - spuścił głowę, bojąc się
najgorszego.
- Cristian! A myślisz, że
dlaczego wyłączyłam telefon? Przyjechały dwie osoby, które teraz najmniej chce
widzieć. Nie rozumiesz tego? Cholera Tello! – minęła nas i zaczęła ubierać
buty.
- Dokąd się wybierasz? – zapytałam zaskoczona.
- Wychodzę. – mówiąc to wyszła z mieszkania, próbując nie trzasnąć drzwiami. Sara stała zmieszana, nie wiedząc co się wokół niej dzieje. Szczerze mówiąc to ja również nie rozumiałam całej tej sytuacji. Musiało się dużo pozmieniać od momentu mojego wyjazdu. O ile pamiętam to zachowywali się jak zakochana para, a teraz nawet nie ucieszyła się z jego przyjazdu. Od razu powinnam się domyślić, że coś jest nie tak skoro pojawiła się tutaj tylko z Cristianem.
- Dokąd się wybierasz? – zapytałam zaskoczona.
- Wychodzę. – mówiąc to wyszła z mieszkania, próbując nie trzasnąć drzwiami. Sara stała zmieszana, nie wiedząc co się wokół niej dzieje. Szczerze mówiąc to ja również nie rozumiałam całej tej sytuacji. Musiało się dużo pozmieniać od momentu mojego wyjazdu. O ile pamiętam to zachowywali się jak zakochana para, a teraz nawet nie ucieszyła się z jego przyjazdu. Od razu powinnam się domyślić, że coś jest nie tak skoro pojawiła się tutaj tylko z Cristianem.
- Mówiła ci coś jak
siedziałyście razem ? - spytałam Sarę nie puszczając przy tym ręki Hiszpana.
Brakowało mi go.
- Rozmawiałyśmy o
Victorze.. Bo.. - przerwała.
- Tak ? - zaciekawiła
mnie.
- Bo ja po twoich
urodzinach dużo pisałam z Victorem, ale od jakiegoś czasu się do mnie nie
odzywał. Okazało sie, że Ana i Victor są razem. Może dlatego tak zareagowała.
- No to chyba powinna być
szczęśliwa. Nie wiem..
Usłyszałam pukanie do
drzwi. Pomyślałam, że to może Ana do nas wróciła, ale za drzwiami ujrzałam sztucznie
uśmiechniętego bramkarza.
- Cześć maleństwo -
schylił się do mnie i ucałował mój policzek - Stęskniliśmy się za Tobą
- Cześć, wchodź. Ja za
wami też. Przepraszam za to co zrobiłam - posmutniałam. Wiedziałam, że długo
będę musiała się tłumaczyć i przepraszać za to co zrobiłam. Zaprowadziłam go do
salonu, gdzie siedzieli już pozostali. Na szczęście mama zdążyła wyjść i nie
słuchać całego zamieszania. Nawet nie wiedziałam, jak jej powiedzieć, że się
zaręczyłam.
- Opowiadaj co się działo
w Hiszpanii podczas mojej nieobecności - wtuliłam się w Crisa i czekałam na
opowieść przybyłego gościa. Nie zastanawiałam się wtedy, gdzie podział się
Cesc. Nie obchodziło mnie to. Nie chciałam go widzieć.
- W sumie nic ciekawego -
nagle z jego twarzy znikł sztuczny uśmiech i wszyscy zauważyliśmy, że siedzi
jakiś przybity. Ewidentnie nie chciał nam czegoś powiedzieć.
- To może ja już pójdę. -
Sara wstała i wyszła. Nie wiedząc czemu nie powstrzymałam jej.
- Stary, widzę że coś się
dzieje. - odezwał się mój narzeczony.
- Tello dał nam dobrze w
kość. Przez ostatni tydzień był wrakiem człowieka.
