środa, 29 stycznia 2014

Rozdział 11

aktualizacja :
Przepraszam za wszystkie błędy. Coś mi musiało ześwirować i poucinało mi połowę dialogów ;/



 [ music ]

- Gdzie jedziemy ? - zapytałam siedząc z Tomkiem i Crisem w aucie. Przecież dom Tomka, a nawet Crisa był w całkowicie innym kierunku.
- Mam dla Ciebie niespodziankę - Tello uniósł kąciki ust do góry i mocniej ścisnął moją dłoń. Nie bałam się gdzie mnie zabierają. Ufałam im obu. Wiedziałam, że nic złego mi nie zrobią. Mimo wszystko w mojej głowie zaświeciła się czerwona lampka.
- No ale, gdzie jedziemy ? Nie lubię niespodzianek ... - posmutniałam i zrobiłam słodkie oczka do oby dwóch panów.
- Nie masz tu nic do gadania maleńka, niektórzy już się za tobą stęsknili - Tomek zaśmiał się i dodał gazu.
Mijały minuty, a ja nadal nie wiedziałam dokąd mnie zabierają. Dopiero po jakimś czasie zaczęłam rozpoznawać okolice, aż nagle zauważyłam Camp Nou. Moja buźka uradowała się mimowolnie i już nie mogłam się doczekać wejścia na środek murawy. Już tak dawno tam nie byłam, a przecież kiedyś spędzałam tam całe dnie patrząc jak chłopaki trenują. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, jak bardzo mi brakowało tego miejsca, tych emocji i wygłupów razem z piłkarzami FC Barcelony. Na samą myśl pociekły mi łzy.
- Kochanie, nie płacz - Tello pogłaskał mnie po plecach.
- To łzy radości. Nie zdajesz sobie sprawy, jak się cieszę - ucałowałam go w policzek i niezdarnie przytuliłam się do niego.

