Nie wiem ile czasu spędziłam nieprzytomna. W ogóle nie
miałam pojęcia jaki jest dzień miesiąca, a nawet tygodnia. Chyba dosypał mi
czegoś do jedzenia. Ubrania, które miałam na sobie założone były całe porwane,
a spodnie do połowy ściągnięte.
- Co do jasnej .. ?! - niemalże krzyknęłam widząc plamy
krwi na materacu.
- Co się drzesz szmato ? - drzwi się otworzyły i wszedł
jakiś mężczyzna, którego na początku nie kojarzyłam. Skojarzyłam jego twarz,
dopiero gdy podszedł bliżej.
- To ty ...
- Surprise szmato - podszedł do mnie i uderzył mnie w
twarz.
Dlaczego ja od razu nie skojarzyłam jego głosu,
wyrzeźbionego ciała i tego jak się do mnie zwracał. To on podczas moich urodzin
chciał mnie zgwałcić ! Pieprzony striptizer. Czyżby to on w końcu dopiął swego
?
- Co ty tu robisz ? - skuliłam się w pod ścianą i
przykrywałam materiałem robiącym mi za kołdrę.
- Odebrałem to czego nie chciałaś mi dać za pierwszym
razem - zaśmiał się szyderczo - Pora na drugą turę.
Zbliżał się do mnie, a ja próbowałam uciekać. Tylko gdzie
mogłam uciec ? Nigdzie. Jednym ruchem ściągnął mi spodnie. Wykorzystałam
moment, gdy moja stopa znajdowała się blisko jego krocza i z impetem go
kopnęłam. Zwinął sie z bólu i krzyczał wniebogłosy. Podbiegłam do drzwi.
Uderzałam w nie pięściami mając nadzieję, że ktoś mnie usłyszy i uwolni od
niego. Lecz to nie przyniosło nic dobrego. Wrócił mój wcześniejszy oprawca,
Jarek.
- Czego wyjesz ? - spytał mnie, po czym kopnął w brzuch z
całej siły. W ustach poczułam gorzki smak krwi, którą od razu wyplułam. Czułam
się okropnie. Nie dość, że byłam zbluzgana przez striptizera to jeszcze cała
poobijana.
Chwilę później lekko otumaniona poczułam jak przenoszą
mnie z powrotem na prowizoryczne łóżko. Nie miałam siły się bronić, więc robili
ze mną co chcieli. Jeden z nich rozpiął sobie spodnie i bez żadnego ostrzeżenia
wepchnął mi swoje sflaczałe mięso do buzi. Dławiłam się, ale on nie przestawał.
Drugi natomiast zajął się mną od dołu.
To było najgorsze kilkadziesiąt minut mojego życia. Gdy w
końcu mnie zostawili opadłam bezsilnie i zaczęłam płakać. Na prawdę czułam się
jak dziwka. Może zasłużyłam sobie na to wszystko ? Najpierw porzuciłam osobę,
która mnie kochała i dbała o mnie, a gdy mi wybaczył - zrobiłam to ponownie.
Jak w ogóle mogłam za to wszystko winić Anę ? Byłam żałosna. Chyba wolałabym
żeby mnie zabili, niż przeżywać to wszystko każdego dnia. Kto wie ile razy mnie
zgwałcili podczas tego jak byłam nieprzytomna.
Wyszli zostawiając mnie samą. Dziękowałam Bogu za to, że
już skończyli. Uniosłam głowę i zaczęłam dokładnie rozglądać się po
pomieszczeniu, szukając czegoś ostrego. Chciałam wstać, ale gdy tylko
spróbowałam, nogi się pode mną ugięły. Na czworaka wędrowałam po pomieszczeniu,
aż w końcu znalazłam jakieś stępione ostrze. Rzuciłam je na swój materac i
czołgając się wróciłam.
