sobota, 18 maja 2013

Rozdział 10


Faceci zaprowadzili mnie do jakiegoś małego pomieszczenia. Nigdy nie zwiedzałam Camp Nou, a co dopiero Mini Estadi, więc nie wiedziałam gdzie jestem. Zapalili światło, które było tak jasne, że przez moment nie mogłam nic zobaczyć. Może i nawet dobrze, bo gdy tylko moje oczy przyzwyczaiły się do tego światła ujrzałam najgorszą rzecz w moim życiu. Spojrzałam z miną "are you fu*king kidding me?" na obydwóch towarzyszy, którzy nie mogli powstrzymać się od śmiechu.
- Ja tego nie założę, nigdy ! - skrzyżowałam ręce i stałam tak czekając na wyjaśnienia.
- Chciałaś, żebym ci załatwił pracę - Tomek śmiał się nadal i cudem udało mu się wypowiedzieć to zdanie.
- Nie mówiłeś, że to będzie taka praca ! Przecież ja nie mam figury do tego ! - zbulwersowana wzięłam naszykowany strój do ręki. Owszem kolory stroju były cudne, barwy FCB , ale ...
- No przymierz ten strój - zachęcał mnie Tello.
- Chyba sobie śnisz, że może przy Tobie się w niego ubiorę - mówiłam całkowicie poważnie, co chwile zerkając na to co trzymałam w dłoniach.
- Agnieszka, już !
- Dobra, wynocha na chwile - warknęłam i poszłam do łazienki obok.
Spojrzałam jeszcze raz na obcisły i strasznie wybrakowany strój, który zawierał czerwono-niebiesko-złoty przykusy top, krótkie - może nawet za krótkie- niebieskie spodenki z czerwoną obwódką na dole.
- Aga kochanie jeszcze buty - uchylił lekko drzwi od łazienki i podał mi je. Na szczęście podał mi czarne adidasy, które wyglądały najnormalniej z tego wszystkiego.
Ubrałam wszystko na siebie i spojrzałam w lustro. Co za koszmar ! Wszyscy się będą ze mnie śmiać. Już dostałam małą próbkę tego, nie potrzebowałam więcej.
- Jak się któryś zaśmieje, to mu nakopię do dupy ! - krzyknęłam wściekła, ale wyszłam z toalety.
To co zobaczyłam sprawiło, że miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Przed ubikacją stała cała drużyna Barcelony. Spojrzałam wrogo na Tomka, a potem na Tello.
- Ja się zastanawiałem, kto to taki agresywny. A to Agnieszka, która przed chwilą na parkingu wydawała się najspokojniejszą osobą na całej kuli ziemskiej - rzucił Cesc próbując powstrzymać śmiech.
- Zabije cię - powiedziałam po polsku do wujka, który złapał mnie za rękę i prowadził na boisko.
Piłkarze co chwile nabijając się ze mnie, pogwizdywali za mną i bili brawo.
- Witaj Tito. Przyprowadziłem nową cheerleaderkę o którą prosiłeś. - Stałam właśnie przed trenerem przyszłych mistrzów Hiszpanii i próbowałam nie płakać. Trener spojrzał na mnie oraz na Tomka zdziwiony, nie wiedząc o co mu chodzi. Dopiero wtedy zrozumiałam. Przypomniałam sobie, że drużyna koszykarzy ma własny doping w postaci cheerleaderek. Zła i prawie zdruzgotana wybiegłam z boiska. To nie był zbyt udany żart.
- Agnieszka, poczekaj ! - krzyczał za mną Tello, lecz ja nie miałam ochoty z nim rozmawiać. Wróciłam do łazienki w której zostawiłam swoje rzeczy. Przebrałam sie najszybciej jak mogłam i już miałam wychodzić lecz ktoś złapał mnie za rękę. Już miałam zacząć się szarpać, ale zauważyłam kim była ta osoba.
- Przepraszam Cię za nich. Takie żarty robią każdemu młodzikowi, który tu przychodzi. - powiedział zawsze opanowany Puyol.
- Wybacz mi, nie rozumiem zbyt dobrze. Jestem polką i jeszcze nie rozumiem jak ktoś mówi bardzo szybko. - obecność Puyola wcale mnie nie krępowała. Carles uśmiechnął się przyjaźnie i powtórzył to wolniej, dzięki czemu mogłam go zrozumieć.
- Ale to jest mój wujek. Powinien wiedzieć, że na prawdę potrzebuję pracy i zrobię wszystko, żeby ją znaleźć - warknęłam.
- Agnieszka tak ? - kiwnęłam głową potwierdzając - na prawdę nie przejmuj się tym. A co do twojej pracy, to ja już trochę wiem, ale nie mogę Ci powiedzieć. Będziesz zadowolona, uwierz mi - poklepał mnie po ramieniu, próbując pocieszyć.
- Dziękuje - szepnęłam.
- Za co ? Od tego tu jestem - zaśmiał się.
- Wujek Puyol - zawtórowałam mu.
- A teraz chodź na boisko. Tito chciał Cię poznać, to dlatego Tomek po ciebie dzwonił.
- Skąd ty to wszystko wiesz ? - spojrzałam na niego zaskoczona.
- Od kilku lat jesteśmy dobrymi przyjaciółmi z twoim wujkiem.
Nie mogłam uwierzyć w to co właśnie usłyszałam, ale było to bardzo miłe. Nigdy nie wątpiłam w Carlesa. On zawsze sklejał tą drużynę, motywował ich do walki. Tak samo właśnie zmotywował mnie.