***

Parkując pod stadionem, o mało co nie wypadłam jak głupia z samochodu, tak było mi śpieszno. Na szczęście mnie powstrzymali. Napastnik złapał mnie za rękę i razem weszliśmy do środka. O dziwo było strasznie cicho. Może nikogo nie było ? Lecz gdy tylko weszliśmy na murawę od razu ich zobaczyłam. Mieli właśnie pogadankę z trenerem. Nie słyszałam o czym rozmawiają dopóki nie podeszliśmy bliżej.
- Mecz z Ac Milanem mimo wyniku nie wyszedł wam za dobrze. Musicie się bardziej postarać ...
- Agnieszka ! - krzyknął zaskoczony Sanchez, który nie słuchając wcale Taty rzucił się w moją stronę i uściskał mnie z całej siły. Lekko się wzdrygnęłam, ale ucieszyłam się z jego reakcji.
- No to pozamiatane - usłyszałam śmiejącego się trenera, który upadł bezsilnie na ławkę. 
- Tak się cieszę, że jesteś cała i zdrowa. Odchodziliśmy od zmysłów - cały czas trzymał mnie w objęciach, dopiero po chwili zauważył swojego kolegę z drużyny - A ty gdzie się podziewałeś ? - puścił mnie i poczochrał mu włosy, co spowodowało, że zaczęli się gonić po całym boisku.
- Witaj wśród żywych - tym razem odezwał się Alves. Mimo jego powagi wiedziałam, że zaraz zrobi coś głupiego. 
- Też miło Cię widzieć, Dani -  rozpromieniłam się i ucałowałam go w oby dwa policzki. Obrońca z numerem 22 zachowywał się bardzo spokojnie, jakby bał się, że coś może zrobić nie tak. 
Chwilę później wszyscy zawodnicy otoczyli mnie w kółeczku i nie było mowy, żebym się gdzieś ruszyła bez któregoś z nich. Bardzo się o mnie troszczyli, nawet można powiedzieć, że obchodzili się ze mną jak z porcelanową lalką. Trochę mnie to irytowało, bo przecież jestem tą samą Agnieszką co byłam wcześniej, tylko dużo przeszłam. A może nie do końca jestem taka sama ? 
- Witam trenerze. Jak idą treningi ? - usiadłam obok, gdy w końcu udało mi się od nich uwolnić. 
- Dzień dobry Agnieszko. Cieszymy się, że wróciłaś. Jak się czujesz ? - Gerardo puścił mimo uszu moje pytanie.
- Już dużo lepiej, dziękuję. To dzięki Cristianowi, on pomógł mi wyzdrowieć. I za to właśnie chciałam Pana przeprosić - spojrzał na mnie zaskoczony, jakby nie rozumiał co do niego powiedziałam.
- Ale jak to przeprosić ? Cristian zawsze był bardzo opiekuńczy względem Ciebie. Musisz mi uwierzyć, że nawet jeśli Cię tu nie było, to myślał tylko o Tobie. Sam to widziałem i nie raz o tym z nim rozmawiałem, ale jemu nie da się przemówić do rozumu. Chociaż, powiem ci, że to dobrze. Przynajmniej jesteś z nami z powrotem, cała i zdrowa.
- A jak tam sprawy klubu ? Niestety nie jestem na bieżąco. W tej cholernej klinice nawet meczy nie mogłam oglądać - westchnęłam zmieniając temat, bo to co mówił, było dla mnie przytłaczające. Ludzie wokół mnie ciągle opowiadają jak bardzo Tello mnie kocha. 
- Pierwszy mecz z AC Milanem zakończył się remisem, a drugi 3:1 ale mimo wszystko powinni wziąć się w garść, a widzisz co wyprawiają - wskazał ręką na wygłupiających się piłkarzy. Nie było nad nimi kontroli. Alexis z Cristianem nadal ganiali się po całym boisku, Pique robił sobie słitfocie, Dani nagrywał goniących się chłopaków, a reszta ich dopingowała. 
- Mogę ? - wskazałam na jego gwizdek, a on tylko skinął głową. Rozległ się przerażający dźwięk, na który zareagowali. Bacznie mi się przyglądali. - Zbiórka w dwuszeregu przede mną ! Raz ... - chyba myśleli, że żartuję, ale mi wcale nie było do śmiechu. Czułam się o wiele lepiej i wiedziałam, że oni powinni wziąć się do roboty !
- Agnieszka, żartujesz ? - spytał najbliżej mnie stojący Bartra.
- A czy wyglądam jakbym żartowała ? - uśmiechnęłam się delikatnie - Dwaa ... Bo będziecie robić karne okrążenia do północy.
To na nich zadziałało i w trymiga znaleźli się przede mną. Stali i patrzyli na mnie z niedowierzaniem. Z nimi nie można było się cackać, a wiem, że Martino nie zawsze miał siłę by się na nich wydzierać.
- Tak więc, zaczynamy trening. Będę się wam przyglądała z trybun. Jeśli któryś będzie się opierdalać, to robi karne kółka, zrozumiano ? Macie się słuchać trenera.
- Tak jest szefowo ! - okrzyknęli chórem, po czym zaczęli się śmiać.
- Co ja mówiłam ? No to biegiem karne kółeczko, ruszać się !