Oparłam się o ścianę plecami i wzięłam do ręki ten
pęknięty nóż, czy co to tam było. Trzymałam go i patrzyłam na moją drugą rękę.
Ostrzejszą stroną przyłożyłam do żył i niepewnym ruchem zaczęłam się ciąć.
Pierwsza rana, była tak płytka, że krew w ogóle nie leciała. Zaczęłam robić
kolejną i kolejną, aż nagle usłyszałam jak ktoś biegnie w moją stronę.
- Zostaw to, nie możesz tak - miękki, delikatny głos.
Wróciła brunetka. Moje ciało się rozluźniło. Przy niej czułam się spokojnie.
Nie mogę powiedzieć, że jej ufałam, bo tak nie było. Wyrwała mi narzędzie i
wyrzuciła je przez otwarte drzwi. Gdybym tylko miała więcej sił, mogłabym
uciec, ale to było ponad moje siły.
Dziewczyna wzięła jakąś czystą szmatę i rozrywając ją,
owinęła mi poranioną rękę. Zadbała o mnie. Chyba była najmilszą osoba, którą
spotkałam odkąd tutaj jestem.
- Co oni ci zrobili - złapała się za głowę i usiadła obok
mnie. Wyglądała na naprawdę przejętą moim stanem.
- Poczekaj, zaraz wrócę. - powiedziała wybiegając i
zabierając ze sobą ostrze.
Wróciła po 5 minutach z gorącą wodą w misce i jakąś
gąbką. Zaczęła obmywać mi twarz, ręce, nogi. Woda cudownie pachniała, jakąś
truskawką czy czymś. Koiła moje zszargane nerwy.
- Dziękuję - wydusiłam z siebie po wszystkim.
- Nie ma za co. Nie myśl, że godzę się z tym wszystkim co
oni ci robią. Niestety nie mogę się odezwać, bo i ja tutaj trafię.
- Gdybyś tylko mnie nie powstrzymała, to byś nie miała
problemu - powiedziałam prawie, że szeptem.
- Nie pozwolę Ci się zabić. Spróbuję Ci jakoś pomóc się z
tą uwolnić. Będzie to trudne, ale pomogę Ci ! Tak poza tym to Ana jestem.
***
Drzemałam kiedy "odwiedził" mnie kolejny
mężczyzna. Udawałam, że śpię by nie musieć na niego patrzeć. Wszedł i chwilę
się w ogóle nie ruszał. Najwidoczniej stał i mi się przyglądał. Przeklął i zaczął krzyczeć.
- Kurwa mać ! Kto jej to do cholery zrobił ?! Jarek,
Jaymes ! Do mnie, szybko !
Nie, tylko nie oni. Na sam dźwięk ich imion każdy mięsień
w moim ciele się spiął. Nie chciałam znowu tego przeżywać. Po policzkach
spływały mi łzy, więc bardziej schowałam twarz w poduszkę.
- Co się stało, szefie ? - spytali równocześnie. Ah tak,
czyli to był ich szef. Chciałam na niego spojrzeć, ale wiedziałam, że nie mogę
bo zauważą, ze nie śpię.
- Widzieliście jak ona wygląda ?! Cała posiniaczona, ma
jakąś szmatę całą przesiąkniętą krwią na ręce i potargane ciuchy. Co wyście jej
zrobili ?!
- To co szef kazał - Jarek powiedział prawie nie
dosłyszalnie.
- Musiałem z nią wyrównać rachunki - dokończył Jaymes.
- Jaymes, wypierdalaj stąd i nie wracaj ! Nie za to Ci
płaciłem ! - ich szef nadal krzyczał - Jarek, a ty nie masz prawa się do niej
więcej zbliżać. Ona miała być cała i zdrowa. Za martwą nie dostane żadnego
szmalu, czy ty tego nie rozumiesz ?!
Chwile później już nie słyszałam nikogo. Lekko odwróciłam
głowę i doznałam szoku. Na progu siedział nie kto inny jak brat Tomka, Carlos.