***

Wchodząc na murawę trzymałam w dłoniach strój cheerleaderki, którym cisnęłam w zmierzającego w moją stronę Tello.
- Podobało się ? - ugryzłam się w język, żeby nie zacząć przeklinać.
- Jasne - chwycił strój i przyłożył do siebie - może ja powinienem go założyć ?
- Wyglądałbyś w tym o wiele lepiej niż ja - wystawiłam język. Humor zaczął mi się poprawiać, już nie byłam taka wściekła.
- Następnym razem jak przyjedziesz to założę go specjalnie dla ciebie - Cristian z przyłożonym strojem zaczął kręcić tyłkiem i odstawiać jakieś tańce wygi bańce.
- Widzisz, byłbyś niezłym cheerleaderem. Może pomyliłeś zawody ? - zaśmiał się Alba, podchodzący do nas. Będąc koło mojego towarzysza rozmowy klepnął go w pośladek, a on podskoczył i wydał z siebie pisk jak dziewczyna.
- Nie, proszę Cię. Próbuję się na ciebie złościć - mówiłam dusząc się śmiechem.
- To chyba dobrze, że poprawiamy Ci humor. Nie sądzisz ? - zapytali chórem.
- Zresztą musimy się odstresować. Jutro ważny mecz. Jaki z ciebie kibic, że nawet nie wiesz ? - żachnął się Jordi.
- A kto Ci powiedział, że jestem kibicem wielkiej Barcelony ? Może wolę Real ? - powiedziałam z poważną miną.
- Żartujesz ... - obaj spojrzeli na mnie zaskoczeni i lekko zdenerwowani.
- Ty zacząłeś - nie mogłam dłużej udawać poważnej i wybuchłam śmiechem.
- O ty.... - już mieli zacząć mnie gonić, gdy nagle usłyszeliśmy głos Tito Vilanovy .
- Chłopaki ! Do roboty ! Bo inaczej Tello jutro zamiast założyć koszulkę Barcelony to założysz ten top i damy ci pompony !
- Pogadamy później ? - zapytał Tello
- Może - pokazałam mu język i pogoniłam go z powrotem na murawę. 

2 komentarze:

  1. Ten rozdział jak najbardziej Ci się udał. Bardzo mi się podoba! Czekam na kolejny i życzę weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale się rozkręca akcja :) I ci wygłupiający się Tello i Alba :) A i mój ukochany, wspierający Puyol <3 Robi się coraz ciekawiej :D

    OdpowiedzUsuń