- Żeby rządziła wami kobieta. - usłyszałam śmiech Any - Chłopaki, oj chłopaki. - dodała i weszła na murawę z małym Dylanem na rękach w stroju jego tatusia. Ana nie wyglądała najlepiej. Była blada na twarzy.
- Tego się nie spodziewali, więc może dobrze im to zrobi - uśmiechnęłam się leniwie - Cześć Ana. 
- Wymęcz ich i będą grzeczni. - odwzajemniła uśmiech. - Cześć Aga. Jak samopoczucie?
- Wszystko w porządku. Właśnie szłam usiąść na trybuny, idziesz ze mną ?
- Jasne, ale chciałam zamienić słowo z Viciem. - spojrzała na biegających. - Po treningu go znajdę. Chodźmy.
Weszłyśmy na trybuny i zajęłyśmy swoje miejsca. Wpatrywałam się w zawodników, którzy już wzięli się do roboty i co chwilę spoglądali w naszą stronę.
- Coś się stało ? Strasznie blada jesteś. - spytałam z troską. Mimo wszystko nadal bałam się przy niej coś powiedzieć, bo wiedziałam, że mam niewyparzony język.
- Mam ostatnio ciężki okres. Źle sypiam, ciągle wychodzą jakieś nowe problemy. W dodatku jestem z tym wszystkim sama.. - westchnęła.
- A co z Victorem ? Z tego co słyszałam, nie rozstajecie się na krok. Poza tym, mogłabym ci jakoś pomóc ?
- Owszem, kiedy jest w domu. Niestety ostatnio jest pochłonięty treningami, meczami. Nie mam o to do niego pretensji czy coś, ale brakuje mi go. - spojrzała na mnie. - Możesz pochwalić się jaką sukienkę masz przygotowaną na sobotę. - uśmiechnęła się.
- No w sumie się nie dziwię, ale czekaj.. Że co ? Jaka sukienkę ? Na jaką sobotę ? - zrobiłam wielkie oczy i próbowałam sobie przypomnieć o czym ważnym mogłam zapomnieć. Niestety nic nie przychodziło mi do głowy.- Cristian ! - krzyknęłam na całe gardło i oparłam się o barierkę.
- Tello ci nie powiedział? - zapytała zdziwiona. - Przychodzicie razem na ślub i chrzciny.
- W ogóle, Cris bardzo mi ze wszystkim pomaga i jestem mu za to niezmiernie wdzięczna. Sama nie dałabym rady, Victor nie ma do tego głowy, a Kate jest w NY.
- Cieszę się, jeśli mogę jakoś pomóc to chętnie pomogę, a teraz poczekaj sekundkę - akurat podbiegał do nas wzywany wcześniej zawodnik.
- Co się stało skarbie ? 
- Dlaczego mi nie powiedziałeś, że gdzieś wychodzimy w ten weekend ? I to na dodatek na wesele wraz z chrzcinami do Any ? Spojrzał najpierw na dziewczynę, a potem na mnie. 
- Miałem ci o tym powiedzieć po treningu ...
- Ups.. wybacz Cristian.. myślałam, że już to zrobiłeś. - zrobiła przepraszającą minę.
- Nic się nie stało, Ana. Przynajmniej teraz mi nie odmówi - zaśmiał się i wrócił do trenujących. 
- Oczywiście z przyjemnością przyjdę, ale nie wiem jak długo wytrzymam - skrzywiłam się lekko na same wspomnienie mojej imprezy urodzinowej.
- Rozumiem. Ważne, że w ogóle przyjdziesz. To jak, kiedy kupujesz sukienkę? - małemu znudziły się widoki i zaczął marudzić. Ana przytuliła go do siebie i delikatnie kołysała.
- Jeszcze o tym nie myślałam... Może wybierzemy się razem ?
- Czemu nie. Może choć na chwile oderwę się od tego wszystkiego. Kiedy ci pasuje?
- Jutro ? Może najlepiej będzie jak się zdzwonimy, przejrzę dzisiaj szafę i wtedy się okaże. - wyszczerzyłam ząbki. Faktycznie wracałam do normalności, a zakupy by mi w tym pomogły - Mały wygląda na głodnego.
- Nie ma problemu. Poproszę Shak, żeby została z Dylanem. - niemowlę zaczęło płakać czym zwróciło uwagę ćwiczących. - Jest śpiący i dlatego marudzi. Poza tym, stęsknił się za tatą. - wstała i kołysała małego ale ten rozpłakał się jeszcze bardziej.
- Rozumiem. To ja idę porozmawiać z Crisem. Zadzwonię wieczorem, pa - ucałowałam dziewczynę w policzek i pociągnęłam piłkarza w drugą stronę.
- Mogłeś chociaż mnie uprzedzić, mieliśmy tyle czasu w samochodzie. Tomek wie ? - byłam odrobinę poirytowana.
- Wie... Przepraszam. Porozmawiamy o tym jak przyjedziemy do Ciebie, dobrze ? - powiedział zawstydzony. Sam chyba nie wiedział jak ma zareagować. Ja z jednej strony się cieszyłam, a z drugiej nie wiedziałam czy powinnam tam w ogóle iść. 
- Lecę do szatni, widzimy się przed wyjściem - uśmiechnął się i pobiegł w swoją stronę. 



-------------------------------------------------------------------------------------------------
Korzystając z chwili, chcę złożyć życzenia mojej kochanej Kasiuni :* Tak bardzo looooofff <3 Dziękuję Ci za wszystko <3