Faceci zaprowadzili mnie do jakiegoś małego
pomieszczenia. Nigdy nie zwiedzałam Camp Nou, a co dopiero Mini Estadi, więc
nie wiedziałam gdzie jestem. Zapalili światło, które było tak jasne, że przez
moment nie mogłam nic zobaczyć. Może i nawet dobrze, bo gdy tylko moje oczy
przyzwyczaiły się do tego światła ujrzałam najgorszą rzecz w moim życiu.
Spojrzałam z miną "are you fu*king kidding me?" na obydwóch towarzyszy,
którzy nie mogli powstrzymać się od śmiechu.
- Ja tego nie założę, nigdy ! - skrzyżowałam ręce
i stałam tak czekając na wyjaśnienia.
- Chciałaś, żebym ci załatwił pracę - Tomek śmiał
się nadal i cudem udało mu się wypowiedzieć to zdanie.
- Nie mówiłeś, że to będzie taka praca ! Przecież
ja nie mam figury do tego ! - zbulwersowana wzięłam naszykowany strój do ręki.
Owszem kolory stroju były cudne, barwy FCB , ale ...
- No przymierz ten strój - zachęcał mnie Tello.
- Chyba sobie śnisz, że może przy Tobie się w
niego ubiorę - mówiłam całkowicie poważnie, co chwile zerkając na to co
trzymałam w dłoniach.
- Agnieszka, już !
- Dobra, wynocha na chwile - warknęłam i poszłam
do łazienki obok.
Spojrzałam jeszcze raz na obcisły i strasznie
wybrakowany strój, który zawierał czerwono-niebiesko-złoty przykusy top,
krótkie - może nawet za krótkie- niebieskie spodenki z czerwoną obwódką na
dole.
- Aga kochanie jeszcze buty - uchylił lekko drzwi
od łazienki i podał mi je. Na szczęście podał mi czarne adidasy, które
wyglądały najnormalniej z tego wszystkiego.
Ubrałam wszystko na siebie i spojrzałam w lustro.
Co za koszmar ! Wszyscy się będą ze mnie śmiać. Już dostałam małą próbkę tego,
nie potrzebowałam więcej.
- Jak się któryś zaśmieje, to mu nakopię do dupy
! - krzyknęłam wściekła, ale wyszłam z toalety.
To co zobaczyłam sprawiło, że miałam ochotę
zapaść się pod ziemię. Przed ubikacją stała cała drużyna Barcelony. Spojrzałam
wrogo na Tomka, a potem na Tello.
- Ja się zastanawiałem, kto to taki agresywny. A
to Agnieszka, która przed chwilą na parkingu wydawała się najspokojniejszą
osobą na całej kuli ziemskiej - rzucił Cesc próbując powstrzymać śmiech.
- Zabije cię - powiedziałam po polsku do wujka,
który złapał mnie za rękę i prowadził na boisko.
Piłkarze co chwile nabijając się ze mnie,
pogwizdywali za mną i bili brawo.
- Witaj Tito. Przyprowadziłem nową cheerleaderkę
o którą prosiłeś. - Stałam właśnie przed trenerem przyszłych mistrzów Hiszpanii
i próbowałam nie płakać. Trener spojrzał na mnie oraz na Tomka zdziwiony, nie
wiedząc o co mu chodzi. Dopiero wtedy zrozumiałam. Przypomniałam sobie, że
drużyna koszykarzy ma własny doping w postaci cheerleaderek. Zła i prawie
zdruzgotana wybiegłam z boiska. To nie był zbyt udany żart.
- Agnieszka, poczekaj ! - krzyczał za mną Tello,
lecz ja nie miałam ochoty z nim rozmawiać. Wróciłam do łazienki w której
zostawiłam swoje rzeczy. Przebrałam sie najszybciej jak mogłam i już miałam
wychodzić lecz ktoś złapał mnie za rękę. Już miałam zacząć się szarpać, ale
zauważyłam kim była ta osoba.
- Przepraszam Cię za nich. Takie żarty robią
każdemu młodzikowi, który tu przychodzi. - powiedział zawsze opanowany Puyol.