Twarz miał schowaną w dłoniach, a łokcie oparte na udach. Jeszcze nigdy nie
widziałam jego twarzy, poznałam go po budowie ciała i jego kręconych krótkich
włosach. Przed oczami miałam moment, gdy uratowaliśmy małą Isabel. Tylko, że
jej zaginięciem, każdy się zainteresował, a mną nikt. Dlatego bałam się jak
długo będę musiała tu siedzieć. Może wieczność ?
- O, witaj Agnieszko - uniósł głowę i spojrzał na mnie
przenikliwym wzrokiem.
- Ja Cię znam - wyszeptałam, bo to jedyne co potrafiłam.
Wszystko mnie bolało.
- Tak ? To jak mam na imię ?
- Jesteś Carlos, brat mojego wujka. Czego ode mnie chcesz
?
- Wujka, to tak go nazywasz. Też jestem twoim wujkiem -
uśmiechnął się.
- Nigdy nim nie będziesz. Nie po tym co mi zrobiłeś.
- To nie moja wina. To ci frajerzy Ci to zrobili. Nie ja
im kazałem to robić. Poza tym, mój braciszek jest mi winny sporo kasy, a ty
pomożesz mi je odzyskać.
- Jak niby do cholery mam ci pomóc, skoro siedzę w tym
więzieniu ? - nie rozumiałam jego toku myślenia, ale kłamał jak najęty.
- To właśnie twoja rola. Na pewno Cię już szuka. Niedługo
do niego napiszę.
- Mylisz sie, nikt mnie nie będzie szukał - powiedziałam
i odwróciłam się w drugą stronę. Usłyszałam jak się oddala i zamyka drzwi na
zamek.
** Tomek **
Minęły 2 tygodnie odkąd Aga wyjechała. Byłem pewny, że
wróciła do Polski. Niedługo zaczną się studia, więc to nic dziwnego. Pewnie
znalazła wymarzone studia w Polsce. Kto ją zrozumie. Zabrała swoje wszystkie
rzeczy oraz samochód, który jej pożyczaliśmy. Nie przeszkadzało mi to, bo tylko
ona z niego korzystała.
Siedziałem akurat w pracy nad stertą papierów, aż nagle
zadzwonił mój prywatny telefon.
- Cześć Tomek, co tam u Ciebie ? - dzwoniła mama
Agnieszki.
- No witam, właśnie w pracy siedzę. Już dawno miałem
wyjść, ale się zasiedziałem. A co tam u was w domu ?
- Bardzo dobrze, a nawet coraz lepiej. Dostałam awans i
zarabiam więcej, co również łączy się z większym wymiarem godzin. A jak się ma moja Agniesia ? Od kilku dni nie
odbiera moich telefonów, więc zadzwoniłam do Ciebie
To co powiedziała, zaczęło mnie zastanawiać. Mimo
wszystko nadal byłem pewny, że wróci do domu. Powiedziałem chłopakom, że nie ma
jej w Polsce, bo bałem się o nią. Byli wtedy za bardzo źli na nią i nikt nie
wiedział co mogliby jej zrobić.
- Pojechała na wycieczkę do Sevilli. Jak wróci to na
pewno zadzwoni. Wybacz, ale muszę kończyć. Mam jeszcze dużo pracy. Do
usłyszenia - skłamałem i nagle zacząłem się na prawdę zastanawiać co stało się
z moją małą Agą.
---------------------------------------------------------------
Mam dla was złą wiadomość. Wyjeżdżam na studia i niestety laptopa będę musiała oddać na gwarancje, więc zostaje mi tylko tablet. Będę coś pisać, ale nie wiem jak długie będą te rozdziały i kiedy będą one dodawane. Może być tak, że np. będę je pisać w domu czyli w weekendy. :( Przepraszam, ale to nie jest ode mnie zależne. Będę się starać ;***
Buziaczki