- He ? O co chodzi ? - spojrzałam
na nich zszokowana. Stanowczo za dużo wrażeń jak na jeden dzień. Mina Valdesa
skierowana do Tello mówiła jedno "Ty idioto, ona nic nie wie".
- Jak już zacząłeś, to
dokończę - warknął - wszystko było w porządku, poza tym głupkiem tutaj,
który przeżywał fakt, że wyjechałaś. Chłopaki wpadli pogadać o meczu, który
niedługo gramy, Ana wróciła z pracy. Nic nadzwyczajnego. Sytuacja się zmieniła
kiedy pojawił się wściekły Fabregas. Zaczął krzyczeć na Anę i wtedy wszyscy dowiedzieliśmy
się, że.. - nie potrafił dokończyć.
- Ana była w ciąży z Fabregasem - dokończył za niego
napastnik. Siedziałam otępiała nie potrafiąc wydusić z siebie ani słowa. Coraz
bardziej miałam dość Cesca. Ale ..
- Nie wiedziałam, że Ana ma dziecko - powiedziałam bez
namysłu.
- Poroniła - wyszeptał Vic.
To co powiedział jeszcze bardziej wytrąciło mnie z
równowagi. Nie potrafiłam uwierzyć w to co właśnie usłyszałam. Ana zaszła w
ciążę z Cesciem, a potem poroniła ? Jak to możliwe ? Kiedy ? Nie zdążyłam już
zadać tych pytań bo właśnie do nas dołączyli. Nawet nie zauważyłam, że ktoś
wstał i wpuścił ich do środka. Ana wyglądała koszmarnie. Miała podpuchnięte
oczy i właśnie ocierała ostatnie łzy z policzków.
***
- Wróć do Hiszpanii, proszę. Zamieszkamy razem. Nie
potrafię żyć bez Ciebie. - powiedział, gdy siedzieliśmy sami w mojej sypialni.
Rodzice wyjechali do babci, by Hiszpanie mogli u nas na trochę zamieszkać.
- Jesteś pewny, że to dobry pomysł ?
- Jak mógłbym mieszkać tak daleko od mojej narzeczonej ?
- nadal nie potrafiłam się przyzwyczaić do tego stanu. Agnieszka Kortez, narzeczona
Cristiana Tello. Brzmiało to tak nierealnie, ale byłam już pewna co powinnam zrobić.
- Wylatujemy pojutrze ! Muszę pokazać ci moje rodzinne
miasto ! - rzuciłam się na niego i zaczęłam go namiętnie całować. Cudownie było
posmakować jego pocałunków, poczuć jego silne dłonie na moim ciele, oddać się
chwili.
***
Jak obiecałam tak też zrobiłam. Następnego dnia
oprowadzałam Cristiana po moim rodzinnym mieście. Nawet nie zwracaliśmy uwagi
na zachłannych fotoreporterów, którzy co chwile robili nam zdjęcia. Nie
obchodziły nas tytuły w najbardziej znanych szmatławcach. Byliśmy tylko my i to
się liczyło.
***
Ciężko było mi się rozstać z przyjaciółmi, ale
wiedziałam, że jeszcze się spotkamy. Wiedziałam, że niedługo ich do siebie
zaproszę. Miałam nadzieję, że Sara wytłumaczy sobie wszystko z Valdesem i Aną, bo
oni na pewno pozostaną parą. Zawsze można zeswatać ją z innym piłkarzem. Co to
za problem.
[1]Kocham Cię kochanie
****************************************************************************
Chciałam podziękować wam wszystkim za czytanie mojego bloga, tych wszystkich moich wypocin. Może końcówka rozdziału nie należy do najlepszych, ale to i tak już koniec. Zapraszam do czytania http://ana-puyol.blogspot.com gdzie dowiecie się co dalej u Any i Valdesa, a również co dalej z Tello i Agnieszką :) Myślę, że może kiedyś zrobię kontynuację tego opowiadania, ale nic nie obiecuję. Dziękuję jeszcze raz wszystkim <3