- Wybacz mi, nie rozumiem zbyt dobrze. Jestem
polką i jeszcze nie rozumiem jak ktoś mówi bardzo szybko. - obecność Puyola
wcale mnie nie krępowała. Carles uśmiechnął się przyjaźnie i powtórzył to
wolniej, dzięki czemu mogłam go zrozumieć.
- Ale to jest mój wujek. Powinien wiedzieć, że na
prawdę potrzebuję pracy i zrobię wszystko, żeby ją znaleźć - warknęłam.
- Agnieszka tak ? - kiwnęłam głową potwierdzając
- na prawdę nie przejmuj się tym. A co do twojej pracy, to ja już trochę wiem,
ale nie mogę Ci powiedzieć. Będziesz zadowolona, uwierz mi - poklepał mnie po
ramieniu, próbując pocieszyć.
- Dziękuje - szepnęłam.
- Za co ? Od tego tu jestem - zaśmiał się.
- Wujek Puyol - zawtórowałam mu.
- A teraz chodź na boisko. Tito chciał Cię poznać,
to dlatego Tomek po ciebie dzwonił.
- Skąd ty to wszystko wiesz ? - spojrzałam na
niego zaskoczona.
- Od kilku lat jesteśmy dobrymi przyjaciółmi z
twoim wujkiem.
Nie mogłam uwierzyć w to co właśnie usłyszałam,
ale było to bardzo miłe. Nigdy nie wątpiłam w Carlesa. On zawsze sklejał tą drużynę,
motywował ich do walki. Tak samo właśnie zmotywował mnie.
***
Wchodząc na murawę trzymałam w dłoniach strój cheerleaderki,
którym cisnęłam w zmierzającego w moją stronę Tello.
- Podobało się ? - ugryzłam się w język, żeby nie
zacząć przeklinać.
- Jasne - chwycił strój i przyłożył do siebie -
może ja powinienem go założyć ?
- Wyglądałbyś w tym o wiele lepiej niż ja -
wystawiłam język. Humor zaczął mi się poprawiać, już nie byłam taka wściekła.
- Następnym razem jak przyjedziesz to założę go
specjalnie dla ciebie - Cristian z przyłożonym strojem zaczął kręcić tyłkiem i
odstawiać jakieś tańce wygi bańce.
- Widzisz, byłbyś niezłym cheerleaderem. Może
pomyliłeś zawody ? - zaśmiał się Alba, podchodzący do nas. Będąc koło mojego
towarzysza rozmowy klepnął go w pośladek, a on podskoczył i wydał z siebie pisk
jak dziewczyna.
- Nie, proszę Cię. Próbuję się na ciebie złościć
- mówiłam dusząc się śmiechem.
- To chyba dobrze, że poprawiamy Ci humor. Nie
sądzisz ? - zapytali chórem.
- Zresztą musimy się odstresować. Jutro ważny
mecz. Jaki z ciebie kibic, że nawet nie wiesz ? - żachnął się Jordi.
- A kto Ci powiedział, że jestem kibicem wielkiej
Barcelony ? Może wolę Real ? - powiedziałam z poważną miną.
- Żartujesz ... - obaj spojrzeli na mnie
zaskoczeni i lekko zdenerwowani.
- Ty zacząłeś - nie mogłam dłużej udawać poważnej
i wybuchłam śmiechem.
- O ty.... - już mieli zacząć mnie gonić, gdy
nagle usłyszeliśmy głos Tito Vilanovy .
- Chłopaki ! Do roboty ! Bo inaczej Tello jutro
zamiast założyć koszulkę Barcelony to założysz ten top i damy ci pompony !
- Pogadamy później ? - zapytał Tello
- Może - pokazałam mu język i pogoniłam go z
powrotem na murawę.
Ten rozdział jak najbardziej Ci się udał. Bardzo mi się podoba! Czekam na kolejny i życzę weny ;*
OdpowiedzUsuńAle się rozkręca akcja :) I ci wygłupiający się Tello i Alba :) A i mój ukochany, wspierający Puyol <3 Robi się coraz ciekawiej :D
OdpowiedzUsuń