niedziela, 19 stycznia 2014

Rozdział 10

muzyka ]

To był mój trzeci dzień w tej okropnej klinice psychiatrycznej. Na początku nie rozumiałam dlaczego się tu znalazłam. To znaczy do tej pory nie rozumiem. Tutaj wspomnienia atakują mnie z podwójną siłą. Codziennie dostaje jakieś mocne psychotropy i czasami nie panuje nad sobą. Gdy się budziłam się rano i spoglądałam w lustro bałam się siebie coraz bardziej. To wszystko mnie wykańczało. Najgorsze było to, że sama nie zdawałam sobie sprawy, gdy robiłam sobie krzywdę. Kilka razy potrafiłam wbić sobie pazury w różne części ciała, a i tak tego nie czułam. Zauważałam to dopiero jak przybiegał Tello i zaczynał obmywać mnie z krwi. A właśnie, Cristian. Spędzał ze mną coraz więcej czasu. Już w szpitalu nie odstępował mnie na krok, a po przeniesieniu nawet zmusił pielęgniarki by go wszystkiego nauczyły.
Ktoś zapukał do drzwi. Myślałam, że to ktoś z rodziny więc od razu odpowiedziałam by wchodzili. Siedziałam na łóżku, lekko się kołysząc. Nienawidziłam tego stanu, ale nic nie mogłam z tym poradzić. Bałam się, że każdego tym odstraszę, ale oni byli bardzo wyrozumiali. W drzwiach zauważyłam odrobinę przerażoną siostrę Puyola. Nigdy bym się jej tutaj nie spodziewała.
 - Hola - powiedziałam obojętnie i znowu wpatrywałam się w ścianę.
- Hola. Jak się czujesz? Pomyślałam sobie, że przydadzą ci się odwiedziny. - po chwili zbliżyła się do mnie, ale na bezpieczną odległość. Widocznie ona jako jedyna słuchała zdrowego rozsądku i wolała się trzymać z dala ode mnie.
- Jest coraz lepiej, chociaż czasami nadal nie potrafię spać. Cristian mi pomaga, chociaż dziwię mu się, że nadal tu jest. Spójrz na mnie, jak ja wyglądam ? - podniosłam głowę i dopiero teraz zauważyłam jakieś małe dziecko, które trzymała na rękach. - O, a kto to ? To twój synek ? - byłam spokojna, nie robiłam żadnych gwałtownych ruchów próbując ją uspokoić. Byłam wykończona by cokolwiek zrobić. Nie potrafiłam nawet ruszyć dłonią.
- A dlaczego miałoby go tu nie być? Kocha cie. Dużo przeżyłaś i musisz dojść do siebie. To zrozumiałe. - pocałowała małego w główkę. - Tak, to mój synek. Ma na imię Dylan.
- On kocha Merche.. No ale .. Nie ważne. Brako.. Nie nic. - pokręciłam głową. Co ja tak na prawdę chciałam powiedzieć ? Pogubiłam się, no nie ważne - Śliczny - uśmiechnęłam się.
- Uwierz mi, wiem co mówie. Gdyby cie kochał, to by go tu nie było. Jesteś dla niego najważniejsza, ważniejsza ode mnie i chłopaków. - Usiadła na krześle obok łóżka - Dla ciebie skoczyłby w ogień.
Siedziałam zamyślona. Może to prawda, że on mnie kocha. Nie, to nie prawda. Robi to z tego samego powodu co Tomek. Jest mu wstyd i czuje się temu wszystkiemu winny. 
- Przepraszam - powiedziałam nagle.
- Za co mnie przepraszasz? To raczej ja powinnam przeprosić.
- Tomek mi opowiadał, że przeze mnie leżałaś w szpitalu i mogłaś go stracić - spojrzałam wymownie na dziecko które trzymała.
- Ale nie straciłam i to jest najważniejsze. - chyba trochę ją tym zmieszałam. Wydawało mi się, że walczyła ze sobą by nie powiedzieć, czegoś nieodpowiedniego.
- Ty nie masz za co mnie przepraszać. To nie ty uwięziłaś mnie w tej piwnicy i nie gwałciłaś mnie co wieczór - no i zaczęło się. Mimowolnie zaczęłam zaciskać pięści, nie czując bólu. To wszystko przez te wspomnienia. Chwilę później po dłoniach zaczęła ściekać mi krew, ale nie przejmowałam się tym.
- Ale to przeze mnie wszyscy byli na ciebie wściekli i nie zainteresowali się twoim zniknięciem.
Do sali wszedł Tello. Z przerażoną miną od razu do mnie podbiegł i zaczął opatrywać mi dłonie. Czułam przyjemne ciepło jego dłoni, które koiło ból. 
- Nic Ci nie jest ? - zapytał, patrząc na nią.
- Nie, jesteśmy cali.
Uśmiechnął się i podszedł do niej, ucałował jej policzek, po czym spojrzał na malca.
- Witaj na świecie Victorze Valdesie Junior - zaśmiał się i przytulił przyjaciółkę z całej siły.
- Ma na imię Dylan. Ciebie też dobrze widzieć Cris. - odwzajemniła gest.
- Może wyjdziemy na korytarz porozmawiać ?
- Dobrze. - wstała i podchodząc do mnie ucałowała czubek mojej głowy. - Trzymaj się Aga i pamiętaj, że wszyscy jesteśmy z tobą. - to mówiąc wyszła, a za nią chłopak z rzeczami jej dziecka.

***

- Wszystko w porządku ? - spytał wracając do sali. Sam nie wyglądał najlepiej, a to mnie pytał się o samopoczucie. Usiadł obok mnie i delikatnie objął ramieniem.
- To raczej ja powinnam o to zapytać. Pokłóciłeś się z Aną ?
- Nie ... - zawahał się, ale wymownie na niego spojrzałam, co dodało mu odwagi - No może trochę. Chyba jest na mnie bardzo zła za to, że skupiłem całą swoją uwagę na Tobie i zapomniałem o bożym świecie. Ja się po prostu o Ciebie martwię.
- Już niedługo stąd wyjdę, to nie będziesz się musiał o mnie martwić. Wrócisz do swoich znajomych i w 100% skupisz się na treningach. Nie będziesz już miał wyrzutów sumienia. - uwolniłam się z jego objęć i schowałam po same uszy pod kołdrą. Co ja takiego właściwie robiłam ? W pewnym sensie mówiłam prawdę. Nie potrafiłam uwierzyć, że jeszcze może mu na mnie zależeć z własnej nie przymuszonej woli. Nikt nigdy nie zdoła mnie do tego przekonać. Teraz jest ze mną tylko dlatego, że według jego twierdzeń, to przez niego Carlos mnie porwał. 
- Agnieszka, o czym ty mówisz ? - zmienił ton głosu. Teraz można było usłyszeć troskę, która zastąpiła smutek. Próbował ściągnąć kołdrę z mojej twarzy, ale mu na to nie pozwoliłam.
- Powinieneś być teraz przy Merche... - wydusiłam z siebie z bólem. To było dla mnie za ciężkie. Ledwo przeszło mi to przez gardło, ale czułam, że tak jest. 
- Gdybym nie chciał być przy Tobie, to dawno by mnie tu nie było. 
- To co tu jeszcze robisz ? - odkryłam się tak nagle i spojrzałam mu prosto w oczy. 
- Agnieszka ... Ja ... Ja Cię kocham - dotknął mojej twarzy. Przez chwilę myślałam, że dostanę kolejnego ataku strachu, lecz teraz było inaczej. Widziałam w jego oczach prawdziwą miłość, a to dodało mi odwagi i siły by zachować spokój. Mimo wszystko nie powstrzymałam natłoku łez, które zaczęły powoli spływać po moich policzkach. Czułam jak nabieram kolorów na twarzy i wszystko powoli się zmienia. To było jak taki nagły zastrzyk energii. 
- Kocham Cię i już nigdy Cię nie odpuszczę ! Obiecuję ! - powtórzył i złożył pocałunek na moim czole. 

***

Z dnia na dzień stawałam się silniejsza. Nawet lekarze byli zaskoczeni jak szybko wracam do zdrowia. Jeszcze czasami zdarzały mi się ataki, ale już nie kaleczyłam samej siebie. Tello też starał się zmienić. To znaczy starał się by żadne z jego przyjaciół nie czuło się odrzucone z mojego powodu. Jak się dowiedzieliśmy, Ana niedługo ma zostać żoną Victora, więc Tello postanowił, że jej pomoże w przygotowaniach do ślubu. Mimo tego, że prawie całe dnie spędzał z dala ode mnie, to każdej nocy czuwał przy moim łóżku.
Właśnie przebierałam się z piżamy w normalne codziennie ciuchy, gdy do sali ktoś zapukał.
- Chwileczkę - krzyknęłam i szybko wciągnęłam spodenki - Już !
- Hej, ślicznie wyglądasz - do sali wszedł Cris i ucałował mnie w policzek, co w ogóle mnie już nie przerażało, ale na nic więcej mu nie pozwalałam. Zdecydowaliśmy, że wszystko drobnymi małymi kroczkami, przecież nigdzie się nie śpieszy. Co do wyglądu to faktycznie czułam się o niebo lepiej. Kolory na mojej bladej twarzy powróciły, a rany ładnie się goiły. Po niektórych już nawet nie było śladu.
- Fajnie, że już jesteś i możemy stąd wyjść - uśmiechnęłam się i sięgnęłam po torebkę.
- Nie wierzę, że w końcu po miesiącu mogę Cię stąd zabrać.
- Dla mnie ten miesiąc trwał wieczność. Chcę już wyjść i zaczerpnąć świeżego powietrza. Wyjdźmy już - błagałam. Miałam dość tych białych ścian i ciasnego pomieszczenia. Ten psychiatryk doprowadzał mnie do szaleństwa. Chciałam znaleźć się już w swoim przytulnym pokoiku, uścisnąć małą Izabel i poczuć radość życia.
- Chodźmy, Tomek już na nas czeka przed wejściem. Gotowa ? - spytał przewieszając sobie moją torbę na ramieniu.
- Nawet nie wiesz jak bardzo - uśmiechnięta chwyciłam go za rękę i razem wyszliśmy z kliniki.


3 komentarze:

  1. Merche?! To jest zbyt oczywiste. Ciesze się z jej wyjścia no i malutki Dylan *o*
    Pozdrawiam i przesyłam buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak ja lubie te nasze połączenia ;)
    Mój Dylanek *..*

    No i nareszcie Telli wyznał co czuje, a Aga wyszła na prostą ;) Oby tak dalej ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Boziu jaki Tello jest kochany i opiekuńczy, taki facet to prawdziwy skarb! <3
    Oby Aga jak najszybciej doszła do siebie.
    Weny.:*

    OdpowiedzUsuń